Styczeń 2015

Czy Hannibal zasługuje w historii na miano jednego z największych wodzów?

Hannibal atakując miasto Sagunt będące iberyjskim sojusznikiem Rzymu a następnie przekraczając Alpy i wkraczając do Italii w 218 r.p.n.e rozpoczął  II wojnę punicką. W czasie trwania której zadał Rzymowi kilka klęsk w tym jedną z najbardziej druzgoczących w historii Rzymu pod Kannami. Pomimo ogromu porażki Rzym zdołał się podniesć i skonsolidować siły i pokonać groznego przeciwnika.

 

Autorem planu pokonania Hannibala był Fabiusz Maksimus „Kunktator”. Przydomek kunktator nadany mu został raczej pogardliwie przez przeciwników w senacie, którzy preferowali taktykę dumnego stawania w polu. Szczęsliwie dla Rzymu zaadaptowano strategię Fabiusza Maksimusa a odrzucono pomysły jego przeciwników, które doprowadziły do serii dotkliwych porażek.

 

Hannibalowi przyszło się zmierzyć z problemem, którego jak się okazało nie był w stanie rozwiązać. Rzymianie wyciągnęli wnioski z dotychczasowych porażek i unikali walnych starć w polu z armią Hannibala. Zamiast tego nękali armię kartagińską nagłymi atakami oraz likwidowali mniejsze oddziały kartagińskie rozpuszczone po kraju w celu zbierania coraz to trudniej dostępnego zaopatrzenia, redukując w ten sposób stopniowo szeregi armii Hannibala.

 

Hannibal wyruszył na wyprawę do Italii z nikłym poparciem rządu Kartaginy. Nawet wspaniałe zwycięstwo pod Kannami nie przekonało rządu Kartaginy do pełnego zaangażowania w Italii które zadałoby ostateczny cios Rzymowi. Ten czynnik okazał się kluczowy dla ostatecznego wyniku całej wojny. Można nawet stwierdzić, że pasywność rządu Kartaginy w kluczowym momencie wojny kosztowało Kartaginę istnienie.

 

Początki kampanii w Italii były znakomite. Hannibal po wyruszeniu z Nowej Kartaginy w czasie pochodu przez południową Galię zdołał zebrać w swej armii duże siły Galów. Galowie czujący zagrożenie ze strony Rzymu, prowadzącego ekspansję na północ w głąb ziem galijskich, chętnie dołączyli do Hannibala. Galowie dostarczyli Hannibalowi  oddziały doskonałej kawalerii uzupełniając tym szeregi elitarnej kawalerii Numidyjskiej.

 

Obecność Galów w armii Hannibala okazała się też bardzo pożyteczna w czasie sławnego przejscia przez Alpy. Galowie swietnie znający alpejskie przełęcze przeprowadzili Hannibala przez Alpy, w tym oddział słoni bojowych (większość utracono) Pojawienie się dużej armii kartagińskiej na południowych stokach Alp, zupełnie zaskoczyło Rzymian, którzy ponieśli klęski w bitwach nad rzekami Ticinus i Trebia i w szczególności  nad Jeziorem Trazymeńskim (w trzy godziny poległo 10.000 Rzymian) i pod Kannami.

 

Strategia Hannibala po wkroczeniu do Italii składała się z trzech części.

 

  1. Pokonać Rzym w bitwie/bitwach.
  2. Zademonstrować (poprzez wypełnienie punku pierwszego) sojusznikom Rzymu, że ten nie jest w stanie ich chronić.
  3. Gdy sojusznicy opuszczą Rzym zadać ostateczny cios.

 

Po zwycięstwach nad Rzymem Hannibal wypełnił założenia punktu pierwszego. Wypełnienie założeń punktu drugiego okazało się trudniejsze do wypełnienia. Tylko kilka miast Italskich na południu otworzyło swe bramy dla Hannibala, a na jego stronę przeszli tylko Samnici, Lukanowie i Brucjowie co było ciosem dla całego planu rozsadzenia od wewnątrz Rzymu poprzez ożywienie ruchów separatystycznych w miastach nie tak dawno podbitych przez Rzym. Pozwoliło to tylko Hannibalowi przetrwać jednak czas nigdy nie był jego sprzymierzeńcem w obcym kraju.

 

Hannibal wmanewrował  się w sytuację bez wyjscia. Izolowany w południowej częsci Italii, bez wsparcia miejscowej ludności na której wsparcie bardzo liczył. Bez szans na posiłki z Afryki (zazdrosni oligarchowie Kartaginy obawiali się rosnącej pozycji rodu Berkidów z którego pochodził Hannibal i popularności Hannibala) oczekiwał klęski będącej kwestią czasu.

 

W tym czasie młody patrycjusz rzymski Publiusz Korneliusz Scypion stał się ważną postacią polityczną w Rzymie. W Rzymie było to zazwyczaj równoważne z objęciem funkcji dowódczych w armii. Tak ojciec jak i wuj młodego  Scypiona zginęli w Iberii w walce z braćmi Hannibala.

 

Nie mogąc pokonać Hannibala w Italii, Rzym przeniósł główny wysiłek wojenny do kraju agresora. Publiusz Korneliusz, który objął dowództwo sił rzymskich na iberyjskim teatrze działań. Kontynuował dzieło ojca i wuja prowadząc ofensywę w sercu iberyjskich posiadłości Kartaginy, blokując tym samym jedyne źródło uzupełnień dla Hannibala.

 

Publiusz Korneliusz szybko zaskarbił sobie uznanie i sympatię wojska. Dzięki umiejętnie prowadzonej dyplomacji zdołał przeciągnąć na swoją stronę wiele plemion iberyjskich. Dzięki zwiadowcom iberyjskim swietnie orientował się w terenie. Przez co jego oddziały i zaopatrzenie przemieszczały się szybko i sprawnie. Dzięki szpiegom dowiedział się o słabych punktach w fortyfikacjach Nowej Kartaginy i w jeden dzień w 209 roku  p.n.e zdobył to ważne dla wojennego wysiłku Kartaginy miasto.

 

Następnie w 208 roku p.n.e pobił w bitwie pod Baeculą brata Hannibala Hazdrubala. Hazdrubal po porażce w tej kluczowej dla przebiegu kampanii w Hiszpanii bitwie, i   pozostające pod jego dowództwem wojska opuściły Iberię i udały się w długą drogę do Italii w celu połączenia się z Hannibalem. W tym czasie sytuacja Hannibala w Italii stawała się krytyczna. Hannibal utracił Kapuę, swe główne miasto w Italii a następnie Rzymianie zdobyli region Kampanii i Tarent.

 

Po długim marszu przez Pireneje i Alpy Hazdrubal dotarł do Italii, lecz został pokonany i zginął w bitwie pod Metaurusem w 207 roku p.n.e zanim zdołał połączyć się z bratem. Hannibal pozbawiony tej ostatniej szansy na posiłki wycofał się na południe kraju, skąd wkrótce został odwołany do Afryki.

 

Warto wspomnieć, że w czasie wojen Korneliusza Publiusza Scypiona w Hiszpanii. Wojsko rzymskie po raz pierwszy zaadaptowało Gladius Hispaniensis. Czyli typ krótkiego miecza, który miał się na kolejnych kilka wieków stać podstawowym orężem  rzymskiego legionisty.

 

Po spektakularnym zwycięstwie w Hiszpanii. Scypion uzyskał zgodę senatu na rozpoczęcie przygotowań do kampanii w Afryce. Za którą nadano mu przydomek „Afrykański” W czasie tej kampanii stoczona została bitwa pod Zamą, jedna z najważniejszych bitew starożytności. Po bitwie pod Zamą to co zostało z potężnej niegdyś  Kartaginy  nie liczyło się już jako poważny przeciwnik dla Rzymu. Rzymu który znalazł się na drodze do totalnej supremacji w basenie Morza Śródziemnego  na setki lat.

 

Nie będę się tu wdawał w szczegółowy opis samej  bitwy. Wspomnę jedynie szybko o  niektórych przyczynach porażki Hannibala. Po raz kolejny kluczowym czynnikiem, który zadecydował o zwycięstwie Rzymu były umiejętności dyplomatyczne Publiusza Korneliusza Scypiona, który wszedł w porozumienie z królem Numidyjczyków Massynisą.

 

Szeregi Rzymian a nie Kartagińczyków zasiliła tym razem znakomita jazda numidyjska, która przechyliła szalę zwycięstwa w bitwie pod Zamą na korzysć Rzymian. Zaznaczyć też trzeba, że Scypion był pilnym uczniem Hannibala. Analizował i naśladował sposób w jaki wielki wódz kartagiński rozmieszczał i manewrował swymi  siłami na polu bitwy.

Hannibalowi nie pomógł wygrać bitwy nawet oddział 80 słoni bojowych. Grozna broń jaką były słonie bojowe została skutecznie zneutralizowana przez elastycznie manewrujące kohorty, które otwierały celowo w ostatniej chwili luki w swej formacji. Przez luki te szarżujące słonie przebiegły nie czyniąc większej szkody.

 

Reszta słoni spłoszona przez hałas czyniony celowo przez Rzymian zawróciła szarżując w stronę własnych linii.   Dodatkowo w  50 tysięcznej armii Hannibala było tylko 15 tysięcy zaprawionych w bojach weteranów których przetransportował do Afryki po odwołaniu jego sił z Italii. Tym razem jakość bojowa zreformowanych przez Scypiona  legionów zwyciężyła.

 

Powracając zatem do pytania postawionego w tytule. Uważam, że Hannibal owszem wykazał się geniuszem taktycznym na polu bitwy okazał się także być generałem o olbrzymiej charyzmie. Jednak jako polityk i strateg zawiódł na całej linii, co odbiera mu w mojej opinii miejsce posród największych wodzów w historii.

 

Trzeba zacząć od tego, że Hannibal  wciągnął lekkomyślnie wydaje się  Kartaginę w wojnę której Kartagina nie chciała prowadzić. Z tego powodu skazał się od samego początku tej wojny na prowadzenie jej srodkami daleko szczuplejszymi niż cały potencjał Kartaginy. Cały plan wojny oparty był na przewidywaniach Hannibala, że zwasalizowani sojusznicy Rzymu z Półwyspu Apenińskiego przejdą na jego stronę.

 

Gdy te życzeniowe rachuby zawiodły, próbował co prawda ratować sytuację zawierając traktat o wzajemnej pomocy z Macedonią rządzoną przez Filipa V Antygonidę. Traktat ten nie przyniósł  żadnej ze stron korzyści a sciągnął na Macedonię wojnę z Rzymem znaną jako pierwsza wojna macedońska.

 

Tak więc kiedy plany dyplomatyczne Hannibala budowane na chwiejnych podstawach zawiodły. Hannibal pokazał mało wyobrazni, która pozwoliłaby mu na uregulowanie dyplomacji w celu osiągnięcia strategicznych celów. Jako rezultat tego Hannibal przegrał nie tylko kampanię w Italii ale także sprowadził na swój kraj wojnę i porażkę, która obróciła Kartaginę z potęgi w wasala Rzymu. Dlatego uważam, że dobrzy wodzowie wygrywają bitwy ale wielcy wygrywają wojny.

O propinacji i o tym kto rozpijał chłopów

Nie ma chyba w historii Polski bardziej gorszącego przykładu eksploatacji klas niższych społeczeństwa,  przez uprzywilejowane stany niż instytucja propinacji. Instytucja ta obok pańszczyzny oraz lichwy była główną przyczyną permanentnego ubóstwa chłopów w Rzeczpospolitej. Instytucja ta była nie tylko niecnym sposobem eksploatacji finansowej chłopów ale też narzędziem pogłębiającym i utrzymującym ich poddaństwo. Była też przyczyną powszechnego pijaństwa wszak nie od dzis wiadomo, że łatwiej rządzić pijanym, odurzonym  społeczeństwem.

 

Pierwowzoru propinacji uchwalonej przez sejm w 1496 roku należy szukać głęboko w średniowieczu. Już Bolesław Chrobry fundując arcybiskupstwo gnieźnieńskie obok szeregu różnych nadań uposażył arcybiskupstwo w dziesięcinę z karczm. Karczma wielokrotnie pojawia się w spisach dóbr klasztornych i probostw średniowiecznych będąc źródłem dochodów i utrzymania tychże,  na przykład w "Księdze uposażeń" Jana Długosza.

 

W średniowieczu karczma jest integralną częścią historii Koscioła. Jak dowiadujemy się z zachowanych sprawozdań inspekcji biskupich w probostwach. Często proboszcz po zamknięciu koscioła otwierał karczmę mieszczącą się w plebanii i sam prowadził sprzedaż piwa, miodu i okowity.

Czymże zatem była ta propinacja uchwalona przez szlachtę na sejmie w roku 1496 a sięgająca swym rodowodem średniowiecza? Propinacja to wyłączne prawo własciciela dóbr ziemskich do produkcji i sprzedaży alkoholu w obrębie swych dóbr oraz do sprowadzania wyrobów alkoholowych z innych miast i czerpania z tego dochodów.

 

W drugiej połowie XV w karczmy zostały opodatkowane przez państwo. Najłatwiej podatki można było zebrać w miastach królewskich. Starostowie królewscy poprzez odpowiednie praktyki fiskalne uzależnili od siebie szlachtę, klasztory, proboszczów i chłopów karczmarzy którzy nie posiadali własnych browarów i gorzelni. Szlachcie taka sytuacja nie była na rękę i z tego powodu postanowiła przepchnąć korzystną dla siebie ustawę na sejmie 1496 roku. Oto najważniejszy jej fragment.

„Panów dóbr i ich poddanych zachować w tej wolności, że wolno każdemu piwa i inne napoje skądkolwiek brać i sprowadzać oraz we wsiach i innych miejscach dzierżenia ich warzyć lub warzyć kazać i skądkolwiek by woleli albo chcieli wziąć, mieć je, szynkować i używać swobodnie bez wszelkiej obawy zakazu, zajęcia lub kary ze strony króla lub starostów”

Obok karczem książęcych i kościelnych istniały karczmy szlacheckie, nadawane panom na mocy przywilejów książęcych i traktowane były jako „pożytek” związany z posiadaniem dóbr ziemskich. Taki „pożytek” często był oddzielony od gruntów i podlegał sprzedaży lub dzierżawie na rzecz osób trzecich.

 

Tym sposobem czasami powstawały karczmy chłopskie. Przywilej na prowadzenie karczmy mogli chłopi wykupić od pana lub starosty w królewszczyznach. Przywilej propinacyjny mógł otrzymać także sołtys zasadzca nowej wsi lub wybraniec lokowany na łanach wybranieckich.

 

Przywilej propinacyjny z 1496 r  obejmował teoretycznie także chłopów, lecz wraz z upływem czasu gdy poddaństwo osobiste chłopów zamieniło się w formę niewolnictwa. Karczmy chłopskie zniknęły, zniszczone przez konkurencję karczem szlacheckich, które rzecz oczywista wspierane były rozporządzeniami szlachciców propinatorów, będących jedynymi prawodawcami i rządcami chłopów w swych włosciach. Wykorzystywali oni swą władzę dla bogacenia się. W konsekwencji tego w wieku XVII i XVIII propinacja przerodziła się w lukratywny monopol szlachecki.

 

W celu wsparcia monopoli szlacheckich, szlachta wykorzystując poddaństwo chłopów zamieszkujących w ich posiadłościach. Narzuciła chłopom obowiązek zakupu ustalonego kontyngentu alkoholowego. Pod grozbą  surowych kar chłop ze wsi szlacheckiej miał zakaz picia w obcych karczmach, zakaz obejmował także sprowadzanie alkoholu na własny użytek z obcych karczm i browarów

 

Należność za kontyngenty i ewentualne zaległości traktowane były jako zaległości w zapłacie danin publicznych i ich egzekucja często kończyła się zajęciem majątku dłużnika jeśli takowy dany delikwent posiadał. Nawet jeśli zdarzyła się sytuacja, że dwór miał zapłacić chłopu za jego świadczenia. Płacił mu nie gotówką lecz asygnatami na pobór alkoholu z pańskiej karczmy! Tak więc propinacja była obok pańszczyzny drugą formą odbierania chłopom dorobku ich ciężkiej pracy.

 

W średniowieczu w karczmie wszystkie stany były równe. Chłopi i mieszczanie na jednej ławie siedzieli ze szlachtą i klerem. Popijając piwo i miód, pogrywając przy tym w kosci. Jak wspomniałem kler często osobiście parał się szynkarstwem. Jednak w roku 1279 legat papieski przywiózł do Polski papieskie rozporządzenie, zakazujące klerowi trudnienie się szynkarstwem.

 

Stary obyczaj trudny był do wykorzenienia i w roku 1423 wizytacja w diecezji włocławskiej wykazała wielu plebanów szynkujących piwo w swych plebaniach. Duchownym  za picie w karczmie groziła kara trzech grzywien lub miesięczny areszt w klasztorze. Synod uniejowski z 1326 roku nakazał klerowi swiecenie przykładam i tym samym zniechęcanie narodu do pijatyk.

 

Jedyną okolicznością usprawiedliwiającą wizytę księdza w karczmie była według tego synodu „słuszna przyczyna” .Za taką słuszną przyczyną mogło być uznane zaproszenie od „poważnej osoby”. Jak widać pijatyka była łatwa do usprawiedliwienia.

 

Władze kościelne nie ustępowały i zaostrzały kary dla księży nawiedzających karczmy. W 1529 r biskup Karnkowski zagroził więzieniem wszystkim księżom chodzącym do karczem. W Płocku kapituła katedralna groziła swym księżom klątwą koscielną za chodzenie do karczem.

Tym sposobem ustawodawstwo kościelne wygoniło kler z karczem. Pozostała tam jeszcze szlachta lecz też nie na długo. Konstytucja z roku 1576 skodyfikowała nie pisane prawo ziemi mazowieckiej, zakazujące szlachcie przesiadywania z chłopstwem w karczmie. Oto fragment tej konstytucji.

„ Szlachcice w karczmie nie mają bywać, gdy im powoli umyślnego obcowania miewać ani z kmiotkami w rząd siedzieć i piwa pić przystoi”

Zakaz ten był traktowany poważnie o czym może świadczyć fakt, że chłopu który poranił lub nawet zabił szlachcica w karczmie. Występek taki uchodził płazem, gdyż ta sama konstytucja stanowiła co następuje.

„jesliby szlachcicowi tak w karczmie umyślnie w rzędzie z chłopy siedzącemu będącemu i pijącemu przydało się, żeby przez kmiotka albo kmiotki ubit  abo ranion był, gdy to uczyni on kmiotek, od wszystkich win i płacy onego bicia będzie wolen skutecznie od wszystkiego”

Zasada ta utrzymywała się do końca I Rzeczpospolitej i pokazuje z jaką pogardą szlachta traktowała chłopów, którzy byli dla nich kmiotkami i śmierdzielami z którymi szlachcicowi nie godziło się obcować. Pieniądze wyszarpane chłopu za alkohol im jednak nie śmierdziały.

 

W połowie XV wieku w karczmach w Polsce zaczyna się pojawiać wódka wczesniej nie będąca trunkiem oferowanym w karczmach. Ironicznym faktem jest, że propagatorem picia wódki był lekarz Michael Shrick z Augsburga. Napisał on nawet dzieło naukowe w którym wódkę przedstawia jako lekarstwo na wszystkie dolegliwości. Według niego picie wódki pozwalało na zachowanie piękności i sprzyjało dobrej pamięci!

 

Od początków XVI wieku zaczęto na szeroką skalę produkować i pić wódkę. Nie wytwarzano jej jednak ze zboża gdyż uważano to za grzech śmiertelny. Polakom picie wódki wielce podeszło co nie uszło uwadze władz które opodatkowały wódkę. Z czasem wódka zdetronizowała ulubione trunki Polaków jakimi były piwo i miód pitny zastępując je jako najpopularniejszy alkohol serwowany w karczmach.W aktach prawnych wódka nazywana była „prostą” „przepalanką” „okowitą” lud miał swoje nazwy dla wódki takie jak „śmierdziucha” czy też „szmorgawica”.

 

Piwa bywały rodzimej produkcji, pito także droższe piwa importowane z Brna, Wrocławia czy Świdnicy a nawet sprowadzano smakowite piwa angielskie typu Ale. Dobre piwo sporządzane  dla zamożnej klienteli wyrabiano z pszenicy. Dla chłopów wyrabiano piwo z poślednich składników takich jak owies, tatarka czy jeżyna.

 

Wino sprowadzano oczywiście w największej ilości z Węgier ale też z odleglejszych krain takich jak Włochy Francja, Hiszpania czy z krajów niemieckich i austriackich. Wina takie pite były oczywiście  na dworach magnackich i dworze króla a nie w karczmach chłopskich.

 

Karczma była nie tylko miejscem gdzie pito alkohol. Szynkarz prowadził także sklep ogólny z mięsem i innymi produktami spożywczymi. Sprzedawał też owies i siano. Był tez pachciarzem dworskim załatwiającym wszelkie interesy pomiędzy dworem i chłopami mając z tego naturalnie prowizję.

 

Jako, że prawo i godność zakazywały szlachcie i klerowi wchodzenia do karczmy musieli oni się posługiwać innymi ludzmi którzy prowadzili dla nich interes. Oddawali oni zatem karczmy w zarząd arendarzom, grupą która była szczególnie zainteresowana tego typu biznesem byli Żydzi, którzy z czasem opanowali niemal na wyłącznosć ten sektor gospodarki.

 

Żyd arendarz stał się dla szlachty i kleru kurą znoszącą złote jaja. W imieniu dworu trudni się obok sprzedaży alkoholu obsługą monopolu sprzedaży soli i zboża na przednówku a także obsługuje powierzony mu monopol młynny.  Na wschodzie kraju Żydzi dzierżawili nawet  od panów cerkwie czerpiąc zyski z poboru opłat za obrzędy religijne i użyczaniu kluczy do cerkwi!

Delegaci rządu austriackiego panowie Haugwitz i Procop którzy podróżowali po Polsce zaznaczyli w swym opisie dróg polskich, że wszystkie karczmy na drodze z Krakowa do Warszawy prowadzone były przez Żydów. Miały to być miejsca tak brudne i nędzne, że były wielkim utrapieniem dla podróżnych.

 

Austeria wybudowana przez Jana Biberstaina- Starowieyskiego w Choczni była ponoć tak brudna, ciemna i zakopcona wewnątrz, że wchodzący nie poznawali ludzi siedzących w srodku. Na zewnątrz gnój miał sięgać okien.

 

Pewien Niemiec zwiedzający Polskę w XVIII w pozostawił po sobie książkę zatytułowaną „Obraz narodu polskiego” w książce tej poczynił ciekawą obserwację

„ bez księdza i bez Żyda szlachcic polski się nie obejdzie, jak cień za nim idą. Czego Żyd na nim nie wymoże, zrobi to kapelan, zwykle mnich z najbliższego klasztoru”

Puszczanie propinacji w pacht Żydom było zjawiskiem powszechnym w majątkach szlacheckich zwłaszcza na wschodzie kraju. Jedno tylko województwo sieradzkie w 1786 roku zabroniło oddawania karczem Żydom pod grozbą kary 500 grzywien i sześciu niedziel w wieży.  W 1776 roku Żydzi dostali zakaz prowadzenia karczm w miastach królewskich.

 

W 1789 roku władze austriackie Galicji zakazały Żydom prowadzenia karczem i dodatkowo osiedlania się na wsi jeśli nie trudnili się rolnictwem lub rzemiosłem. Niestety w roku 1848 prawo to zostało uchylone i szlachcice propinatorzy zapraszali na swe ziemie Żydów tak by każdy szlachcic miał „swojego Żyda”

 

Ci sprytni lichwiarze sami cechujący się trzeźwością, przy pomocy wódki i procesów wekslowych za kredytowaną wódkę z kontyngentu który chłop musiał obowiązkowo wykupić. Pozbawiali na licytacjach zadłużonych po uszy chłopów ziemi i dorobku życia.

 

Karczmarze jak to bywa w życiu. Próbowali kantować nie tylko swą klientelę ale też właścicieli karczem które mieli w arendzie od szlachty i kleru. Karczmarzom łamiącym monopol propinacyjny groziły surowe kary. Jednak jak się zaraz przekonamy na przykładach nie odstraszało to rządnych zysku oszustów.

 

Niejaki Mikołaj Włoch „cudze gorzałki przenosił i szynkował w pańskiej” Dostał za to grzywnę i więzienie. Mikołaj Włoch okazał się recydywistą i przy kolejnej rewizji znaleziono u niego baryłkę obcej wódki. Sąd wójtowski obliczył straty na kilka lat wstecz na kwotę 1280zł .

 

Karczmarz nie miał tak dużej kwoty dlatego jak to ujęto „zasłużył gardło”. Miał szczęscie i okazano mu łaskę, dekretem odebrano mu zagrodę, chałupę oraz skazano na banicję ze szlacheckiego „państwa suskiego”. Synów którzy w procederze mu pomagali sąd skazał na kajdany i konfiskatę zboża.

 

Inny karczmarz z 22 letnim stażem zwany Cipcia (nie smiejcie się to nie jego wina) został złapany w 1707 r na przemycie wódki z Kęt. Dekretem sądu odebrano mu na rzecz zamku bydło, budynki i grunt  „a to jemu na ukaranie a drugim na pokajanie”

 

Karczmarze moralnością nie grzeszyli i jak by im mało było zysków z pachciarstwa i arendy nie gardzili innymi źródłami dochodów nawet z prostytucji. Niejaki Jędrzej Hereńczyk który będąc karczmarzem i zarazem wójtem przysięgłym przemienił swą karczmę w dom publiczny gdzie zatrudnił banitkę z „państwa suskiego” Zofię Mikołajczankę i używał tą „rozpustną białogłowe dla swywoli”. Do tego Jędrzej klientów oszukiwał choć cechowane naczynia otrzymywał.

 

Proceder ten kwitł w najlepsze i pewnie karczmarz pozostał by bezkarny. Jednak Jędrzej był pazerny i czynszu i innych powinności nie odprowadzał choć dochody miał znaczne. Zaniepokojony tym dwór zarządził rewizję, która ujawniła wszystkie szwindle karczmarza. Za nie moralny proceder sąd wójtowski skazał Jędrzeja Hereńczyka i Mikołajczankę na leżenie krzyżem w kosciele w każdą niedzielę w czasie postu. Za fałszowanie kwart, kwaterek i garnców pozbawiono go funkcji karczmarza.

 

Propinacja i karczma odgrywała też dużą rolę polityczną gdyż będąc obok pańszczyzny największym źródłem dochodów szlachty. Pozwalała wielu szlachcicom na realizowanie własnych ambicji politycznych dając srodki na na ubieganie się o lukratywne urzędy i prestiżowe tytuły. Inni drobni bracia szlachcice korzystali na tym także. To o ich przychylność wódką i jadłem na sejmikach i sejmach zabiegali panowie kandydaci.

 

Łatwo sobie wyobrazić jakie spustoszenie musiało to wywołać w kulturze politycznej kraju i w konsekwencji odbić się na jego kondycji. Wgląd w obyczaje sejmowe daje Jędrzej Kitowicz(1727-1804) w swoim „Opisie obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III „

 

Kiedy data i miejsce sejmu zostały wyznaczone. Szlachta z całego kraju tłumnie sciągała na pole sejmowe, często zwożona na sejm przez magnatów. Rozkładane było obozowisko w którym szlachta lokowała się na czas sejmu. Kucharze magnatów i różnych trybunów szlacheckich rozkładali polową garkuchnię w której gotowali dla szlacheckich popleczników swego pana.

 

Podawano wtedy różne pieczenie wołowe, wieprzowe i dróbiowe na pieprzno, kwasno, czy słono tak by jak to wspomina Jędrzej Kitowicz w swych pamiętnikach.

„  …lepiej do trunków zaostrzało pragnienie. Od rana dano wódki raz, drugi, trzeci, postawiono na stole kilka bochnów chleba, kilka brył masła i kilka pieczeni w zrazy pokrajanych, co naprędce w stojaczki między siebie rozerwano, kto czuł po tym posiłku pragnienie dawano mu piwa”

Tak nażartą i napitą elitę rycerską  prowadzono na miejsce sejmu „ nauczonych co mają utrzymywać lub czemu mają przeszkadzać” Po obradach i głosowaniu brać szlachecka spieszyła na powrót do garkuchni gdzie raczono ich napitkiem i jadłem do białego rana na koszt pana magnata. Taką biesiadę  opisuje Jędrzej Kitowicz w następujący sposób.

„ Ordynaryjnie taką szlachtę pojono winem z gorzałką zmieszanym, dla prędszego zawrotu głowy, i piwem dla ochłody pragnienia. Pijąc tedy na przemianę raz owę mieszaninę wina z gorzałką, drugi raz piwo, prędko się i niewielkim kosztem popili. Popiwszy się, wywracali się, i tam zaraz, gdzie który spali przy stole, pod stołem, pod płotem, na srodku ulicy, w rynsztoku, w błocie, gdzie kogo nogi taczające się zaniosły”

W takim stanie niektórzy rycerze dalej „głosowali” ale już w rowie przy akompaniamencie własnych ejekcji żołądkowych i obowiązkowego zawołania liberum veto! Niejeden nieborak obudził się nad ranem w samych kalesonach okradziony z ubrania i szabli przez trzeźwiejszego brata szlachcica.

 

Po tak przykrym przebudzeniu czekała jeszcze naszego rycerza długa droga piechotą do domu. Gdyż magnat co go przywiózł na sejm, zwinął skoro swit garkuchnię i wyszynk i slad po nim zaginął. Marszu do domu nie ułatwiał ból głowy który musiał być widocznie skutkiem ubocznym wyczerpujących obowiązków sejmowych.

 

Nasuwa się szybko jedna refleksja, państwo tak zarządzane musiało upaść i upadło.

 

Wszechobecne pijaństwo stymulowane propinacją odbijało się nie tylko na jakości sejmowania ale też odcisnęło swe piętno na jakości systemu sądowego państwa. Już Kazimierz Wielki nakazywał by sądy sprawowano tylko rano na czczo by po pijanemu nie sądzić. Później ten zwyczaj musiał zaniknąć skoro w 1765 r spotykamy instruktarz z posiadłości jaworowskich który nakazuje.

„ Urząd miejski, gdy jakową sprawę sądzić będzie, nie po pijanemu, ale po trzyzwu, na stole w urzędowej izbie nie kwarta gorzałki lub konew miodu, ale krucyfiks i Sakson być ma…”

Ważne w procesie sądowym osoby takie jak kat (oprawca) jego pomocnik (hycel) oraz policjant (ceklarz) wykonujący tortury. Będąc pod wpływem alkoholu męczyli strasznie podejrzanych co piętnuje Groicki w „Porządku sądów miejskich”

 

Gorzej nawet było po wsiach gdzie sądy wójtowskie skazywały winnych na ufundowanie sądowi kilku garnców wódki. W księdze sądowej ponikiewskiej odnajdujemy w 1765 roku, że przy ugodzie Lenia z Gancarczykiem sąd, strony i świadkowie wypili trzy garnce gorzałki bo jak to ujęto „ każdemu trzeba było gardło zapchać i natłoczyć aż po widełki”. Karne achtle piwa i garnce gorzałki zasądzane były regularnie w sądach gromadzkich  Andrychowa i Wadowic.

 

Historia propinacji   kończy się ostatecznie na ziemiach polskich dopiero pod władzą zaborców. Najwcześniej w zaborze pruskim w 1845 roku,  w austiackim w 1889 roku a w rosyjskim w 1898 r. Przy okazji zniesienia propinacji w zaborze austriackim do Wiednia najechała się cała masa galicyjskich chałaciarzy protestując i grożąc cesarzowi rewolucją jeśli ten nie zaniecha zamachu na ich odwieczne prawo arendy karczm od szlachty.

 

W zaborze austriackim szlachta zdołała wynegocjować od rządu odszkodowanie za zniesienie propinacji. W zaborze rosyjskim natomiast propinacja zeszła śmiercią naturalną a tam szlachta nie miała odwagi zapytać cara o odszkodowanie z publicznych pieniędzy. Tak oto zakończyła swój żywot szkodliwa instytucja propinacji, która przez niemal 900 lat gnębiła lud polski a jej skutki w moim odczuciu widoczne są do dzis w naszym społeczeństwie, odzwierciedlając choćby kulturę picia Polaków. 

 

 

 

W Egipcie odkryto grobowiec nieznanej dotąd królowej

Czeski zespół  archeologiczny z Instytutu Egiptologii pod kierownictwem Miroslava Barty dokonał ważnego odkrycia. Podczas prac w Abu-Sir odkryto grobowiec, który należy do żony lub matki faraona Neferefre z V dynastii rządzącej Egiptem 4500 lat temu.  Abu- Sir w czasach Starego Państwa wykorzystywane było jako nekropolia stolicy państwa Memfis.

Egipski Minister Starożytności Mamdouh El-Damaty powiedział, że imię królowej Khentakawess III zostało odczytane na sciennej  inskrypcji w odkrytym  grobowcu który jest częścią kompleksu pogrzebowego faraona Neferefre.

We wnętrzu grobowca odnaleziono także 30 naczyń wykonanych z wapienia i miedzi. Mamdouh El-Damaty wyjaśnił, że odkrycie jest ważne gdyż wypełnia kolejną lukę w naszej wiedzy o IV i V dynastii w czasach których powstały pierwsze piramidy.

6000 lat miasta Irbil, czyli najstarsze nieprzerwanie zamieszkane miasto

Wznosząca się na 30m nad ziemię cytadela w miescie Irbil, góruje nad miastem i  żyzną  równiną północnej Mezopotamii. W oddali majaczą ośnieżone szczyty gór Zagros stanowiące granicę z Iranem. Cytadela wybudowana została na ogromnym kopcu, usypanym przez kolejne pokolenia mieszkańców w ciągu ostatnich 6000 lat. Czyni to Irbil najstarszym, nieprzerwanie zamieszkanym osiedlem ludzkim.

 

Na przestrzeni wieków Irbil było ważnym miejscem kultu potężnej bogini przyciągającym rzesze pielgrzymów, ważnym i prosperującym osrodkiem handlu oraz graniczną twierdzą kilku następujących po sobie imperiów.

 

Pomimo ważnej roli jaką  miasto odgrywało w historii regionu, duże fragmenty jego przeszłości pozostają owiane tajemnicą. Gęsta zabudowa cytadeli, głównie z XIX i XX wieku utrudnia a czasem całkowicie uniemożliwia archeologom badanie najstarszych warstw zalegających pod cytadelą.

 

Z tego między innymi powodu, większość naszej wiedzy o tym miescie. Pochodzi z garstki zachowanych do naszych czasów antycznych przekazów pisanych. Oraz nielicznych artefaktów dotyczących Irbil, odnalezionych na stanowiskach archeologicznych w innych miejscach.

 

W 2006 roku rozpoczęto pierwsze, większe wykopaliska na tym archeologicznie dziewiczym terenie. Dzięki użyciu radaru penetrującego ziemię, wykryto dwie duże struktury w centrum cytadeli. Naukowcy przypuszczają, że mogą to być pozostałości świątyni poswięconej bogini miłości i wojny Isztar. Ze starożytnych tekstów dowiadujemy się, że w tej to świątyni królowie Asyrii poszukiwali boskich wskazówek a Aleksander Wielki ogłosił się królem Azji w 331 r  p.n.e.

                                                            Wizerunek bogini Isztar

 

Badania objęły także ogromne mury, okalające cytadelę oraz okazały grobowiec na północ  od cytadeli, najpewniej wybudowany w VII w p.n.e. Ponadto wykopaliska rozciągnięto na dynamicznie rozwijające się przedmieścia stolicy Kurdów. Nowe znaleziska pozwalają naukowcom na żmudne budowanie szerszego obrazu przeszłości nie tylko miasta Irbil. Ale także dają szerszy wgląd w proces powstawania najstarszych miast swiata oraz powstanie i rozwój Asyrii.

 

Irbil położone na żyznej równinie przez tysiące lat było spichlerzem dla całego regionu, a także naturalną bramą na wschód i kluczowym węzłem na drodze łączącej Zatokę  Perską na południu z Anatolią na północy. Położenie geograficzne miasta było i jest jednoczesnie jego  błogosławieństwem i przekleństwem.

 

W ciągu wieków mieszkańcy walczyli o przetrwanie w czasie licznych najazdów poczynając od Sumerów poprzez trzy wojny z Rzymem, terror inwazji Mongołów pod wodzą Czyngis-chana,  aż po gazowe ataki Saddama Husajna. Mimo to miasto przetrwało a nawet kwitło, kiedy inne wspaniałe niegdyś miasta jak Babilon, Ur, Uruk czy Niniwa obróciły się w ruinę.

 

Pierwsza znana nam wzmianka o Irbil pochodzi z glinianej tabliczki zapisanej pismem klinowym. Pochodząca sprzed  2300 lat p.n.e tabliczka została odkryta wraz z 15.000 innych tabliczek w spopielonych ruinach starożytnego miasta Ebli położonego 800km na zachód od Irbil w dzisiejszej Syrii. Znaleziona tabliczka musiała pochodzić z dworskiej kancelarii urzędniczej tego miasta gdyż jak się z niej dowiadujemy, wypłacono posłańcom pięć szekli srebra na sfinansowanie dalekiej podróży do Irbil.

 

Wiek później wojownicze plemię jasnoskórych i  jasnowłosych Gutejów wywodzące się z gór Zagros (po irańskiej stronie gór) zawładnęło miastem po uprzednim podbiciu  południowej Mezopotamii i zniszczeniu państwa akadyjskiego. O przewagach króla Gutejów w kampaniach przeciw Irbil oraz o schwytaniu gubernatora o imieniu Nirishuha dowiadujemy się z inskrypcji, które pozostawił po sobie lud Gutejów. Gutejowie niepodzielnie władali dwurzeczem do czasów przejęcia supremacji w regionie przez Sumerów.

 

W czasach panowania Gutejów sam Nirishuha i większość mieszkańców miasta była zapewne Hurytami. Mało wiemy o Hurytach pewne jest jednak, że byli najstarszą grupą etniczną w regionie dwurzecza i byli ludem autochtonicznym bądź przybyli na te tereny w odległych czasach z Wyżyny Armeńskiej. Z czasem plemiona huryckie stworzyły rozległe państwo znane jako Mitanni. Wspomniane inskrypcje dostarczają nam w ten sposób pierwszych informacji na temat etnicznej tożsamości miasta Irbil.

 

W końcu trzeciego tysiąclecia p.n.e miast Ur położone w południowej części Mezopotamii, urosło w siłę tworząc swe własne imperium. Władcy Ur zmuszeni byli wielokrotnie wysyłać swe armie na północ by przywrócić porządek w buntującym się Irbil. Z zachowanych tekstów z epoki dowiadujemy się, że głowy przywódców miasta zostały rozbite a miasto zniszczone w rezultacie wielu krwawych kampanii. W innych tekstach z Ur dowiadujemy się o racjach piwa wydanego posłańcom z Irbil,  oraz o dużych łupach zabranych z Irbil do Ur w postaci kruszca, metali oraz bydła.

 

Trzy wieki później dowiadujemy się z inskrypcji pochodzącej z zachodniego Iraku o władcy imieniem Szamszi-Adad I, który stworzył rozległe lecz efemeryczne państwo w górnej Mezopotamii. Władca ten opowiada w inskrypcji o swej zwycięskiej potyczce z królem Irbilu.

 

       „Pokonałem Go bezlitosnie swą potężną bronią a stopy moje Go depczą…”

 

Szamaszi-Adad I nie darował życia pokonanemu na którym wykonano wyrok śmierci przez scięcie.

 

Od XII w p.n.e Irbil wchodzi w skład potężnej Asyrii. Był to okres prosperity i rozwoju miasta, które kwitło jako częsć najbogatszego, największego i najpotężniejszego imperium jakie swiat do tej pory widział.

 

W tym długim okresie podstawę systemu religijnego Asyrii stanowiła Egasankalamma, swiątynia bogini Isztar. Asyryjskie teksty wspominają swiątynię po raz pierwszy już w XIII w p.n.e choć przypuszcza się, że jej fundamenty opierają się o nawet starszą strukturę sakralną. W  teologii Mezopotamii Isztar była boginią miłości, płodności i wojny. Matti Nissinen z uniwersytetu w Helsinkach, szczegółowo przebadał 256 znanych nam wzmianek o Isztar, występujących w asyryjskich tekstach. I doszedł do wniosku, że korzenie kultu Isztar mogą tkwić głęboko w starożytnym panteonie Hurytów.

 

Powyżej cylinder pokryty pismem klinowym, tekst opisuje swiątynię Isztar którą król Asarhaddon ozdobił tak, że swiatynia "swieci jak dzień"

Asyria osiągnęła szczyt swej potęgi w VII w p.n.e pod rządami królów Sennacheryba, Asarhaddona i Aszurbanipala. Asyryjskie teksty opisują Egasankalamma jako bogato dekorowany wyszukany kompleks, gdzie królowie regularnie przybywali w poszukiwaniu boskiej porady. Król Asarhaddon nie szczędził wydatków na swiątynię i według zachowanego tekstu miał sprawić, że swiątynia „swieciła jak dzień” . Odnosi się to prawdopodobnie do złotej i srebrnej polichromii pokrywającej sciany mieniąc się w słońcu Mezopotamii.

               Powyżej odnaleziona w Niniwie kamienna stella przedstawjająca potężne mury Irbilu

Fragment płaskożezby odnalezionej w ruinach miasta Niniwa, pokazuje swiątynię wznoszącą się nad cytadelą i murami miasta. Niektórzy z władców Asyrii  żyli w Irbil w swych młodych latach. Byli tam bezpieczni, z dala od niebezpieczeństw i intryg panujących na dworach w Niniwie i Nimrud. Na jednej z tabliczek król Aszurbanipal stwierdza.

 

    „ Nie znałem ojca ani matki, wychowałem się na kolanch bogini Isztar w Irbil”

 

 

Pod władzą Asyrii Irbil stał się prawdziwie kosmopolitycznym miastem. Zarządzany był w imieniu króla przez gubernatora, który zajmował się podatkami i administracją miasta ze swego wystawnego pałacu. Wiemy, że do pałacu podatnicy znosili daninę w postaci miedzi, zboża i innych płodów rolnych, przyprowadzali  tam również  bydło.

 

Mieszkańcy miasta byli zróżnicowaną  grupą. Oprócz przymusowych przesiedleńców z innych części imperium, można tam było spotkać imigrantów, kupców wszystkich tych którzy poszukiwali szans na karierę w miescie mogącym równać się ze stolicą Asyrii. Dishad Marf z uniwersytetu w Lejdzie podaje na podstawie tekstów asyryjskich całą plejadę narodowości zamieszkujących Irbil. Spotykamy tam miedzy innymi Babilończyków, Hurytów, Aramejczyków, Scytów i Palestyńczyków.

                   Powyżej kamienna stella przedstawiająca Asyryjczyków oblegających miasto

Po wiekach dominacji panowanie Asyrii skończyło się stosunkowo szybko i gładko. A Irbil okazało się jedynym znaczącym miastem regionu, które przetrwało upadek imperium relatywnie nie tknięte. W roku 612 p.n.e Babilończycy sprzymierzeni z koczowniczym ludem Medów najechali  Asyrię. Pobili niezwyciężoną niegdyś armię asyryjską łupiąc i niszcząc następnie bogate miasta Asyrii.

 

Irbil wyszedł z inwazji obronną ręką prawdopodobnie dlatego, że zamieszkany był w większości przez ludność nie asyryjską, która odniosła się do nowych władców przyjaznie i poddała się bez oporu ich władzy. Kontrolę  nad miastem przejęli w tym czasie Medowie, którzy uważani są za przodków dzisiejszych Kurdów.

 

Z czasów Perskich zachowała się inskrypcja wyryta około roku 500 p.n.e . Dowiadujemy się z niej o tym, że trzeci król dynastii Achemenidzkiej Dariusz I  kazał nabić na palisadę cytadeli schwytanych buntowników, taki widok miał odstraszać innych potencjalnych buntowników od podejmowania nie mądrych decyzji.

 

W IV w p.n.e imperium Achemenidów rozciąga się od Egiptu po Indie rzucając cień nawet na bogactwo i potęgę Asyrii. Nic też nie zapowiada gwałtownego upadku potęgi Achemenidów. Jednak na polach Gaugameli na zachód od Irbil armia Achemenidów ponosi druzgoczącą klęskę w starciu z Grekami pod wodzą Aleksandra Wielkiego. Jak podają starożytne źródła Dariusz III po przegranej bitwie  schronił się w Irbil,  które było bazą i zapleczem Achemenidów w kampaniach kierowanych na zachód. W obliczu nadciągającej armii Aleksandra Wielkiego Dariusz III musiał uchodzić z Irbil, schronił się w górach Zagros gdzie został zamordowany przez własnych żołnierzy .Krótko po tym w świątyni Isztar Aleksander Wielki ogłosił się władcą Persów. Jak widać Grekowi nie przeszkadzało zrobić to w świątyni Isztar, która widocznie bardzo przypominała Aleksandrowi rodzimą Atenę.

                                                           Powyżej Irbil w 1933 r.

                                                       Powyżej Irbil obecnie

Ewentualne prace poszukiwawcze zaginionej świątyni, na głębokości 15 m sprawią archeologom ogromne problemy związane z bezpieczeństwem w  głębokim wykopie powiedział MacGinnis z Uniwersytetu Cambridge, który doradza międzynarodowemu zespołowi kierowanemu przez Irakijczyków.

 

Z tego powodu początkowo zdecydowano się skoncentrować na północnej części miasta (zamiast na centrum gdzie może znajdować się swiątynia) gdzie rozpoczęto prace mające na celu odsłonięcie starożytnych fortyfikacji. W tym samym czasie zawalił się opuszczony i zrujnowany  budynek z początków XX w. Dało to archeologom szansę na  usunięcie najmłodszych warstw historycznych.

 

W wykopie na głębokości 4,5m odnaleziono slady architektury wykorzystującej cegłę suszoną na słońcu oraz cegłę wypalaną, sredniowieczną ceramikę i solidny mur, który spoczywa zapewne na pierwotnych fortyfikacjach z czasów asyryjskich. Następnie zespół przystąpi do prac badawczych na  dwóch innych mniejszych lokacjach znajdujących się nieopodal. Po zakończeniu tych prac zespół powróci do centrum cytadeli gdzie podejmie próbę odnalezienia świątyni Isztar.

 

Aby zlokalizować w  gęstej współczesnej zabudowie, miejsca interesujące archeologów używają oni w tym celu fotografii wykonanych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przez samoloty RAF i satelity szpiegowskie USA. Tą metoda zlokalizowano dwie linie fortyfikacji.

 

Pierwsza raczej skromna i pochodząca z średniowiecza, druga znacznie bardziej okazała i pochodząca zapewne z okresu asyryjskiego. Odkryty mur ma u podstawy grubosć 18m co potwierdza znaczenie miasta jako ważnej warowni. Dodatkowym wzmocnieniem fortyfikacji miasta była fosa której slady odkryli archeolodzy.

 

W 2009 r Niemieccy archeolodzy odnaleźli wspomniany na wstępie grobowiec z VII w p.n.e . Grobowiec wykonany był z wypalanej cegły i zawierał trzy sarkofagi zawierające w sobie szczątki pięciu osób, brązowe naczynia, lampy oraz ceramikę.

 

Także dalsze okolice miasta badane są przy użyciu zdjęć satelitarnych. W 2012 r naukowcy z Uniwersytetu Harvarda zlokalizowali ta metodą 214 stanowisk archeologicznych na obszarze 180km2. Niektóre z nich sięgające swymi początkami 8000 lat wstecz. Wielką niespodzianką było to, że na jednym ze stanowisk datujących się na 3500 do 3000 lat p.n.e odnaleziono ceramikę charakterystyczną raczej dla wielkich miast południa Mezopotamii niż tych z północy.

 

Trwające prace wielu ekip naukowych z całego swiata, zaczynają tworzyć coraz to bardziej czytelny archeologiczny obraz życia miasta i jego okolic na przestrzeni tysięcy lat. Po Asyryjczykach Persach i Grekach Irbil stał się graniczną placówką Rzymu i przez krótki okres stolicą prowincji Asyria. Pod rządami Dynastii Sasanidów Irbil stał się kwitnącym centrum Chrześcijaństwa i Zoroastryzmu. Okres ten zakończył się wraz z przybyciem Islamu w VII w n.e. Dzięki mądrości włodarzy miasta, którzy wynegocjowali korzystną kapitulację. Miasto i jego mieszkańcy uniknęli zagłady która spotkała wiele innych miast zdobytych szturmem przez Mongołów w XIII wieku. Pomimo tego, że miasto nie zostało zniszczone rozpoczyna się powolny proces upadku.

 

Kiedy Zachodni odkrywcy przybyli do Irbis w XVIII w miasto przedstawiało żałosny widok. Zachodni odkrywcy uznali, że to błotniste, walące się brudne miasto jest średniowiecznego pochodzenia i nie warto sobie nim zaprzątać głowy. Po ciężkich dla Kurdystanu czasach rządów Saddam Husejna w których region był odizolowany od swiata nastały w początkach  XXI wieku lepsze czasy.

 

Częsciowa autonomia, bezpieczeństwo i stabilnosć zapewniana przez dobrze zorganizowanych Kurdów oraz zyski z wydobycia ropy naftowej, stymulują lokalną gospodarkę przyciągając do miasta inwestorów i biznes z całego swiata. Jednak ostatnie postępy terrorystycznego Państwa Islamskiego po raz kolejny zagrażają miastu, które z całą pewnością zasługuje na przydomek „wieczne”