Maj 2015

To jest Sparta!!!

Sparta była jednym z najważniejszych greckich miast-państw w okresie archaicznym i  klasycznym i zasłynęła z wielkiej sprawności i dzielności swych wojsk. Profesjonalni i dobrze wyszkoleni spartańscy hoplici byli prawdopodobnie najlepszymi wojownikami w Grecji. Walczyli z wyróżnieniem w  bitwach pod Termopilami czy  Platejami, by wspomnieć tylko te najbardziej znane. Sparta była także uwikłana w niemal permanentny konflikt z innymi potężnymi państwami greckimi jak Ateny czy Korynt. Rywalizacja ta doprowadziła do dwóch szkodliwych i wyniszczających wojen, wojny peloponeskiej w drugiej  połowie V wieku p.n.e. i wojny korynckiej na początku IV wieku p.n.e.

 

Sparta w mitologii

Według mitologii greckiej założycielem miasta był Lakedajmon, syn Zeusa. Nadał on swe imię całemu regionowi a miasto nazwał imieniem swojej żony. Sparta była również ważnym uczestnikiem wojny trojańskiej. To król Spartan Menelaos wszczął wojnę trojańską po tym jak król Troi Parys porwał jego żonę Helenę, którą bogini Afrodyta obiecała Parysowi jako nagrodę. Nagrodę za wskazanie jej właśnie i rozstrzygnięcie tym samym sporu o to kto jest piękniejszy Atena, Hera czy może Afrodyta.

 

Ku  regionalnej dominacji

 

Sparta znajdowała się w żyznej dolinie rzeki Ewrotas w regionie Lakonii. Obszar ten został po raz pierwszy zasiedlony w okresie neolitu i stał się ważnym ośrodkiem w epoce brązu. Archeologiczne dowody, sugeruje jednak, że sama Sparta było nowym osiedlem założonym w X wieku p.n.e.Pod koniec VIII wieku p.n.e. Sparta podbił i zwasalizowała większość sąsiadów w Meseni. Po tych podbojach Sparta kontrolowała około 8.500 km² terytorium, co czyniło zeń największy organizm państwowy w Grecji i głównego gracza w greckiej polityce. Podbite ludy Meseni i Lakonii, znane jako perjojkowie, nie mieli żadnych praw politycznych w Sparcie i często byli powoływani  do służby w armii Spartan, posiadali jednak wolność osobistą dzięki czemu mogli decydować o swej przyszłości i losie. Kolejną i najniższą  grupą społeczną byli heloci, niewolni robotnicy rolni, którzy żyli w posiadłościach należących do Spartan. Heloci nie mieli wolności osobistej ale nie można było ich sprzedać (byli własnością państwa). Mogli zakładać rodziny gdyż w ten sposób powiększali swoją liczebność a tym samym cenną dla spartiatów siłę roboczą. Heloci mogli posiadać swój skromny majątek osobisty, pozostawiono im także swobodę wyznawania swojej religii. Z ziemi którą uprawiali mogli zostawić sobie 50% plonów na własny użytek. Spartanie nie zajmowali się działalnością rolniczą, ale poświęcali swój czas na szkolenie wojskowe, polowania, wojny i politykę.

 

"Sparta była wszędzie  podziwiana ale nigdzie naśladowana" Ksenofont

 

Relacje między obywatelami Sparty i helotami były niespokojne i napięte. Od czasu do czasu to napięcie powodowało wybuch powstania tak jak na przykład w VII wieku p.n.e. Powstanie to przyczyniło się do porażki Sparty w wojnie z miastem-państwem Argos w 669 roku p.n.e. w bitwie pod Hysiaj. Sparta pomściła porażkę na Argos w roku 545 p.n.e. by krótko po tym potem ponieść klęskę w starciu z miastem Tegea. Ta niestabilność regionalna spowodowała zawiązanie Związku Peleponeskiego (Symmachia Spartańska) najpotężniejszego ze wszystkich związków helleńskich. W skład związku wchodziły wszystkie miasta-państwa i krainy na Peleponezie z wyjątkiem Achai i Argos. Formalnie każdy z członków związku miał równe prawa jednak związek ten zdominowany był przez Spartę. Członkowie związku nie płacili trybutu pieniężnego Sparcie, jednak raz w roku na przeglądzie sił ustalano wspólnych wrogów i sojuszników pod dyktando Sparty. Taki układ pozwalał Sparcie zachować dominację na Peleponezie do IV wieku p.n.e. Oprócz polityki lokalnej od VI wieku p.n.e. Sparta zaczęła poszerzać swoje horyzonty poprzez tworzenie sojuszy jak na przykład ten  z Krezusem z  Lidii czy wysyłanie ekspedycji wojennej przeciwko Polikratesowi z Samos w 525 roku p.n.e.

 

Rywalizacja z Atenami, Koryntem i Tebami

 

Sparta pod rządami Kleomenesa I panującego około. 520-490 p.n.e. obaliła tyranów w Atenach, ale demokracja położyła kres wszelkim spartańskim zapędom i ambicjom w tym mieście. Pomimo wszystkich konfliktów i waśni Sparta była jednak sprzymierzeńcem Aten w obronie Grecji przed najazdem Persów pod wodzą króla Kserksesa, i Spartanie walczyli wyróżniając się pod Termopilami w 480 roku p.n.e. a także pod Platejami rok później. Od 480 do 460 roku p.n.e. regionalne rywalizacje i bunty helotów osłabiły Spartę, lecz najgorsze miało dopiero nadejść kiedy rywalizacja z Atenami przerodziła się w otwarta wojnę znaną jako wojny peloponeskie. Trwające od ok. 460 do 446 roku p.n.e. i ponownie od 431 do 404 roku p.n.e. Długie wojny były krwawe i niszczące dla obu stron, ale Sparta z pewnym perskim wsparciem, ostatecznie wygrała ten konflikt. Ostateczne zwycięstwo przyszło po tym jak Lizander zniszczył flotę ateńską w 405 roku p.n.e. w bitwie u ujścia Ajgospotamoj.  Pozycja Sparty jako hegemona w Grecji została umocniona i potwierdzona. Stanem takim przyszło Spartanom cieszyć się krótko.

 

Niezaspokojone ambicje Sparty na dominację w środkowej i północnej Grecji oraz Azji Mniejszej i Sycylii wciągnęły miasto w kolejny przewlekły konflikt, znany dziś jako wojna koryncka od396 do 387 p.n.e. W wojnie tej starł się Związek Peleponeski  pod wodzą Sparty i koalicja czterech miast-państw ( Ateny, Teby, Korynt i Argos) wspieranych przez Persję Achemenidów. Po początkowych sukcesach na lądzie gdzie Sparta odniosła kilka spektakularnych sukcesów pokonując siły greckich koalicjantów, przyszła porażka na morzu zadana Sparcie przez flotę perską. Klęska na morzu złamał raz na zawsze morską potęgę Sparty której nie udało się już Spartanom nigdy odbudować. Ateny korzystając z osłabienia Sparty na morzu przeprowadziły kilka operacji desantowych i zdołały odebrać wiele wysp, które należały w przeszłości do Ateńskiego Związku Morskiego.

Persja zaniepokojona sukcesami Aten i osłabieniem Sparty wycofała swe wsparcie dla koalicji. Nie mogące przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, walczące strony zostały zmuszone do negocjacji. Chcąc nie chcąc Ateny i sojusznicy przystąpili do negocjacji, wiedząc o zawartym porozumieniu pomiędzy Spartą i Persją. Porozumienie to przewidywało, że Persja rozpocznie działania zbrojne przeciw koalicji w przypadku odmowy zawarcia pokoju. Wojnę zakończył tak zwany pokój królewski lub pokój Antalkidasa (od imienia wysłannika Sparty). Na podpisanym pokoju skorzystała głównie Persja ale też Sparta. Persja zagwarantowała sobie zrzeczenie się pretensji Aten i Sparty do ochrony greckich miast na terenach dzisiejszej zachodniej Turcji.

 

Dało to Persji wolną rękę na innych frontach, co poskutkowało podbojem Egiptu i Cypru. Sparta natomiast wsparta grozbą interwencji Persji, zagwarantowała sobie zapis w traktacie pokojowym mówiący o tym, że każde miasto-państwo ma pozostać niepodległe, a Sparta zostaje tego gwarantem z możliwością użycia siły w celu wyegzekwowania postanowień traktatu. W praktyce oznaczało to zakaz formowania koalicji i związków potencjalnie wymierzonych w Spartę. Hegemonia Sparty na Grecja trwała przez kolejne szesnaście lat aż do bitwy pod Leuktrami w 371 roku p.n.e. W bitwie tej Sparta poniosła klęskę w starciu z wojskami Związku Beockiego pod przewodnictwem Teb. W wyniku klęski Sparta utraciła na korzyść Teb region Meseni. Od tego momentu Sparta traciła na znaczeniu i rozpoczął się okres upadku potęgi Sparty.

 

Po krótkim okresie w którym Sparta rzuciła wyzwanie  Macedonii w III wieku p.n.e. zakończonym oblężeniem Sparty przez  Pyrrusa w 272 roku p.n.e. Sparta nie odgrywała już wiodącej roli w Grecji i zmuszona została do przystąpienia do Związku Achajskiego (w 195 roku p.n.e.) nigdy nie odzyskując dawnej świetności. Pod kontrolą Rzymu, Sparta zachęcona wsparciem potężnego protektora postanowiła opuścić  konfederację achajska w co wywołało w 147 roku p.n.e.  wojnę achajską zakończoną podbojem całej Grecji przez Rzym.  Pod władzą Rzymu miasto cieszyło się statusem wolnego miasta i utrzymywało dobre stosunki z Rzymem przeżywając w tym czasie okres rozkwitu i prosperity. Dobre czasy dla Sparty skończyły się  w 396 roku n.e.  gdy król Wizygotów Alaryk dokonał niszczącego najazdu na Grecję. Sparta została złupiona i zniszczona dzieląc tym samym los całej Grecji.

 

Rząd

 

System polityczny  Spartan był niezwykły. Sparta miała dwóch dziedzicznych królów z dwóch różnych rodzin. Królowie byli również kapłanami Zeusa i zasiadali w radzie starszych, znanej jako Geruzja. Rada ta składała się z dwóch królów i 28 starszych obywateli z najznamienitszych rodów Sparty. Funkcja geronty pełniona była dożywotnio a mógł nim zostać tylko mężczyzna powyżej 60 roku życia. Rada starszych pełniła także funkcję najwyższej instancji w systemie sądowniczym Sparty. Do obowiązków rady starszych należało przygotowywanie wniosków i uchwał pod przewodnictwem pięciu eforów, przygotowane wnioski i uchwały poddawane były następnie głosowaniu na zgromadzeniu. Ciekawostką jest, że zgromadzenie otwarte było dla wszystkich obywateli a głosowano poprzez prostą metodę krzyku. Eforowie nadzorujący pracę rady byli wysokimi urzędnikami państwowymi wybieranymi przez obywateli na jedną kadencję trwającą jeden rok. Tradycyjnie jeden z eforów towarzyszył królowi na wyprawie wojennej.

 

Społeczeństwo

 

Podobnie jak w innych  greckich miastach-państwach Sparta była zdominowana przez mężczyzn pochodzących z najpotężniejszych rodów. Byli to właściciele ziemscy poświęcający się w całości  szkoleniu wojskowemu i polityce. W rolnictwie pracowali heloci którzy nie byli właścicielami ziemi na której pracowali co powodowało, że nie mieli szans na zostanie obywatelem i awans społeczny. Ten brak mobilności społecznej w Sparcie wyszedł na złe  Sparcie w późniejszych wiekach.  Zmniejszona w stałych wojnach w V. i IV wieku p.n.e. populacja arystokracji  spartańskiej z której formowano elitarne oddziały  hoplitów znalazła się na niebezpiecznie niskim poziomie (w 490 roku p.n.e. około 8,000 i tylko 700 w 371 roku p.n.e.) Spowodowało to, że Sparta zmuszona była wcielać do wojska ludzi nie będących obywatelami co odbiło się w naturalny sposób na jakości spartańskiego wojska. Motywacja tych ludzi do walki za spartańskie interesy była niska a lojalność wobec represyjnej władzy także pozostawiała wiele do życzenia.

 

Kobiety w Sparcie były w dużo lepszej sytuacji niż w innych greckich miastach-państwach. W Sparcie mogły być właścicielami nieruchomości i ziemi, które często pozyskiwały jako spadek. Faktem jest, że kobiety spartańskie należały do najbogatszych członków społeczeństwa dziedzicząc majątek ich mężów poległych w licznych wojnach prowadzonych przez Spartę. W pewnym momencie kobiety spartańskie kontrolowały 2/5 ziemi w Sparcie. Ponadto, kobiety w Sparcie cieszyły się swobodą poruszania się i zmiany miejsca zamieszkania. Spartanki brały także udział w zawodach atletycznych (nago tak jak mężczyźni). Kobiety spartańskie mogły bez przeszkód pić wino. Wszystkie te wolności były nie do pomyślenia w innych greckich polis.

 

 

Armia Spartan

 

W Sparcie silny nacisk kładziono na szkolenie wojskowe  wszystkich obywateli spartańskich. Młodzi chłopcy po osiągnięciu wieku siedmiu lat wiedli skromne życie w koszarach. Wychowanie takie do dziś pozostało synonimem ciężkich warunków i dyscypliny (spartańskie warunki czy też spartańskie wychowanie). Poddawani tam byli treningowi wzmacniającemu ich siłę i atletyzm a także rozwijali umiejętności z zakresu władania bronią i współdziałania w formacji hoplitów. Posiłki w koszarach były skromne i składały się z placków z mąki jęczmiennej, sera, fig i wina.

 

W koszarach rekruci byli rozdzieleni na grupy wiekowe. Trening stawał się jeszcze bardziej wymagający od 20 roku życia, kiedy to młodzieniec dołączał do kwater zajmowanych przez starszych i bardziej doświadczonych weteranów. Tam zdarzało się, że młodzieniec wchodził w związek homoseksualny ze  starszym żołnierzem. Ta kombinacja trudnego szkolenia wojskowego i dyscypliny powodowało, że Sparta miała najlepszą armię w całej Grecji. Doskonale wyszkoleni i związani czasami uczuciem hoplici byli gotowi skoczyć dla siebie nawzajem w ogień lub wykonać skomplikowany manewr na polu bitwy bez złamania szyku.

 

Spartanie stali się  wzorem do naśladowania  i symbolem profesjonalizmu dla innych greckich miast- państw.  Imponowali Rzymianom a nawet XVIII wiecznym wodzom europejskim  którzy naśladowali na polu bitwy ustawienie i poruszanie się jednostek. Dla nas Spartanie pozostaną synonimem twardziela. To jest Sparta!!!

El Orens – opowieść ze świata, którego już nie ma

19 maja 2015 roku minie 80 rocznica śmierci człowieka, którego niewielu pewnie zna z imienia i nazwiska, choć jest on jedną z ikon popkultury (z pewnością dla pokolenia nieco starszego, niż dzisiejsi gimnazjaliści, to prawda) i jedną z najciekawszych osób w historii XX wieku (skromnym zdaniem autora).

 

Człowiek ten to Thomas Edward Lawrence – znany powszechnie jako Lawrence z Arabii, uczyniony ikoną przez wspaniały film w reżyserii Davida Leana, z pamiętną rolą Petera O’Toole, a uwieczniony jako postać historyczna przez Imperium Brytyjskie, które nagrodziło go dwoma elitarnymi odznaczeniami: „Order of the Bath” i „Distinguished Service Order”. 

 

Urodzony 16 lipca 1888 roku, 19 maja roku 1935 pułkownik Lawrence zginął w tragicznym wypadku motocyklowym w okolicach Dorset w Anglii. Prowadził sam, jak zwykle z szaloną prędkością, jak zwykle bez kasku…

 

Ta niezwykła postać pozwala myślami wrócić do czasów, gdy słowo „Arab” nie było synonimem terroryzmu, a miało romantyczne i tajemnicze znaczenie, a Arabia była obok Indii, mniej więcej tym samym dla Imperium Brytyjskiego, czym dla historii USA jest Dziki Zachód. Pustynie, szlachetni wojownicy, odwaga, braterstwo, poświęcenie wielkich dowódców na bezkresnych, piaszczystych pustkowiach budzą wyobraźnię i prze oczami mamy od razu łańcuchy karawan, Beduinów, groźnych Tuaregów i Berberów, owinięte turbanami postacie na wielbłądach. Ta historia przypomina również, że to agresywne narody Europy uczyniły Bliski Wschód tym, czym jest on dzisiaj…

Arabia tamtej epoki stanowiła dla Imperium Brytyjskiego rejon otwartej i półotwartej walki o dominację w basenie Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu, która znalazła swoje zakończenia w sławnych kampaniach okresu II Wojny Światowej i – to pewne – ukształtowała w wielkim stopniu dzisiejszą mapę napięć i konfliktów w tym wrzącym rejonie świata, nadała Islamowi twarz demoniczną.

 

Sam Lawrence był archeologiem, oficerem Armii Brytyjskiej, a także brytyjskim szpiegiem, który odegrał istotną rolę w historycznych wydarzeniach tamtych czasów w rejonie Bliskiego Wschodu. Wykształcony w Jesus College w Oxford, trafił po raz pierwszy na arabskie pustynie latem 1909 roku, kiedy to odbył rodzaj pielgrzymki szlakami warowni zbudowanych przez Krzyżowców na terenie Otomańskiej wówczas Syrii. Lawrence samotnie przebył wówczas na piechotę (!) ponad 1000 mil po pustynnych szlakach, aby zebrać materiały do swojej pracy naukowej traktującej o wpływach Krzyżowców na rozwój europejskiej architektury wojskowej.

 

Być może to właśnie wtedy połknął bakcyla pustyni i stał się swoją późniejszą historią. Faktycznie jednak z Bliskim Wschodem związał się już na stałe – w kolejnych latach na terenie Egiptu i Syrii pracował naukowo jako archeolog i uczył się języka arabskiego. W roku mniej więcej 1914 został dołączony do brytyjskiej misji wojskowej na terenie Pustyni Negev, jako swego rodzaju „archeologiczna zasłona dymna”. Misja ta miała za zadanie rozpoznanie opcji militarnych związanych ze strategiczną pozycją Negev, w tym sporządzenie map tego rejonu. W tym okresie Lawrence odwiedził po raz pierwszy Akabę i Petrę, miejsca, które w jego życiu odegrały później istotne role. Oficjalnie, pod koniec 1914 roku, Lawrence został wciągnięty na listę osobową Armii Brytyjskiej i zaszeregowany w jednostce wywiadu wojskowego w Kairze.

 

Jednym z najważniejszych historycznie, wojskowo i politycznie wydarzeń tamtego okresu było Powstanie Arabskie, sponsorowane pośrednio i bezpośrednio przez tzw. „Biuro Arabskie” brytyjskiego Forreign Office. Formalnie rozpoczęte w roku 1916 przez Sherifa Husseina bin Ali, miało na celu uzyskanie niepodległości od Imperium Otomańskiego i stworzenie zjednoczonej Arabii, rozciągającej się od Aleppo w Syrii do Adenu w Jemenie, zakończyło się w roku 1918 czymś co trudno nazwać sukcesem narodów arabskich, ale w dłuższej perspektywie przyczyniło się do dzisiejszych konfliktów w Palestynie i powstania Arabii Saudyjskiej.

 

Młody kapitan Lawrence został włączony w tę zawieruchę w roku 1916, skierowany przez Biuro Arabskiej do pracy z oddziałami Haszemitów. Wówczas Lawrence był tylko jednym z wielu Brytyjczyków i Francuzów służących w Arabii.

 

Jednym z największych sukcesów Lawrence’a, zaraz na początku swej służby, było odparcie ataku Turków na miasto Yenbu w grudniu 1916 roku, poprzez skłonienie arabskich dowódców, książąt Faisala i Abdullaha, do wspólnej walki i wspierania strategii brytyjskiej. Lawrence zasłynął również wkładem w skłonienie wojsk Abdullaha do częstych i skutecznych ataków na linię kolejową Hejaz, co wiązało walką znaczące siły tureckie i odwracało ich uwagę od Medyny.

 

Oczywiście najsłynniejszą bitwą Lawrence’a była bitwa o Akabę i jej zdobycie 6 lipca 1916 roku. Za to, w dużej mierze autorskie dokonanie, Lawrence uzyskał uprzywilejowaną i potężną pozycję doradcy księcia Fajsala (tak, to Omar Shariff  w tej roli) oraz został promowany do stopnia majora.

 

Zyskał również wielkie uznanie dowódcy Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych w Egipcie, generała Sir Edmunda Allenby, późniejszego marszałka, jednego z najwybitniejszych brytyjskich dowódców wojskowych z okresu I Wojny Światowej, sławnego również  z wielkiego, historycznego gestu wobec Jerozolimy – w roku 1917, po jej zdobyciu, wszedł do miasta na piechotę, aby oddać honor świętemu miejscu. Nieczęsta to pokora wśród brytyjskich oficerów tamtych czasów.

 

Kolejnym militarnym sukcesem Lawrence’a była bitwa pod Tafileh, jednym z najważniejszych strategicznie rejonów na południe od Morza Martwego. Lawrence walczył tam razem z regularnym wojskiem arabskim dowodzonym przez Paszę Al-Aszkariego. Z walki obronnej, śmiałym manewrem taktycznym, obaj dowódcy przeszli do kontrataku, który przeszedł do historii wojskowości. Lawrence został właśnie za tę bitwę nagrodzony orderem „Distinguished Service Order” oraz promowany do stopnia podpułkownika (Lieutenant Colonel).

 

Po tych wydarzeniach kariera Lawrence’a nieco przygasła, a może po prostu weszła w okres uspokojenia – odegrał swoją rolę w upadku Damaszku i tworzeniu tam rządu arabskiego, jednak ze względu na polityczne i strategiczne decyzje, skończyła się romantyczna, zawadiacka historia dzielnego Anglika, a zaczęła opowieść o człowieku wyrwanym ze swojego świata, człowieku wystawionym na widok publiczny, często postrzeganym jako dziwadło. Dziś pewnie powiedzielibyśmy, że z bohatera zrobiono go celebrytą, a w tej roli nie czuł się pewnie doskonale, jako żołnierz przywykły do piasków pustyni.

 

Szukał swojego miejsca. Powrócił do Anglii w roku 1919 w stopniu pełnego pułkownika (Colonel), pracował w Foreign Office, był członkiem delegacji księcia Faisala na Konferencji Pokojowej w Paryżu.

 

Pod zmienionym nazwiskiem zaciągnął się do Royal Air Force, a po zidentyfikowaniu, gdy musiał odejść, ponownie zmienił nazwisko, by zaciągnąć się do… Royal Tank Corps. Znowu rozpoznany, oskarżony o fałszowanie dokumentów, musiał odejść. Służył jednak nadal w pomocniczych oddziałach RAF, gdzie zajmował się między innymi projektowaniem superszybkich łodzi, by wreszcie w 1935 roku, odejść ostatecznie ze służby.

 

Zginął w wieku 46 lat, pędząc bez opamiętania i bez kasku na swoim motocyklu Brough Superior SS100, który nazywał „Jerzym V”. Poniósł śmierć na miejscu, co można uznać za uśmiech losu, ponieważ – jak stwierdził wykonujący sekcję zwłok lekarz, jeden z pierwszych neurochirurgów, doktor Hugh Cairns – gdyby założył kask, obrażenia mogłyby okazać się nie śmiertelne, ale uszkodzenia mózgu spowodowałyby prawdopodobnie ślepotę lub głuchotę.

 

Dziś motocykl Lawrence’a można zobaczyć w Imperial War Museum w Londynie, a bez wyruszania na Wyspy można przeczytać jego autobiografię: „Siedem Filarów Mądrości”. No i zawsze można obejrzeć doskonały wizualnie film „Lawrence z Arabii”, w którym honor to honor, krew to krew, a prawda historyczna odbija się w błękitnych oczach Petera O’Toole, zwanego El-Orens.

 

 

Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/T._E._Lawrence

 

O tym jak Rzymianie radzili sobie w toalecie

 

UWAGA! Drogi czytelniku, jeśli jesteś osobą wrażliwą i masz słaby żołądek zdecydowanie odradzam lekturę tego artykułu. A już na pewno artykuł ten nie powinien być czytany tuż przed lub w czasie posiłku Smile

 

Zdecydowałem się opublikować ten artykuł, ponieważ moim celem jest przybliżanie  czytelnikom, mało znane ale ciekawe aspekty życia ludzi w przeszłości. Wszak historia to nie tylko bitwy, daty, władcy, generałowie itd. Historia to także zwykli bez imienni ludzie z przeszłości i ich codzienne życie. Niniejszy artykuł poruszy temat wstydliwy (dzisiaj) i intymny. Każdy z nas odbywa codziennie wycieczkę do toalety i używa tam papieru toaletowego i nawet nie zdaje sobie sprawy w jak luksusowej sytuacji się znalazł. Doceniamy to co mamy dopiero wtedy kiedy zorientujemy się na sam koniec, że w toalecie nie ma papieru toaletowego!  Wtedy ogarnia nas panika, niepotrzebnie po tym artykule będziesz wiedział, że inni mieli gorzej.  O tym jak wyglądała rzymska toaleta i co tam robili Rzymianie opowie Ci ten artykuł, tylko pamiętaj jak mawiał Publius Terentius Afer   Homo sum; humani nihil a me alienum puto

 

Starożytny Rzym były sławny z wielu rzeczy, między innymi ze względu na  łaznie rzymskie i dbałość o higienę. Stolica Republiki był pierwszym dużym miastem na świecie z bieżącą wodą i fontannami  publicznymi, do których woda dostarczana była systemem akweduktów. Do naszych czasów zachowały się dziesiątki przykładów łazni i term rozsianych po całym terytorium imperium. Najbardziej znane i spektakularne są  ruiny Term Karakalli w samym Rzymie czy też brytyjskim mieście Bath lub niedawno odkryte spa w Ostii. Położone malowniczo nad brzegiem morza spa. Pełniło  nie tylko funkcję oczyszczającą i leczniczą ale było też miejscem w którym wpływowi obywatele dyskutowali o polityce i często zawiązywali sojusze i spiski.

                              Powyżej zachowana do naszych czasów toaleta rzymska

Po pierwsze trzeba zaznaczyć, że toalety w Rzymie były publiczne w całym tego słowa znaczeniu. Każdy obywatel mógł wejść i skorzystać, a kiedy znalazł się juz wewnątrz załatwiał swe potrzeby fizjologiczne obok żołnierzy, senatorów, kupców, rzemieślników czy artystów. Cały proces odbywał się na oczach wszystkich, bez zbędnej nieśmiałości lub ścianek odgradzających poszczególne stanowiska, zręcznie wyrzeźbione w kamieniu lub  w drewnie dla wygody klienta. Jednym słowem w publicznej toalecie wszyscy byli równi bez względu na status społeczny. Podobnie zorganizowana toaleta jest nawet ciężka do wyobrażenia na dzisiejszym lotnisku czy dworcu kolejowym. W czasie załatwiania potrzeby fizjologicznej omawiano na przykład ostatnią burzliwą  debatę w Senacie lub rosnące ceny zboża i wina czy też szokującą porażkę ulubionego i faworyzowanego przez wszystkich gladiatora. Dla nas widok ten byłby na pewno obrzydliwy i żenujący, ale dla nich była to świetna okazja by połączyć rutynowy pobyt w toalecie z wydarzeniem towarzyskim.

 

Jednak bardziej szokująca niż organizacja samej toalety była metoda podcierania zadka stosowana przez odwiedzających wygódkę. Z powodu braku papieru toaletowego instrumentem czyszczącym był kijek z przymocowaną na jednym końcu naturalną gąbką morską, alternatywnie tkaniną lub wełną. Jeśli przyjrzeć się uważnie ilustracji i załączonym zdjęciom można zobaczyć rynny tuż przed siedzeniami, w rynnach tych woda cyrkulowała  nieprzerwanie, umożliwiając opłukanie gąbki po każdym użyciu. Niestety gąbki były również publiczne i tylko bogaci przynosili własne!

 

                                                         Powyżej szczotka do podcierania

Druga opcją, gdy siedziało się w  publicznej toalecie zwłaszcza w  biednych dzielnicach było użycie własnej dłoni, którą można było szybko wymyć w fontannie zainstalowanej do tego celu w toalecie. Używanie własnej dłoni było w tym czasie powszechne na całym świecie. Z tego powodu do dziś w wielu krajach na przykład arabskich, zwłaszcza na terenach plemiennych gdzie rodzina spożywa kolektywnie posiłek palcami z jednej dużej miski, używa się do jedzenia prawej dłoni, nigdy lewej gdyż ta jest zarezerwowana dla oczyszczania się. Jak już wspomniałem w tamtych czasach używanie własnej dłoni było powszechną praktyką na całym świecie i tu uwaga z wyjątkiem Chin. Tam papier został wykorzystany dla celów higienicznych już w  II wieku p.n.e. Wygląda więc na to, że papier toaletowy Made in China był pierwszym lecz nie ostatnim produktem z tego kraju, który okazał się być do d...y.

 

Nie krytykujmy jednak starożytnych za ich praktyki ponieważ, prawdę mówiąc, nie mieli wielu opcji i byli ofiarami ograniczeń swych czasów. Mam nadzieję, że o ile temat artykułu był paskudny, nie wywołałem u nikogo odruchu wymiotnego w czasie lektury a być może nawet ktoś się dowiedział czegoś nowego. 

Nowe runy odnalezione w Danii

W czasie prac archeologicznych na placu Wilhelma Wernera  w Odense w Danii, archeolodzy odkryli pochodzącą z XIII wieku deszczułkę pokrytą skandynawskim pismem runicznym. Licząca sobie 800 lat inskrypcja jest obecnie przedmiotem badań zespołu naukowców próbujących rozszyfrować tajemniczy tekst.

 

Artefakt odnaleziony został w miejscu, w którym  w średniowieczu funkcjonował targ rybny nazywany w kronikach Sildeboderne co znaczy po prostu stragany śledziowe.  Badania trwające od kilku lat dobiegały końca, kiedy oczom archeologów ukazały się trzy kawałki drewna zapisane runami.   Artefakt ma długość 8,5 cm i przypuszcza się  się, że był noszony jako talizman lub amulet.

 

Lisbeth Imer z Muzeum Narodowego  Danii podkreśliła niezwykle delikatną naturę artefaktu, stwierdzając w komunikacie. "Deszczułka miała konsystencję zimnego masła zanim została zakonserwowana i zabezpieczona". Stwierdziła też, że dużym zawodem jest fakt, że artefakt jest uszkodzony co może utrudnić odszyfrowanie run.

                                                              Deszczułka zapisana runami

Naukowcy twierdzą, że słowa są trudne do odczytania, ale napis runiczny odnosi się do właściciela talizmanu jako Tomme  i nazywa  go sługą Bożym. Innymi już odszyfrowanymi słowami, wyciętymi w drewnie są słowa  "dobre zdrowie"

 

Znalezisko ma duże znaczenie gdyż pokazuje, że runy stosowane często w praktykach magicznych i rytualnych nie zostały kompletnie zarzucone w średniowieczu. Pismo runiczne zaczęło być zastępowane przez alfabet łaciński około roku 1000 wraz z nadejściem chrześcijaństwa. Co zatem spowodowało, że stare pismo przetrwało tak długo?

                                    Stanowisko na którym odnaleziono artefakt runiczny

Oprócz czynnika jakim było przywiązanie do tradycji i chęć zachowania spuścizny po przodkach, innym prozaicznym powodem był aspekt praktyczny. Osoba która miała nóż i kawałek drewna lub kości mogła zacząć pisać, także kształt run sprzyjał wycinaniu znaków runicznych w twardym materiale ( mało łuków, głównie linie proste i skośne), nawet w kamieniu. Alfabet łaciński ze względu na kształt liter bardziej nadawał się do zapisywania na pergaminie niż wycinania w twardym materiale, wymagał także atramentu i pióra, co było zbyt drogie i niepraktyczne dla pospolitego ludu.

 

Najwcześniejsze znane nam runy skandynawskie pochodzą z około 150-200 roku n.e. Słowo runa w języku starogermańskim znaczy tyle co tajemnica lub sekret. Ich pochodzenie jest trudne do zidentyfikowania. System pisma runicznego zapożyczony został prawdopodobnie od ludów zamieszkujących północną Italię (alfabet alpejski) Niektórzy naukowcy zwracają uwagę na podobieństwa łączące go z alfabetem  fenickim i hebrajskim.

 

Czasami można spotkać się z twierdzeniem, że runy wywodzą się od liter greckich. Rzeczywiście niektóre z liter runicznych starszej formy run, mają odpowiedniki graficzne i fonetyczne w alfabecie greckim. Jednak generalnie kanciaste w formie runy porównane do okrągławych w swej formie  liter greckich rażą innością, także kolejność liter greckich i run w alfabecie jest inna.

 

Warto wspomnieć, że nazwa runy nie jest przypisana wyłącznie runom skandynawskim. Mianem run określa się także pismo orchońskie używane przez ludy tureckie. Choć na pierwszy rzut oka runy tureckie, jak się je czasem nazywa wyglądają podobnie do run skandynawskich, nie mają nic z nimi wspólnego. Są dużo młodsze, wykształciły się w sposób niezależny około VIII w.n.e kiedy konglomerat ludów tureckich zamieszkiwał na północ od Chin nad rzeką Jenisej. Uznaje się, że runy tureckie pochodzą  od pisma sogdyjskiego.

 

Innym systemem pisma runicznego jest madziarski rowasz. Wśród Madziarów pismo to było w powszechnym użyciu przed rokiem 1000 i wykazuje podobieństwa z runami tureckimi. Tak jak w przypadku run skandynawskich, rowasz został wyparty przez alfabet łaciński wraz z wprowadzeniem chrześcijaństwa przez króla Stefana I. Najdłużej, bo aż do roku 1850  rowasz przetrwał w użyciu wśród Szeklerów, zmadziaryzowanej grupy etnicznej zamieszkującej Siedmigród (prawdopodobnie potomków Pieczyngów i Połowców). Przykłady pisma rowasz zachowały się na typowych dla kultury Szeklerów nagrobkach w formie drewnianego lub kamiennego bogato dekorowanego  słupa.

 

Nie można oczywiście pominąć tutaj kwestii piśmiennictwa Słowian. Zdania są podzielone i od XIX wieku trwa spór w kręgach naukowych czy Słowianie wykształcili własne pismo. Dla jednych  Księga Welesa czy kamienie mikorzyńskie są dowodem na istnienie run słowiańskich inni twierdzą, że to fałszerstwa. Rzeczywiście 100% rzetelnych dowodów archeologicznych na istnienie pisma Słowian brakuje. Istnieją jednak inne wiarygodne dowody, głównie przekazy kronikarskie wczesnośredniowiecznych pisarzy różnego pochodzenia.

 

Za istnieniem pisma Słowian lub systemu znaków graficznych, mają świadczyć niektóre z liter w alfabecie głagolickim. Kiedy porówna się je z literami greckimi są zupełnie inne co sugeruje, że funkcjonujące już wcześniej znaki zostały inkorporowane do nowego alfabetu. Uznając wszelkie wpływy pisma greckiego w procesie tworzenia głagolicy, uznaje się  obecnie, że głagolica powstała częściowo w oparciu o zestaw symboli używanych przez Słowian na długo przed świętymi Cyrylem i Metodym, twórcami głagolicy.  Kontrowersje związane ze wspomnianym archaicznym systemem znaków, wiążą się tu jedynie z pytaniem czy był to system na tyle rozwinięty by można przy jego pomocy zapisywać całe zdania, przekazywać informacje i wyrażać myśli, czy był to tylko system pojedynczych stylizowanych znaków.

 

Przekazem kronikarskim który bez wątpienia stwierdza o istnieniu pisma Słowian jest kronika Gesta Saxonum (Dzieje Sasów) z X wieku autorstwa biskupa Thietmara z Merseburga. W szerokim i bardzo szczegółowym opisie grodu i świątyni w Radogoszczy autor kroniki pisze

 

"jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń, każdy z wyrytym u spodu imieniem"

 

 

Innym jeszcze starszym bo z przełomu IX i X wieku przekazem pisemnym informującym o istnieniu pisma Słowian, są kroniki autorstwa mnicha i kronikarza z Bułgarii Chrabara.

 

Pisał on "Wprzódy bowiem Słowianie nie mieli ksiąg, lecz kreskami i nacięciami czytali i gadali"

 

Wreszcie trzeci rodzaj dowodów ma charakter etymologiczny: starosłowiańskie określenie liter to buki (od tabliczek wykonanych z drewna bukowego). Słowo "bukwa" używane jest do dziś m.in w języku rosyjskim. Jakkolwiek nie jest jasne, kiedy rzeczownik ten powstał, to jednak powszechność stosowania pergaminu jako materiału piśmienniczego w całym świecie chrześcijańskim wskazuje na wcześniejszy rodowód słowa buki. Zatem jedynymi bukami mogły być inne niż łacińskie i greckie litery. Słowo "pisać" brzmi prawie identycznie we wszystkich językach słowiańskich i znacząco różni się od odpowiedników w łacinie i grece, co świadczy o tym, że czynność pisania była znana Słowianom jeszcze zanim podzielili się na grupy, a było to na długo przed św. Cyrylem i Metodym.

Pancho Villa i historia jednego rajdu z rewolucją w tle

Obce ataki na  amerykańską ziemię były nieliczne. Ale w dniu 9 marca 1916 roku, 99 lat temu Meksykański dowódca rewolucyjny  Pancho Villa zainicjował jeden z najbardziej śmiałych ataków na USA.

 

Wielu porównywało ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku, do japońskiego ataku na Pearl Harbor z 7 grudnia 1941 r .W przeciwieństwie do zbombardowania Pearl Harbor,  ataki na World Trade Center i Pentagon zostały wykonane bez  zezwolenia rządu atakującej strony. Z tego względu 9/11 można bardziej porównać do 09 marca 1916, kiedy to meksykański dowódca Pancho Villa dokonał rajdu na pograniczne miasto Columbus, zabijając przy tym amerykańskich cywilów i żołnierzy. W odpowiedzi, prezydent Woodrow Wilson wysłał tysiące amerykańskich żołnierzy w głąb Meksyku w poszukiwaniu Pancho Villi co o mały włos nie doprowadziło do wojną z Meksykiem.

 

Historyk Donald R. Shaffer stwierdził w artykule napisanym tuż po 9/11, że najazd na Columbus "uczynił z Pancho Villi,  postać tak znaną  wśród Amerykanów w 1916 roku, jaką Osama bin Laden stał się  85 lat później." Podejmując próbę ujęcia nieuchwytnego Pancho Villi, Stany Zjednoczone osiągnęły tylko jedną rzecz,  pomogły wykreować legendę ludowego bohatera Meksyku. Ostatecznie prezydent Wilson użył  narzędzi dyplomatycznych by rozładować kryzys i zapobiec wybuchowi wojny z Meksykiem. Dodatkowo kalkulując, że dalsze wysiłki w celu pojmania i ukarania Pancho Villi tylko zaszkodzą szerzej pojętym interesom USA w Meksyku odstąpiono ostatecznie od zamiaru wymierzenia sprawiedliwości meksykańskiemu trybunowi ludowemu.

 

Viva Villa!

Atak Pancho Villi  na Columbus był szokiem dla Amerykanów, gdyż nie spodziewano się tego po człowieku który utrzymywał z USA przyjazne stosunki. Pancho Villa urodził się w ubogiej rodzinie w Durango w 1878 roku. Już w wieku 16 lat został wyjęty spod prawa  po zastrzeleniu właściciela ziemskiego za napaść jego siostrę. Ta historia wzmocniła jego reputację jako Robin Hooda, obrońcy słabych i uciśnionych, zabierającego bogatym by pomóc biednym. Kiedy jego bohater Francisco Madero, który rozpoczął rewolucję meksykańską, został odsunięty a następnie zabity przez gen Victoriano Huertę w lutym 1913, Villa zorganizował ataki na wojska federalne gen Huerty. Chociaż nie miał formalnego wykształcenia wojskowego, okazał się być odważnym i skutecznym dowódcą. Siły Rebeliantów rosły a ich zawołaniem stało się Viva Villa!!! Pod wodzą Pancho Villi rebelianci zadali wiele dotkliwych porażek wojskom rządowym.

 

                                               Pancho Villa z grupą rewolucjonistów

Kluczem do sukcesu Villi była pomoc, którą uzyskał od Amerykanów. Kiedy Wilson został prezydentem w marcu 1913 roku, dowiedział się ku swemu przerażeniu, że amerykański ambasador w Meksyku współdziałał z Huertą w obaleniu  prezydenta Madero. Niektórzy Amerykanie sprzyjali reakcyjnemu Huercie w przekonaniu, że będzie on chronić ich interesy finansowe w Meksyku. ale Wilson nie pozwolił by interesy te regulowały jego polityką zagraniczną. "Jestem gotów zdobyć  dla Ameryki wszystko co ​​pieniądze i interesy mogą pozyskać ale nie kosztem tłumienia praw innych ludzi" powiedział. Prezydent Wilson postrzegał  rewolucję meksykańską jako "walkę ludzi o swoje".

 

Nie pozostawił jednak wyniku tej walki przypadkowi a bojowników samym sobie. W kwietniu 1914 interweniował zbrojnie zajmując port Veracruz w odwecie za  aresztowanie  amerykańskich marynarzy przez siły lojalne wobec Huerty a także by uniemożliwić Huercie odebranie dużego transportu broni i amunicji z Niemiec. Wielu Meksykan oburzyła ta zagraniczna interwencja i okupacja  ale Villa nie protestował. Zaopatrywał się w broń i amunicję u amerykańskich producentów. Z radością witał dziennikarzy,  amerykańskie i zagraniczne ekipy filmowe,  które uczyniły go międzynarodowym ludowym bohaterem.

 

Rebelianci zmusili Huertę do udania się na wygnanie w lipcu 1914 roku ale nie mogli dojść do porozumienia w sprawie następcy. Villa, który był w dużej mierze samoukiem, czuł, że brakowało mu kwalifikacji do kierowania państwem, jak sam stwierdził "jestem wojownikiem, nie mężem stanu".  Ale ani on, ani jego sojusznik Emiliano Zapata, który także bronił starań o sprawiedliwy podział  ziemi pomiędzy bogatych i biednych, nie był gotów poddać się władzy bardziej konserwatywnego szefa rebeliantów Venustiano Carranzy.

 

W kolejnych walkach o władzę zginęło wielu żołnierzy i cywilów, kraj pogrążył się w chaosie a gospodarka Meksyku upadła. Wilson nie  ufał Carranzie lecz uznał jego rząd, kiedy ten zdobył przewagę w walce. Pod koniec 1915 roku Wilson pozwolił wojskom Carranzy na przekraczanie granicy amerykańskiej co zaskoczyło ludzi Villi nie spodziewających się ataku od strony USA. Pancho Villa poczuł się zdradzony i postanowił się zemścić na Amerykanach. W styczniu 1916 roku grupa Villistas, jak byli nazywani jego zwolennicy, zatrzymała pociąg w Chihuahua i zabiła 17 amerykańskich pasażerów pracujących dla firmy z branży  górniczej.  Villa zaprzeczył odpowiedzialności za atak ale skrycie przygotowywał się by prowadzić  swe wojska przez granicę i zaatakować Amerykanów na ich własnym terenie.

 

Atak na  Columbus

Podobnie jak w przypadku późniejszych ataków na terytorium amerykańskie, atak Pancho Villi na Columbus był przewidywalną  katastrofą.  W dniu 7 marca, płk Henry Slocum, dowodzący 13. Pułkiem Kawalerii w obozie Furlong, w pobliżu Columbus, dowiedział się, że grupy Villistas działały, wykazując wrogie zamiary  tylko 15km od granicy. Dzień później, El Paso Times doniósł, że  Pancho Villa i kilkuset bojowników  zbliża się do granicy.

 

Villa uderzył przed świtem 9 marca. Podzielił swe siły na dwa oddziały, jeden wysłał do ataku na koszary w Furlong z rozkazem związania wojsk amerykańskich walką, drugi oddział w tym czasie zaatakował miasto. Mimo ostrzeżeń, że Villistas  są w pobliżu płk Slocum był zaskoczony. On i inni żonaci oficerowie byli ze swoimi  rodzinami w mieście gdzie mieszkali poza godzinami służbowymi. Z tego powodu mieli problemy z dotarciem do koszar, gdzie  spali zaskoczeni  we śnie żołnierze.

 

Zastępca szeryfa Daniel Chadborn zostawił  swoją żonę i dzieci z  sąsiadami w piwnicy w domu na obrzeżach Columbus i pobiegł z innym funkcjonariuszem by pomóc odeprzeć najazd. Daniel Chadborn wspomina "W czasie kiedy przybyliśmy do miasta płonęło już kilka budynków". "Kule latały wszędzie. W ogniu  pożarów mogliśmy zobaczyć tłum Meksykan   z wielkimi sombrero na głowach i skrzyżowanymi na piersiach pasami amunicyjnymi, wykrzykiwali " Viva Villa! " i "Viva Mexico!"  "Skupili swój  atak na  Hotelu Commercial, w którym wiele osób zostało zabitych i obrabowanych. Jeden farmer kupił tam swoje życie  najpierw oferując im wszystkie pieniądze jakie miał, a następnie wypisując  czeki".

 

Płomienie  palących się budynków sprawiły, że dokonujący grabieży ludzie Villi byli łatwym celem dla amerykańskich strzelców. Wielu Meksykan, którzy zginęli "były tylko dziecmi", wspomina Chadborn. "Znalazłem martwego chłopca około czternastu, lat trzymał w ręku parę kobiecych czarnych pantofli inny martwy chłopiec miał ręce pełne cukierków." Chcąc dokonać grabieży sklepów hotelu, napastnicy zostawili większość z 300 mieszkańców miasta bez szwanku. Pośród 10 cywilów zabitych w Columbus, była tylko jedna kobieta. Wśród tych, oszczędzonych była żona kpt. Thomasa F. Ryana, który był w tym czasie  na patrolu. Została ona zatrzymana przez jednego z napastników kiedy wybiegła z domu, aby ukryć w stodole. "Adonde va?" ("Gdzie idziesz?") zapytał. "Nigdzie", odpowiedziała, a on pozwolił jej odejść.  Szczęście dopisało także  Maude Wright, która została wzięta do niewoli w swoim ranczo w Chihuahua 1 marca. Zdobyła szacunek Villi poprzez zachowanie stoickiego spokoju i godności podczas  trudów życia na szlaku. Przed wycofaniem swoich ludzi z Columbus Villa zwrócił  jej  wolność.

Napastnicy, którzy zaatakowali obóz Furlong włamali się do stajni  i uprowadzili  80 koni i 30 mułów, ważny łup dla Villi i jego ludzi prowadzących mobilną, podjazdową walkę partyzancką. Później oddział Villi stracił wiele z tych zwierząt i innych skradzionych łupów podczas poscigu w który ruszyli kawalerzyści płk Solcuma. Płk Slocum i jego ludzie kazali słono zapłacić Villi za napad, zabijając prawie 100 najeźdźców tracąc zaledwie ośmiu żołnierzy. Obiektywnie patrząc z militarnego punktu widzenia najazd na Columbus był ciosem dla Pancho Villi, ale rozgłos jaki zyskał wzmocnił jego prestiż pokazując Meksykanom, że może uderzyć w Stany Zjednoczone kiedy chce i gdzie chce.

 

Generał Pershing w pościgu

Prezydent Wilson czuł, że musi zdecydowanie reagować na prowokacyjne zachowanie Pancho Villi i  zapobiec kolejnym atakom krewkiego rewolucjonisty na USA. Wysłał więc Gen. Johna Pershing do Meksyku na czele oddziału liczącego 10.000 żołnierzy by schwytał Pancho Villę. Dla Carranzy,  który chciał pojmać Pancho Villę bez amerykańskiej pomocy amerykańska ekspedycja karna była rażącym naruszeniem meksykańskiej suwerenności. Amerykanie za wszelką cenę chcieli uniknąć sytuacji w której zostaliby ukazani jako siła interwencyjna mieszająca się w wewnętrzne sprawy Meksyku.

 

Dlatego też prezydent Woodrow Wilson ściśle określił i narzucił gen Pershingowi zasady których on i jego żołnierze mieli się trzymać w czasie ekspedycji na terenie Meksyku. Meksykańskie miasta nie miały być wykorzystywane jako bazy amerykańskiej armii,  zakaz obejmował także zajmowanie i używanie meksykańskich linii kolejowych, do których amerykańskim żołnierzom odmówił dostępu Carranza. Generał Pershing oraz jego Szef Sztabu Armii Hugh Scott utyskiwali na te utrudnienia ograniczające swobodę działania podległych im wojsk. Scott odgrażał się nawet, że jeśli Carranza stanie na jego drodze " rozjedzie drania" . Obaj panowie respektowali jednak wolę prezydenta i wypełniali jego rozkazy.

 

Unikanie zadrażnień było ważne dla powodzenia ekspedycji w kraju w którym wciąż żywe były wspomnienia ostatniej wojny z USA i zaboru ziemi meksykańskiej. Kiedy amerykańscy żołnierze przechodzili przez miasto Parral, zostali zaatakowani przez wściekłych mieszkańców i starli się z oddziałami federalnymi Carranzy stacjonującymi w pobliżu miasta. Dwóch Amerykanów zginęło, a  prezydent Wilson wzmocnił restrykcje którym podlegały siły Pershinga, wszystko to po to by ekspedycja karna nie przerodziła się w drugą wojnę z Meksykiem.

 

Chociaż Amerykanie do transportu zaopatrzenia mieli do dyspozycji ciężarówki ich postęp był powolny gdyż odbywał się głównie pieszo i konno, a w wytropieniu Pancho Villi nie pomogła nawet wydzielona do ekspedycji eskadra samolotów zwiadowczych. Siły Pershinga wielokrotnie wchodziły w kontakt z bojownikami Pancho Villi jednak nigdy nie wytropili samego lidera. A ten ukrywał się w jaskiniach wysoko w górach lecząc ranę odniesioną w starciu z armią federalną Carranzy. Kiedy stan zdrowia Villi się polepszył wyszedł z ukrycia i zwerbował dodatkowe siły z którymi najechał miasto Chihuahua gdzie uwolnił 200 więźniów którzy zasilili szeregi jego oddziału.

 

Generał Pershing doznawał największych strat w walkach nie przeciwko rebeliantom Villi, ale przeciwko armii federalnej Carranzy. Pewien kapitan z 10 pułku ignorując rozkazy Pershinga nakazujące przeprowadzenie tylko zwiadu wdał się w bitwę z armią meksykańską w której poległ wraz z kilkunastoma żołnierzami  pod Carrizal w czerwcu 1916 roku. Klęska ta nie mogła przyjść w gorszym momencie. Radykalne elementy przenikały w tym czasie z Meksyku do Teksasu w którym mieli nadzieję wzniecić anty amerykańskie powstanie, sytuacja w Teksasie była bardzo napięta a nastroje pośród marginalizowanej ekonomicznie i politycznie większości latynoskiej Teksasu wojownicze. Do powstania na pełną skalę nie doszło,  jednak powszechne były najazdy zrewoltowanych Meksykan na rancza bogatych właścicieli ziemskich, którzy weszli w jej posiadanie  rugując faktycznie z niej rdzennych mieszkańców.

 

Gdy wieści o starciu w Carrizal dotarły do Waszyngtonu, wojna z Meksykiem wydawała się nieuchronna.  Generał Pershing doradzał w liście prezydentowi Wilsonowi podjęcie radykalnych działań. Ale prezydent Wilson  powstrzymał się od podjęcia ostatecznej decyzji do czasu uzyskania pełnego raportu w sprawie incydentu w Carrizal. raport. Kiedy stało się jasne, że to Amerykanie sprowokowali starcie prezydent Wilson dążył do ugody dyplomatycznej, do czego zachęcała także decyzja Carranzy o wydaniu jeńców amerykańskich  wziętych do niewoli pod Carrizal.

 

Niechęć Wilsona do wojny z Meksykiem została wzmocnione przez wydarzenia w Europie.  Prezydent zdawał sobie sprawę, że będzie potrzebował wszystkich dostępnych sił jeśli USA zostaną wciągnięte w wojnę z Niemcami. A wojna z Niemcami wisiała w powietrzu kiedy w styczniu 1917 roku Niemcy ogłosili, że celem ich okrętów podwodnych stają się także statki handlowe pod banderą państw neutralnych w tym USA. Jeszcze przed zapytaniem kongresu o wypowiedzenie wojny Niemcom, prezydent Wilson dał rozkaz wycofania sił amerykańskich z Meksyku. Powściągliwość Wilsona uchroniła Amerykę od wciągnięcia jej w chaos rewolucji meksykańskiej, która pochłonęła życie co najmniej 10 procent mieszkańców Meksyku.

                                                            Śmierć Pancho Villi

Pancho Villa kontynuował walkę aż do obalenia władzy Carranzy w 1920 roku. Wtedy to w zamian za zapewnienie że nie będzie ścigany, złożył nowej władzy obietnicę wycofania się z polityki i złożenia broni. Rozpuścił swój kilkutysięczny oddział  nazywany Dywizją Północy i osiadł na swym ranczo w mieście Parral, mając nadzieję na spokojne życie pozostawiając sobie jednak grupę 50 ochroniarzy. W czasie rewolucji Pancho Villa zrobił sobie wielu wrogów, którzy pałali chęcią zemsty. Pancho Villa został zamordowany w 1923 roku w swym samochodzie przez Jesusa Salasa Barrazę. Nie wiadomo kto stał za morderstwem Pancho Villi, wrogowie z czasów rewolucji czy może prominentni politycy reprezentujący nową władzę, obawiający się wciąż popularnego wśród mas ludności Pancho Villi. Minęły lata zanim Meksyk odzyskał stabilność i rozpoczął wdrażanie sprawiedliwych  reform społecznych o które walczyli rewolucjoniści.