Listopad 2013

Życie codzienne Słowian cześć 2

Po części pierwszej, w której uchyliliśmy rąbek szerokiego tematu osadnictwa, budownictwa Słowian, pora przyjrzeć się im samym, czyli soli tej ziemi. Niestety Słowianie nie pozostawili nam żadnych przekazów pisanych o samych sobie. Informacje o naszych wczesnośredniowiecznych przodkach zawdzięczamy wyłącznie przekazom pisanym obcego autorstwa.

<--break->

<--break->http://innemedium.pl/modules/wysiwyg/plugins/break/images/spacer.gif" title="">

 

Nie zawsze są to źródła obiektywne jednak dostarczają nam wielu cennych informacji o tych odległych czasach. Z pomocą przychodzi nam także archeologia wsparta nowoczesną technologią. Wszystko to powoduje, że okno do czasów naszych wczesnośredniowiecznych przodków otwiera się coraz szerzej. Słowianie nie tworzyli jednorodnej rasy, wieki kontaktów z sąsiadami pokojowych i wojennych oraz przemieszczeń. Spowodowały wymieszanie różnych elementów antropologicznych. Badania szkieletów wczesnośredniowiecznych z całej Polski ujawniło elementy nordyczne, śródziemnomorskie, armenoidalne i laponoidalne. Uwagę zwraca duży wzrost często przekraczający 170cm wyjątkowo nawet 190cm.

 

Twarze na ogół mieli wąskie, nosy średniej wielkości, budowę ciała silną. Rdzeń społeczeństwa tworzyli ludzie wolni, pracujący dla siebie i na swoim. W okresie przed feudalnym ograniczał ich tylko obyczaj lub niepisane prawo wspólnoty opolnej i plemiennej. Początki feudalizacji dostrzegamy już w Xw na terenie centralnej Wielkopolski, później na innych ziemiach. Ludność stopniowo, lecz w coraz większym zakresie ulegała władzy książęcej, początkowo tylko w okresie wojny. Stopniowo ograniczano swobodę polowania w puszczach, czy karczowania w celu zdobycia nowego pola, połów ryb został także ograniczony poprzez narzuconą przez księcia wielkość sieci. Ludność zobowiązana była do budowy i naprawy grodów a także do płacenia daniny na rzecz książęcego stołu i skarbu.

 

Coraz to większe połacie ziemi nadawane były drużynnikom książęcym a później też i klasztorom. Na Połabiu i Pomorzu Zachodnim gdzie religia Słowian wspięła się na najwyższy poziom rozwoju i wytworzyła się kasta kapłanów, ludność obciążona została daninami na rzecz świątyń i kapłanów. XI wiek to okres szybkich przemian społecznych, obserwujemy wtedy wyodrębnianie się warstw możnowładztwa i początki rycerstwa. Wywodzą się oni z kręgu drużyny wojennej księcia. W zamian za służbę wojskową dostają nadania ziemskie i lukratywne urzędy np. w postaci funkcji kasztelana, rezydującego w większym grodzie i na miejscu reprezentującym księcia i jego wojów.

Podstawą zamożności i znaczenia rycerstwa i możnowładztwa były latyfundia, lecz nie stronili oni od handlu i rozboju. Przykładem takiego wielmoży jest niejaki Wyszak, który swe bogactwa zawdzięczał morskim rozbojom i najazdom na duńskie wyspy, na które wyruszał ze Szczecina. Istniała też masa drobnego rycerstwa siedzącego na roli i nie wiele różniąca się od zwykłego kmiecia. Na wojnę ruszali z zaledwie jednym koniem. Liczba posiadanych koni była wyznacznikiem bogactwa i znaczenia. Rycerz posiadający trzydzieści koni uważany był za bardzo bogatego, otoczony był szacunkiem i zajmował pewne miejsce w czołówce wczesnofeudalnej.

 

Rosnące bogactwo możnowładztwa wyrażało się nie tylko w ilości posiadanej ziemi, ale także w ilości niewolników i czeladzi, żywego inwentarza czy statków. Przybierały też postać zasobów kruszców szlachetnych, uzyskanych różnymi drogami jak np. sprzedaż niewolników czy produktów wytworzonych przez coraz to większą grupę wyspecjalizowanych rzemieślników zamieszkujących podgrodzia czy też za płody rolne lub skóry i miód dostarczone przez ludność zależną. Zasoby kruszców były skrzętnie gromadzone i przechowywane najczęściej w ziemi. Dziś na podstawie takich znalezisk archeologicznych(od kilkunastu gramów srebra do kilkunastu kilogramów) można odczytać stopień podziału społecznego wczesnośredniowiecznych Słowian.

 

Jak już wspomniałem na niektórych ziemiach Słowiańskich (Połabie i Pomorze Zachodnie) wyłoniła się kolejna warstwa społeczna w postaci kapłanów. Nie była to wprawdzie grupa liczna natomiast bardzo wpływowa ciesząca się ogromnym prestiżem, na Rugii kapłani byli rzeczywistymi zwierzchnikami państwa. Podstawą ich pozycji były bóstwa, w których imieniu przemawiali i za pomocą wróżb obwieszczali ich wole. Także bogactwa z ofiar i danin złożone w świątyniach były w ich wyłącznym rozporządzeniu. Kapłani zasiadali w radach starszyzny gdzie zręcznie starali się sterować losami plemienia w kierunku przez nich porządanym. Nie jest niespodzianką, że stan ten nie brzydził się też handlem, raz po raz wyruszając z innymi na wyprawy morskie.

 

Widocznie nie szkodziło to ich reputacji i nie pomniejszało ich autorytetu wśród współplemieńców. Kapłani odegrali ważną role w walce z postępującą chrystianizają, ale tym zajmiemy się w kolejnych częściach tej serii. Ostanią najniższą grupą społeczeństwa byli niewolnicy zagarnięci w czasie wypraw wojennych tak lądowych jak i morskich. Szczęśliwi byli ci z brańców, których rodzina lub przyjaciele wykupili z niewoli. Reszta była sprzedawana do sąsiednich krajów a pośrednio nawet do krajów arabskich, część pozostawała na miejscu, jako siła robocza. Szeregi niewolników powiększali miejscowi, którzy na wskutek niewypłacalności z długów tracili wolność osobistą. Niewolnicy pracowali w dobrach książęcych, ale także rycerskich i klasztornych. Wprawdzie chrześcijaństwo nie pochwalało handlu żywym towarem i np. Otto z Bambergu w czasie swej misji na Pomorzu zwalczał ten proceder, to nie przyniosło to większych skutków. Jeszcze na przełomie XII i XIIIw norbertanki z Żukowa pod Gdańskiem otrzymały od księcia Mściwoja nadanie z „koni, wołów i niewolników”.

 

Podstawową jednostką administracyjną Słowian było opole. W skład opola wchodziło od kilku do kilkunastu wsi zamieszkałych przez grupy rodzin często spokrewnionych ze sobą w bliższym lub dalszym stopniu, gospodarujących osobno, ale korzystających wspólnie z pastwisk, lasów i wód. Opola z poszczególnych sąsiednich ziem tworzyły większy związek zwany plemieniem. System opolny funkcjonował na całym obszarze zamieszkanym przez Słowian. Na Rusi nazywano opola pogost a w Czechach żupa. Na co dzień życiem wspólnoty zarządzał wiec plemienny składający się z wolnych mężczyzn plemienia. Na wiecu decydowano o sprawach istotnych dla wspólnoty oraz ogłaszano wyroki.  Wiec plemienny wybierał tymczasowego wodza na czas wojny.

 

Niespokojne czasy licznych wojen i zatargów granicznych sprzyjały wodzom w utrzymywaniu władzy na coraz to dłuższe okresy. Ambitni wodzowie rozciągali swą władze na coraz to większe obszary, często siłą włączając w struktury plemienia swych sąsiadów. Stało się tak np. w Gieczu, z którego w IXw przodkowie Mieszka I, Siemowit, Lestek i Siemomysł rozpoczęli ekspansje jednocząc pod władzą Piastów wszystkich Polan. Szczególną role odgrywała wśród Słowian starszyzna plemienna, która oprócz roli ciała doradczego rozstrzygała spory i konflikty wewnątrz wspólnoty. Osoby starsze otaczane były czcią i szacunkiem, podstawą ich autorytetu była wiedza i doświadczenie życiowe.

 

Opieka nad starcami jak i nad chorymi była obowiązkiem dzieci. Na cechę te zwrócił uwagę niemiecki kronikarz Helmold, który napisał, że Słowianie „celują najwyższą gościnnością i okazują rodzicom winną czesć. Nie ma też u nich ani ubogich ani żebraków. Skoro, bowiem znajdował się pomiędzy nimi człowiek osłabiony chorobą lub zgrzybiały, natychmiast poruczano go opiece jednego z jego potomków, który był obowiązany pielęgnować go z cała ludzkością. Gościnność, bowiem i staranie o rodzicach są najpierwszymi cnotami Słowian. Oczywiście nie zawszy było tak sielankowo, bajka zachodnioukraińska przekazuje nam historie, w której po trzyletnim okresie suszy i złych zbiorów, podjęto decyzje by „wszystkich starych dziadów potopić” synowie jednego starca postanowili schować ojca w jamie pod chałupą.

 

Na wiosnę, gdy zabrakło ziarna by obsiać pola starzec poradził synom by wymłócili słomę ze strzechy i tak pozyskanym ziarnem obsiać pole. Obfity plon „a zboże jak ława” nie umknęły uwadze sąsiadów i władcy, który wezwał do siebie starca i posadził go w swej radzie. Wiemy też o zwyczaju „wysadzania” starców polegający na wywożeniu starców do lasu lub na pustkowie by tam zmarli. Mały wnuk widzący swego dziadka już na saniach gotowego do wywiezienia, miał się zwrócić do ojca, aby przyciągnął sanie z powrotem, bo jemu się przydadzą, gdy będzie go wywoził.

 

Wspomnianą już cechę gościnności Słowian odnotował Adam z Bremy pisząc „pod względem gościnności nie znajdzie się lud bardziej uczciwy i przychylny” inny kronikarz Herbord odnotował, że w każdym domu gość mógł liczyć na stół „pełen wszystkiego, co potrzebne do picia i jedzenia, a po zebraniu jednego zastawia się, co innego „Dowodem troski o gościa miało być nakrywanie stołu czystą chustą i niedopuszczanie na stół myszy. Gościnność miała być nie tylko obyczajem, ale i obowiązkiem pilnie przestrzeganym. „Jeśliby zaś, o kim, co wreszcie bardzo rzadko się zdarza, dowiedziano się, że obcemu człowiekowi gościnności odmówił, tego dom i majątek cały ogniem spalić jest dozwolono i wszyscy na to jednomyślnie się zgadzają, uważającego, który by chleba odmówił gościowi, za bezecnego, nikczemnego i na powszechną wzgardę zasługującego człowieka” Pisał inny kronikarz. To by wyjaśniało, dlaczego Słowianie byli tak gościnniJ.

 

Wiemy już, że mężczyźni zajmowali się wiecowaniem, wojaczką, handlem i rzemiosłem a także pracami rolniczymi. Kobiety raczej koncentrowały się na pracach domowych i dbaniu o dom i potomstwo, trudniły się też zbieractwem. Pomagały w pracach polnych zwłaszcza w okresie żniw. Typowym zajęciem kobiet zwłaszcza zimą było przędzenie oraz tkanie i wyrób odzieży. Te zajęcia zdają się być wyłączną domeną kobiet. Igły i przęśliki stały się symbolem zajęć kobiecych i niejednokrotnie wkładano je do grobów kobiet tak jak broń do grobu wojownika.

 

Oczywiście zdarzało się, że kobiety z możnych rodów wybijały się na pierwszy plan tak w życiu domowym jak i społecznym. Na przykład wiemy o żonie wielmoży Szczecińskiego Domasława, o której Herbord pisał, iż była to matrona „wielce znakomita i potężna w tym mieście”. Nawet sam biskup Otto wychodził przed próg by ją powitać i wysyłał cenne podarki by ją pozyskać dla sprawy nowej wiary. Pozycja tej kobiety musiała być rzeczywiście wysoka gdyż to ona miała podjąć pod nieobecność męża tak ważną decyzję o chrzcie.Za jej przykładem poszło aż 500 Szczecinian i sam Domasław, który wedle słów Herborda „pragnął umrzeć z żałości” musiał się ugiąć i ochrzcić.

 

Inna niewiasta żona kasztelana Wołogoszczy na własną rękę ochraniała wbrew woli całego miasta misjonarzy, przyczyniając się tym do ich sukcesu. O innej kobiecie Herbord napisał „Była to zaś matrona mająca liczną czeladź i niemałego znaczenia, dzielnie rządząca swym domem”. Ta natomiast pani niedająca się przekonać do porzucenia wiary przodków, zabroniła swoim ludziom iść do kościoła w niedziele, a gdy się wahali dała przykład pierwsza ruszając do żniw. Jadnak to mężczyzna pozostawał głową rodziny i dopiero po jego śmierci wdowa obejmowała pełnię rządów.

 

Zjawiskiem znanym wśród Słowian było wielożeństwo, jednak prawdopodobnie rozpowszechnione szeroko tylko wśród bogatych, których było na to stać. Liczba żon była świadectwem statusu i bogactwa. Wiemy, że Mieszko I musiał odprawić siedem żon zanim poślubił Dobrawę. W 150 lat później Warcisław zachodniopomorski musiał się rozstać z 24 nałożnicami. Za przykładem swych władców do takich wyrzeczeń zostali zmuszeni wszyscy dworzanie i możni.

 

Takie wyrzeczenia na pewno miały charakter czysto formalny raczej niż faktyczny, ciężko, bowiem sobie wyobrazić by w kwestiach tak osobistych zalecenia biskupa były ścisle przestrzegane. W Czechach w 1040r, gdy kraj był już uznawany za chrześcijański kronika Kosmasa odnotowuje jak to książę Brzetysław i biskup praski upominali lud za małżeństwa „nierządne i podobnie do dzikich zwierząt wspólne”. Ciężkie kary miały nakłonić Czechów by „żyli poprzestając mąż na jednej żonie a żona na jednym mężu”. Rodziny wczesnośredniowiecznych Słowian składały się zazwyczaj z 4-5 osób.

 

Dzieci, które szczęśliwie przetrwały krytyczny okres niemowlęctwa zatrudniane były przy wypasie inwentarza czy innych lżejszych pracach domowych. W kontekście krytycznego okresu niemowlęctwa należy wspomnieć nie tylko o częstych zgonach niemowląt w czasie porodu, ale też szokującemu współczesnych ludzi obyczajowi zabijania dziewczynek. W raporcie z przebiegu chrystianizacji Pomorza biskup Otto pisze do papieża, iż zakazał on zabijania dziewczynek przez matki obdarzone dużą liczbą córek. Kobiety te postępowanie swoje motywowały chęcią poprawy losu i wychowania pozostawionemu przy życiu potomstwu.

 

Obyczaj ten jest dziś jest szokujący jednak zdarzało się to i u innych ludów od czasów starożytnych. W taki brutalny i okrutny sposób reagowało społeczeństwo na zmiany gospodarcze i demograficzne. Jednak wydaje się, że wśród Słowian przeważał pozytywny stosunek do potomstwa płci żeńskiej. A to za sprawą perspektywy pokaźnego wiana, jakie musiał uiścić przyszły kandydat na męża. Ibrahim ibn Jakub odnotował „jeżeli mężowi urodzą się dwie lub trzy córki to stają się powodem jego bogactwa, a jeżeli mu się urodzi dwóch chłopców, to są powodem jego ubóstwa”.

 

Czas wolny dzieci spędzały oczywiście na zabawie. Archeologii zawdzięczamy nie małą kolekcje zabawek dziecięcych jak na przykład malutkie naczyńka dla dziewczynek czy miniaturowy sierp dla chłopca, wykonywano także wiele innych zabawek w formie miniaturowych narzędzi odzwierciedlających zajęcie rodziców. Częste są gliniane ptaszki, zajączki i koniki. Na stanowiskach archeologicznych w miastach portowych popularnym znaleziskiem są łódeczki imitujące łodzie rodzica.

 

W zimie dzieci jeździły na łyżwach i sankach z płozami wykonanymi z kosci. Dzieci i młodzież stanowiły spory odsetek społeczeństwa, społeczeństwa, które było „młode”. Średnia wieku przekraczała ledwo 35 lat. Częste zgony niemowląt oraz zgony matek po porodzie, choroby i zarazy oraz częste wydarzenia wojenne dawały małe szanse na doczekanie wieku prawdziwie starczego. Było to jednak zjawisko typowe dla wszystkich krain w Europie w tym okresie.

 

 

Życie codzienne Słowian cześć 1

Rozjaśnianie mroku dziejów jest zawsze trudne.Trzeba to jednak robić, aby nie utracić więzi z przodkami. Słowianie żyjący współczesnie często nie wiedzą nic, lub prawie nic, na temat swoich przodków. Bez historii każdy naród zmienia się w bezkształtną masę dlatego dzisiaj zajmiemy się życiem Słowian.

<--break->

<--break->http://innemedium.pl/modules/wysiwyg/plugins/break/images/spacer.gif" style="line-height: 16.8000011444092px;" title="">

Długie stulecia historii postrzegane są prawie zawsze przez pryzmat wielkich wodzów i władców, których imiona i czyny przetrwały w kronikach. Im odleglejszy okres historii bierzemy pod lupę tym informacje są bardziej fragmentaryczne i enigmatyczne. Annaliści i kronikarze często obcy pisali na zamówienie owych wodzów i władców, a życie powszednie maluczkich mało ich obchodziło.

 

Jednak i ci mieli swój udział w tworzeniu historii naszego kraju. Uzupełniając przekazy pisane znaleziskami archeologicznymi można jednak naszkicować obraz życia codziennego. Czym się zajmowali, jak się ubierali, co jedli i pili, jak mieszkali, jakie mieli obyczaje. Zapraszam do barwnego świata naszych wczesnośredniowiecznych przodków.

 

Średniowieczni pisarze nie zwracali zbytnio uwagi na uroki pejzaży. Jednak pozostawili nam sporą dawkę informacji, które uzupełniając badaniami archeologów, geografów i przyrodników kreślą nam obraz krainy nad Bałtykiem. Kraina niby ta sama a jednak zmieniona na przestrzeni wieków prze działalność przyrody i człowieka. Najmniej zmieniło się morze, ta sama bałtycka fala zalewała puste plaże, które tylko czasami odwiedzali po sztormach poszukiwacze cennego bursztynu, lub ludzie liczący na pojmanie rozbitków i sprzedanie ich w niewole.

 

Najstarszy znany opis naszego wybrzeża a konkretnie Zalewu Szczecińskiego pochodzi z dokumentu napisanego prze Adama z Bremy  „Gesta Hammaburgensis Ecclesiae Pontificum” Powiada on, że wody oblewające wyspę Wolin miały  „kolor biały, z drugiej zielony z trzeciej zaś we wściekłym ruchu nieustannymi srożą się burzami” chodzi tu oczywiście o białe wody Zalewu Szczecińskiego, zielone koryto Dziwny i otwarte wody Bałtyku. Samo wybrzeże zmieniało się szybko i czasem gwałtownie.

 

Kiedy Pomorzanie zagrożeni najazdem Duńczyków wybudowali dwa grody u ujścia Świny już następnego roku potężny sztorm je zniszczył. To, co morze zabrało w jednym miejscy oddało w innym. We wczesnym Średniowieczu mierzeja helska i wiślana składały się z pasma wysepek, które stopniowo zrastały się w jedną całość. Rzeka Dziwna stanowiąca ramie odpływowe Zalewu Szczecińskiego już w XII w, uległa u swego ujścia zapiaszczeniu, co spowodowało upadek Wolina, jako ważnego portu morskiego. Największe zmiany zaszły jednak w głębi lądu. Liczne jeziora i bagna zamieniły się w podmokłe łąki zwane „łęgami”. Te bagna i jeziora stanowiły naturalną ochronę od obcego najazdu.

 

Nasz pierwszy kronikarz Gall Anonim napisał, że ziemia ta jest „tak pełna jezior i bagien, że nawet zamkami i grodami nie mogłaby być tak ubezpieczona”.(Sześć dni i nocy mieli się przedzierać przez puszcze misjonarze ściągnięci na podbite przez Krzywoustego Pomorze).Dlatego na wyprawy wojenne ruszano zazwyczaj zimą. Bolesław Krzywousty zdobył Szczecin dopiero, kiedy rozlewiska Odry zostały skute lodem. Lody utrudniały żeglugę i paraliżowały na kilka miesięcy porty, ukryte zresztą w głębi ujść rzecznych. Jednak, kiedy tylko zima odpuszczała pomimo kry spływającej jeszcze rzekami rozpoczynano sezon.

 

Pisarz i podróżnik arabski Ibrahim ibn Jakub nienawykły do widoku kry donosił „W takim czasie rozbijają się statki i giną ci, co na nich się znajdują. Ponieważ zderzają się z nimi bryły od lodu rzek tych krajów jak potężne góry. Zdąża się jednak, że wydrapie się na taką bryłę młody, silny człowiek i ocali się na niej”. Pomimo tych dramatycznych opisów można sądzić, że klimat w tym okresie był łagodniejszy niż dziś skoro podjęto próbę uprawy winorośli głównie do celów mszalnych. Próby te w okolicach Zielonej Góry zakończyły się z powodu nie tyle zimna, co z powodu braku upalnego lata.

 

Zdaniem tego samego podróżnika pochodzącego z Hiszpanii wielki upał dla Słowian zwanych przez niego „Sakaliba” jest zgubny i powoduje u nich jak pisze „wrzenie krwi” i „więdnięcie ciała” i dlatego nie odważają się oni na podróże do krajów śródziemnomorskich. We wczesnym średniowieczu puszcza porastała większą część naszego kraju. Tu i ówdzie wyzierały na tym tle łaty pól z czasem rozszerzające się na coraz większy obszar. Nie tylko rolnicy karczowali puszcze, także rozrastające się ośrodki rzemiosła i handlu wycinały las na budowę domów i wałów obronnych a także na potrzeby opałowe. Uwagę obcych przybyszów przykuwało bogactwo lasów i ziemi Słowian.

 

Żywotopisarz Ottona z Bambergu porównywał bogactwa ziemi Słowian równe niemal bogactwom Ziemi Obiecanej. Zachwycając się mnogością dzikich zwierząt a także bogatymi w ryby wodami. Biskup magdeburski pisząc w XII w o Słowianach zachodnich stwierdził „poganie ci są najgorsi, lecz ziemia ich najobfitsza w mięsiwo, miód, mąkę i ptactwo. Jeśli się ją uprawi, obfitością wszelkich ziemiopłodów tak się odwzajemniająca, że żadnej nie można z nią porównać”.

 

Hrabia Holsztynu wzywał osadników z całych Niemiec do osiadania w zdobytej od Słowian Wagrii. Kronikarz Helmold pisze „i obiecał im dać ziemie wyborną, rozległą, urodzajną, obfitującą w ryby i mięso i dogodne pastwiska. Nawoływał „przesiedlajcie się do tej ziemi pożądanej, zamieszkajcie ją, używajcie jej rozkoszy, wam, bowiem należy się to, co jest w niej najlepszego, bo wy ją wyrwaliście z rąk nieprzyjaciół. Dobrze Mieszko I odczytał motywy Niemców i ochrzcił Polskę.

 

Wytrącając Niemcom argument chrystianizacji pogan a w rzeczywistości pretekst do podboju nowych terenów. Słowianie w okresie wczesnego średniowiecza byli ludem posługującym się jednym językiem. Oczywiście występowały regionalne dialekty nieutrudniające jednak wzajemnego zrozumienia inaczej rozkładano akcenty, lecz większość słów miała podobne lub to samo znaczenie i brzmienie. Te subtelne różnice pomagały identyfikować swoją odrębność od sąsiednich grup Słowian.

 

Kiedy niemieccy misjonarze przybyli na Pomorze tłumaczem ich był Polak, dla niemieckich uszów język ten był jednaki czy to w Gnieźnie czy Szczecinie czy na Połabiu. Henryk Łowmiański szacuje liczebność całej Słowiańszczyzny około roku 1000 na 7,3mln z czego na obszar dzisiejszej Polski niespełna 1,5 mln przy gęstości zaludnienia 3,9 osób/km2. Na tle większych i mniejszych grodów wyróżniały się Wolin i Arkona będącymi wielkimi centrami międzynarodowego handlu i religii Słowian. Wolin w XI w miał 5000 mieszkańców i nawet w skali europejskiej można nazwać ośrodkiem prawdziwie wielkomiejskim.

IB Image

Dla porównania Wrocław w drugiej połowie XI w miał około 2000 mieszkańców mieszkających w 400 domach. Powierzchnia tych największych osad miejskich nie przekraczała kilku hektarów. Zabudowa miast oczywiście była wyłącznie drewniana a domy wyglądem nie odstawały od domostw wiejskich. Wykonane były z belek często nawet nieokorowanych układanych poziomo na zrąb. Drewno wykorzystywane do budowy domów pochodziło najczęściej z drzew liściastych takich jak dąb czy buk a nawet wierzba, której giętkie gałęzie dostarczały budulca do budowy cienkich ścian działowych. Domy uszczelniano mchem, gliną lub nawozem. Dachy zazwyczaj dwuspadowe wykonane były z trzciny lub słomy, pozostawiano w dachu otwór przez, który uchodził dym z paleniska wyłożonego kamieniami lub wylepionego z gliny.

 

Od XI w pojawiają się piece bardziej wymyślne przykryte kopułką, zapożyczone z terenów ruskich. Wykorzystywano je do wędzenia ryb, suszenia prosa czy pieczenia placków i chleba. Podłoga zazwyczaj wylepiana była gliną rzadko wykładana darnicą. Wiele domów nie miało żadnego zabezpieczenia od ziemi, więc wilgoć musiała dawać się we znaki. W celu ochrony przed gniciem dolnych części budynku jak słupy i najniższe belki często je opalano. Wejście do domu zabezpieczały drzwi czasami bogato zdobione wycinanymi ornamentami jednak często role drzwi spełniały zastawki sporządzone z desek lub plecionki. Nie były to, więc domy bardzo komfortowe.

IB Image

Ciężkie warunki bytowe sprzyjały rozwojowi chorób i wysokiej umieralności.38.5 roku wynosi średnia wieku przebadanych osobników z cmentarza Ostrowa Lednickiego z okresu X –XII w Najbiedniejsi mieszkali w domach o kształcie kwadratu o boku około 3m.Zdarzały się domy bardziej okazałe o długości boku 5-6m a wyjątkowo budynki o długości kilkunastu metrów służące jednak kilku rodzinom. Bardzo często ten sam budynek pełnił role nie tylko mieszkania, ale i warsztatu zamieszkującego go rzemieślnika. Wyposarzenie domów było raczej skromne i zależało od majętności właściciela.

 

W każdym domu znajdował się stół i ława, łóżko znajdowało się tylko w bogatszych domach, dla dzieci sporządzano kołyski. W domu można było znaleźć żarna czy krosna. Rzeczy osobiste zwłaszcza te cenne przechowywano w drewnianych skrzyniach zaś zapasy żywności w większych naczyniach glinianych. Liczne były drobne sprzęty gospodarstwa domowego jak łyżki wiadra, czerpaki, często broń wojownika. W zamożniejszych domach zawieszano na ścianach dla ozdoby i ciepła tkaniny. Przy uroczystych okazjach stoły były nakryte tkaniną, skór używano na posłaniach i ławach.

IB Image

Inne domy zamieszkiwali oczywiście przedstawiciele elity plemiennej, tacy jak starszyzna plemienna i zamożni kupcy, ich domy były nawet piętrowe. Najokazalszymi budowlami były obszerne dwory książęce stanowiące centrum i punkt oparcia władzy książęcej. Na Połabiu gdzie religia Słowian osiągnęła najwyższy poziom i wykształciła się grupa kapłańska budowano okazałe świątynie zwane kącinami imponujące bogactwem nawet chrześcijańskim przybyszom i misjonarzom jak np. świątynia Świętowita w Arkonie opisana przez Saxo Grammaticusa lub świątynia w Radogoszczy poświęcona Swarożycowi opisana przez Thitmara z Merseburga.

 

Więcej miejsca budownictwu sakralnemu Słowian zostanie poświęcone w następnych odcinkach serii. W miarę powiększania się populacji grodu zabudowa stawała się bardziej zwarta. Początkowo budynki stały w miarę luźno rozplanowane dość chaotycznie. Później zaczęto wytyczać ulice biegnące do siebie prostopadle zapewniając tym samym optymalne wykorzystanie cennej przestrzeni. W zależności od wielkości i rangi osady ulicy wyłożone były faszyną, plecionką lub okrąglakami rozłupanymi na pół. Szerokość takich ulic była różna najszersza odkryta ulica w Gdańsku miała 5.5m co było rekordem.

 

Ciasnota pomieszczeń mieszkalnych powodowała, że duża część życia społecznego odbywała się na ulicy a zwłaszcza na placach targowych. Początkowo lokalizowanych w środku grodu a od XI w, poza wałami grodu. Po zewnętrznej stronie wałów wyrastały podgrodzia, w, których osiedlali się rybacy, rolnicy i rzemieślnicy pracujący dla załogi grodu. W miarę tworzenia się nowych profesji liczba podgrodzian rosła. W okolicy targu lokalizowano karczmę, która była jednym z najznaczniejszych budowli w osadzie, pełniąc funkcje centrum życia gospodarczego i towarzyskiego.

 

Najważniejszym elementem grodu były jego obwarowania, sypano go z ziemi wzmocnionej solidnymi balami drewna. Układano bale na przemian poprzecznie i podłużnie, puste miejsca wypełniając kamieniami. Na szczycie ustawiano drewniana palisadę chroniącą obrońców. Wały takie miały u podstawy po kilkanaście metrów i więcej a ich wysokość przekraczała 10m.Na ziemiach polskich udoskonalono ta metodę. Na bale porzeczne będące u podstawy wału wybierano pnie z bocznymi konarami, które krótko ucięte jak haki wzmacniały cała konstrukcje.

 

Ciekawy opis budowy grodu przez Słowian pozostawił nam Ibrahim ibn Jakub. Powiada on „ Słowianie udają się na łąki obfite w wodę i zarośla, po czym kreślą tam linie kolistą lub czworoboczną, w miarę tego, jaki chcą mieć kształt grodu i obszar jego powierzchni, kopią dokoła i piętrzą wykopaną ziemie, umocniwszy ją deskami i drzewem na podobieństwo szańców, aż taki mur sięgnie wymiar, jakiego pragną. I odmierzają w nim bramę, z której strony pragną, a chodzi się do niej po pomoście z drzewa. „Bardzo niewiele wiemy o wyglądzie wsi mimo, ze na wsi bytowała większa część ludności. Nie zwracali na nie uwagi kronikarze opisujący miasta i obronne grody.

 

Także archeologia niewiele pomaga z tego powodu, że zachowało się w ziemi bardzo mało śladów. Niewielkie budynki mieszkalne i gospodarcze rozrzucone i nietworzące zwartej zabudowy pozostawiły po sobie tylko ciemniejszą plamę w ziemi. Tylko skorupy rozbitych garnków są świadectwem istnienia dawnej wsi. Osiedli wiejskich było bardzo wiele zwłaszcza na obszarach o lepszej glebie, także na rzekami i jeziorami. Wsie liczyły po kilka, kilkanaście domostw rzadziej kilkadziesiąt. Większe osady wznoszą w sposób bardziej zorganizowany nadając im kształt kręgu lub owalu. Co ułatwiało wspólna prace i obrone. Układ ten zachował się przez wiele stuleci czasami do naszych czasów.

 

W miarę rozwoju państwowości i feudalizacji od drugiej połowy XII w (tworzenia wielkich posiadłości ziemskich) dążono do scalenia rozproszonych osad w większe wsie. Łatwiejsze do zarządzania i eksploatowania. Budowano je szeregami wzdłuż drogi, tworząc tak zwane ulicówki. Obok chat mieszkalnych występowały zabudowania gospodarskie w formie półziemianek służących do przechowywania plonów. Inwentarz żywy znajdował zimową porą schronienie w chacie razem ze swymi właścicielami.

 

Szczególną i osobliwą formą wsi były osady na wodzie. Wznoszono je na platformach podtrzymywanych na palach dębowych lub sosnowych dochodzących do 7m wbitych w dno jeziora. Niekiedy stosowano inną technikę a mianowicie zatapiano w jeziorze wielkie skrzynie dębowe wypełniane następnie kamieniami. Osadzone na płyciźnie tak by górna część wystawała ponad lustro wody i stanowiła podstawę dla podłogi. Najlepiej znana osada tego typu znajdowała się w Parsęcku koło Szczecinka na jeziorze dziś osuszonym. Składała się ona z 60 domów wspartych na 1800 palach!

 

Świadectwem dużej skali osadnictwa Słowian jest dokument zwany „Zapiską karolińską” napisaną Okło roku 844 przez mnicha zwanego Geografem Bawarskim. Podaje on listę plemion Słowiańskich zamieszkujących na wschód od Łaby. Wiele z nazw jest trudna do zidentyfikowania jednak na liście rozpoznajemy  Glopeani czyli Goplanie kontrolujący aż 400 grodów wymienieni są też Opolini-Opolanie z 20 grodami czy Lendizi- Lędzianie z 98 grodami.

 

CDN