Czerwiec 2016

Germania Slavica czyli forpoczta Słowiańszczyzny

Germania Slavica to łacińska nazwa gałęzi nauki,  zajmującej się osadnictwem słowiańskim na terenach dzisiejszych Niemiec. Słysząc o Słowianach w Niemczech oczywiście natychmiast zapala się u większości z osób lampka pod hasłem Słowianie Połabscy. Słusznie ale nie o tym będzie ten artykuł, gdyż temat ten jest dość dobrze znany dla większości czytelników.

 

Artykuł ten będzie o tych najbardziej zapomnianych Słowianach, którzy przekroczyli linię rzek Łaba/Soława a także o tych,  którzy wdarli się do Bawarii i osiedli tam zajmując tereny pośród żywiołu germańskiego.

 

Jednym z najdalej wysuniętych na zachód plemion słowiańskich było plemię Drzewian, które przekroczyło Łabę w ciągu VII wieku i osiedliło się w okolicach dzisiejszych miast Luneburg i Uelzen. Początkowo byli częścią Związku obodryckiego, lecz na początku IX wieku pokojowo (dzięki czemu uniknęli ludobójstwa) podporządkowali się Karolowi Wielkiemu i przeszli pod rządy Franków.

 

Drzewianie nigdy nie stanowili tam większości i zamieszkiwali obok skupisk Germanów. Teren,  który zajęli charakteryzowały bagna i  gleby gorszej jakości oraz roślinność stepowo-leśna.  Po dziś dzień tereny niegdyś zajmowane przez Drzewian zwane są w Niemczech Wendeland czyli Kraj Wenedów, którzy tak nazywali Słowian.

 

Trudno dostępne tereny powodowały, że poszczególne grupy Drzewian zamieszkiwały w izolacji rzadko się kontaktując. Czynnik ten miał niewątpliwie wpływ na wykształcenie się kilku dialektów w obrębie tej  grupy.  Ich głównym zajęciem było trudne rolnictwo na nieurodzajnych glebach, pasterstwo, bartnictwo, ciesielstwo i uprawa lnu.

 

Zamieszkiwanie mało atrakcyjnych terenów miało swoje wady i zalety. Do wad należało to, że pozostali biedną ludnością wiejską o skromnej kulturze materialnej, przekazując tradycję ludu w formie ustnej pod postacią pieśni i opowiadań. Zaletą było to, że w przeciwieństwie do swych pobratymców z sąsiedniej Meklemburgii, którzy zostali zasymilowani do XVI wieku zachowali swą mowę i odrębność aż do polowy XVIII wieku,  stanowiąc słowiańską wyspę w germańskim morzu.

 

Od momentu przejścia pod władztwo Franków Drzewianie poddani są nieustannej presji germanizacyjnej, przez pierwsze stulecia germanizacja postępuje dość powoli by gwałtownie przyśpieszyć w XVII i XVIII wieku na skutek rozwoju oświaty niemieckiej i poprawy komunikacji.

 

Sporo informacji o języku Drzewian zachowało się dzięki pracy ewangelickich pastorów, którzy w XVIII wieku w  swych parafiach zamieszkiwanych przez Drzewian spisywali w formie fonetycznej słowa i zwroty używane w dialektach Drzewian. Następnie powstaje kilka słowników niemiecko-wendyjskich jak na przykład autorstwa Johanna Friedricha Pfeffingera czy najlepszy z nich wszystkich słownik autorstwa pastora Christophera Henniga   Vocabularium Venedicum (na podstawie informacji uzyskanych od rolnika Johanna Jenieschge ze wsi Klenow)

 

 

Jednak autorem najobszerniejszego dzieła traktującego o Drzewianach jest kronika i słownik autorstwa chłopa drzewiańskiego Johanna Parum Shultze z rodu Niebur. Oprócz obszernego słownika niemiecko-drzewiańskiego w dziele tym znajduje się opis ostatniej epoki w historii Drzewian,  od wojny trzydziestoletniej kiedy to język drzewiański był jeszcze w powszechnym użyciu aż do czasów Shultzego około 1730 roku gdy autor ubolewa, że kiedy umrze on i trzy inne osoby,  w jego wsi nikt juz nie będzie płynnie mówił po drzewiańsku. Ostatnia kobieta władająca tym językiem umiera w roku 1756 roku, niektóre wyrazy i zwroty drzewiańskie funkcjonowały w lokalnej gwarze do XIX wieku.

 Kliknij w mapę by powiększyć.

Po Drzewianach pozostała tu i tam charakterystyczna drewniana zabudowa i struktura zabudowy wsi, z kościołem poza głównym placem wiejskim (miejsce spotkań starszyzny) a także rzadko spotykany już kobiecy strój ludowy. Więcej śladów niegdysiejszej obecności Słowian w sercu Niemiec,  pozostało w dialektach północnoniemieckich w formie zapożyczeń z języka Drzewian, należą do nich mieszanie rodzajów, niekonsekwentne używanie słów posiłkowych haben/sein w czasach złożonych, zapożyczenia słownikowe i opuszczanie rodzajnika przy rzeczowniku.

 

Jedyna zachowana pieśń drzewiańska pod tytułem "Ptasie wesele" pozwala nam wyobrazić sobie ten język.

 

Kâtü mes Ninka boit? Ťelka mes Ninka boit. Ťelka rici Wâpak kâ naimo kâ dwemo: Joz jis wilťe grüzna Zena; Nemüg ninka boit Joz nemüg ninka boit.

tłum. Kto ma być panną młodą? Kawka będzie panną młodą. Kawka zaś rzekła do nich obojga: Jestem bardzo brzydką kobietą; Nie mogę być panną młodą Ja nie mogę być panną młodą.

Kâtü mes Zątik boit? Strezik mes Zątik boit. Strezik rici Wâpak kâ naimo kâ dwemo: Joz jis wilťe mole ťarl; Nemüg Zątik boit Joz nemüg Zątik boit.

tłum. Kto ma być narzeczonym? Strzyżyk będzie narzeczonym. Strzyżyk zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo małym mężem; Nie mogę być narzeczonym Ja nie mogę być narzeczonym.

Kâtü mes traibnik boit? Worno mes traibnik boit. Worno rici Wâpak kâ naimo kâ dwemo: joz jis wilťe corne ťarl; nemüg traibnik boit joz nemüg traibnik boit.

tłum. Kto ma być drużbą? Gawron będzie drużbą. Gawron zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo czarnym mężem; Nie mogę być drużbą Ja nie mogę być drużbą.

Kâtü mes ťauchor boit? Wauzka mes ťauchor boit. Wauzka rici Wapak ka naimo ka dwemo: joz jis wilťe glupcit ťarl; nemüg ťauchor boit joz nemüg ťauchor boit.

tłum. Kto ma być kucharzem? Wilk będzie kucharzem. Wilk zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo podstępnym mężem; Nie mogę być kucharzem Ja nie mogę być kucharzem.

Kâtü mes senkir boit? Zojąc mes senkir boit. Zojąc rici Wapak ka naimo ka dwemo: joz jis wilťe drale ťarl; nemüg senkir boit joz nemüg senkir boit.

tłum. Kto ma być podczaszym? Zając będzie podczaszym. Zając zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo szybkim mężem; Nie mogę być podczaszym Ja nie mogę być podczaszym.

Kâtü mes spelmann boit? Büťan mes spelmann boit. Büťan rici Wapak ka naimo ka dwemo: joz jis wilťe dauďe rât; nemüg spelman boit joz nemüg spelman boit.

tłum. Kto ma być grajkiem? Bocian będzie grajkiem. Bocian zaś rzekł do nich obojga:Ja mam bardzo długi dziób; Nie mogę być grajkiem Ja nie mogę być grajkiem.

Kâtü mes taisko boit? Laiska mes taisko boit. Laiska rici Wapak ka naimo ka dwemo: Rüzplâstaite müją pauzą; Będe wosa taisko Będ wosa taisko.

tłum. Kto ma być stołem? Lis będzie stołem. Lis zaś rzekł do nich obojga: Rozpłaszczcie mój tyłek; Będę waszym stołem Będę waszym stołem.

 

Słowianie w Bawarii

Mniej więcej w tym samym czasie kiedy Słowianie przekraczali w VI/VII wieku linię Łaby i Soławy inna grupa Słowian wkraczała do Bawarii,  a konkretnie do jej północno-wschodniej części Górnej Frankonii i Górnego Palatynatu.

 

Słowianie napływający w kilku falach w zlewisko rzek Men, Regnitz/Radęca, Naab/Naba zdołali stworzyć dość zwarte osadnictwo choć i tu podobnie do Drzewian na zachodnim brzegu Łaby nie zamieszkiwali sami a ich sąsiadami byli germańscy Bajuwarowie. Słowianie wykorzystali fakt opuszczenia tych ziem przez Longobardów, którzy udali się w 568 roku do Italii i zasiedlili opuszczone przez nich tereny.

  Powyżej piękna  słowiańska biżuteria odkryta przez archeologów na terenie Bawarii

 

Słowianie bawarscy tak jak Drzewianie szybko przyjęli chrześcijaństwo co sprzyjało germanizacji, wraz z końcem XI wieku porzucili swój język i częściowo kulturę ulegając asymilacji.

 

Obecność Słowian w Bawarii potwierdzają wiele razy zródła pisane. Najwcześniejszym z nich jest dokument z 741 roku związany z utworzeniem biskupstwa wurzburskiego. Około roku 800 Karol Wielki polecił biskupowi Bernwelfowi z Wurzburga budowę 14 kosciołów na terenach ochrzczonych Słowian

 

"...ut in terra sclavorum, qui sedent inter Moinum et Radentiam fluvios, qui vocantur Moinvinidi et Radanzvinidi ..."

 

 

 

Na końcu zdania widzimy dwa tajemnicze słowa,  Moinvinidi oraz Radanzvinidi są to łacińskie nazwy dwóch plemion słowiańskich zamieszkujących w Bawarii Moinwidzi oraz Radanzwinidzi. W różnych dokumentach od VIII do X wieku wspominane są nazwy miejscowości w Wendelandzie,  głównie w związku z nadaniami dóbr kościołowi i w kontekście oporu Słowian w płaceniu dziesięciny i ciągłym praktykowaniu "pogańskich zabobonów". świadectwem ubolewania nad tymi praktykami są dokumenty diecezjalnego synodu bamberskiego z 1059 roku.

 

Pomimo, że Słowianie bawarscy ulegli asymilacji w XI wieku,  ich obecność na tamtych terenach poświadczona jest w nazewnictwie wielu miejscowości, rzek i gór w, których identyfikuje się słowiański rdzeń lub część nazwy. Na podstawie zasięgu takich nazw naukowcy identyfikują zasięg słowiańskiego osadnictwa. Część miejscowych nazw zawiera w sobie słowo "windish"  (na przykład Windisch Eschenbach) lub kończy się na "wind" lub "winden".

 

Oprócz wspomnianych powyżej zródeł onomastycznych,  w potwierdzeniu obecności Słowian w Bawarii ogromnie pomaga archeologia.  W okolicach Ratyzbony (Ragensburg-Grosspruffening) Słowianie pojawili się już około roku 600 co poświadcza odnalezienie tam pochówków ciałopalnych i zniszczonych niestety kolistych rowów będących pozostałością po kurhanach. Pochówki takie są wyraznie inne gdyż miejscowi Germanie nie spalali zmarłych.

Powyżej ceramika słowiańska z dobrze widocznymi charakterystycznymi wstęgami wydobyta na terenie Bawarii.

 

Następnie po roku 700 obserwujemy powstawanie grobów szkieletowych, czasami pod kurhanami,  zapewne jest to  efekt sąsiedztwa i mieszania się tradycji germańskiej i słowiańskiej. Groby te odmiennie od germańskich zawierają w sobie biżuterię, ceramikę, pożywienie.

 

Znaleziska archeologiczne,  szczególnie ceramika i biżuteria wskazuje na to, że wytworzyli je ludzie pozostający w ścisłym związku kulturowym z resztą ziem zamieszkanych przez Słowian zwłaszcza z Łużycami i Czechami.

 

Znaleziska archeologiczne ukazują nam złożony obraz koegzystencji i życia codziennego Słowian i ich germańskich sąsiadów w Bawarii,  oraz procesy asymilacyjne i chrystianizacyjne,  którym podlegali Słowianie bawarscy.

 

Nowe odkrycia w Petrze

Zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić, że spora ilość odkryć archeologów w ostatnich latach dokonana został dzięki obrazom terenu pozyskanym dzięki satelitom i dronom.  Tak było również w przypadku wydawałoby się świetnie zbadanej i poznanej Petry. W tym popularnym wśród turystów z całego świata starożytnym mieście, zlokalizowano nowe nieznane dotąd budowle.

 

Odkrycia dokonała archeolog Sarah Parcak współpracownik magazynu National Geogrphic,  oraz Christopher Tuttle dyrektor Council of American Overseas Research Centers. Naukowcy posługiwali się zdjęciami satelitarnymi wysokiej rozdzielczości oraz zdjęciami zrobionymi przez drony.

Nowo odkryta budowla zlokalizowana jest około 800m na południe od centrum starożytnego miasta, które było stolicą arabskich Nabatejczyków. Budowla składa się z większej platformy o wymiarach 56m na 49m, która w swych granicach zawiera mniejszą platformę wyłożoną płytami kamiennymi.

 

Wschodnia strona mniejszej, wewnętrznej platformy o wymiarach 8,5m na 8,5m składała się z kolumnady będącej zwieńczeniem monumentalnych schodów. Duża otwarta platforma ze stosunkowo małym budynkiem w swych granicach wstępnie uznana została za kompleks pełniący funkcje publiczne i ceremonialne. Większą budowlą na terenie Petry o podobnym przeznaczeniu jest tak zwany "Klasztor".

Sama struktura jeszcze nie został przebadana archeologicznie, jednak znalezione na powierzchni odłamki ceramiki,  sugerują, że budowla została wybudowana w drugiej połowie II w.p.e. a więc w początkowej fazie budowy miasta.

 

Większość budowli, które możemy dziś podziwiać w Petrze w tym wspaniały "skarbiec" pochodzi z okresu szczytowego rozwoju miasta a więc z  I w.p.n.e. do II w.n.e. Być może, że badania archeologiczne, które zapewne nastąpią rzucą nowe światło na początkowy okres istnienia miasta.