Styczeń 2014

Życie codzienne Słowian cz 3

W trzecim artykule traktującym o życiu codziennym Słowian, zajmę się tym, co nasi przodkowie jedli. W części pierwszej i drugiej wiele razy przytaczałem opinie zagranicznych  kronikarzy, zachwalających  bogactwo ziemi Słowian. Bogactwem tym zapełniały się stoły biesiadne w czasie uczt wydawanych na cześć gościa, gdyż plamą na honorze Słowianina było uchylenie się od obowiązku godnego przyjęcia gościa. Jednak w życiu codziennym stół słowiański prezentował się znacznie skromniej, przynajmniej w domach szerokich mas ludności.

 

Pożywienie było raczej monotonne i mało urozmaicone, wątpię by przypadło do gustu naszym współczesnym podniebieniom. Podstawę diety stanowiły produkty roślinne, mięso i  ryby nie tak jak dzisiaj były raczej składnikiem uzupełniającym. Najpospolitszym jadłem było proso, po obłuszczeniu w drewnianych stępach konsumowano ją jako kasze jaglaną. Lub w postaci prażuchy, zapiekanej w glinianych naczyniach zwanych prażnicami. Czy też w postaci różnych bryj i polewek, z rozgotowanej mąki o różnym stopniu zawiesistości, w zależności od zasobności domu. Nawet gdy z czasem powszechne i bardziej dostępne stały się zboża gatunków   szlachetniejszych. Mąka i kasza jaglana pozostały podstawą diety uboższych warstw ludności. Stosowano również odmiany zbóż szlachetnych jak pszenica, żyto czy jęczmień.

 

Przygotowywano je tak sam w formie ekonomicznych polewek lub wypiekano z nich na palenisku placki. Prawdziwy chleb z zakwaszonej mąki zdarzał się rzadziej i był raczej luksusem, gdyż wymagał odpowiedniego pieca. Doroczne święta religijne były świetną okazją do przerwania nudnej diety. Tak działo się na Rugii gdzie wypiekano olbrzymi kołacz przyprawiony miodem. Prawdziwe arcydzieło sztuki piekarniczej, kołacz tak duży, że arcykapłan mógł się za nim schować. Po wróżbach i uroczystościach kołacz był konsumowany przez zebraną brać plemienną.

 

Ważnym składnikiem diety były rośliny strączkowe, uprawiane w ogrodach. Najpospolitszy był bób rzadziej groch i soczewica. Słowianom nie obce były warzywa. Głównie marchew i buraki czasem cebula i kapusta, nawet koperek i ogórki. Tłuszcz pochodził z roślin oleistych takich jak mak, len i konopie. W latach mniej urodzajnych, czy też w rejonach mniej dostatnich. Zapasy uzupełniano wszystkim, co można było znaleźć na łące i w lesie i do garnka włożyć. Powszechnie gromadzono szczaw i barszcz. Także nasiona niektórych traw jak komsa i włośnica nadawały się w ostateczności do przygotowania kaszy i mąki.

 

W czasach naprawdę ciężkich nie gardzono perzem i żołędziami, które po odgoryczeniu  i starciu dodawano do mąki lepszej gatunkowo, w celu powiększenia objętości. Ważnym źródłem pożywienia Słowian był las, w którym nie tylko polowano, ale też zbierano grzyby, orzechy, jagody oraz owoce drzew dziko rosnących jak jabłoń czy grusza. W zamożniejszych osadach hodowano szlachetne drzewa owocowe takie jak śliwy, wiśnie, czereśnie także brzoskwinie wymagające większej opieki i wiedzy.

 

Potrawy mięsne sporządzano przede wszystkim z mięsa zwierząt  hodowlanych. Wśród nich pierwsze miejsce zajmowała oczywiście świnia, największy przyjaciel człowieka. W mniejszym stopniu korzystano z rogacizny i baraniny, na stół trafiała też konina  oczywiście tylko wtedy, gdy zwierze było stare i wysłużone. Zwierzęta hodowlane trafiały na stół dopiero w wieku dojrzałym. Ubój młodych osobników w ówczesnych warunkach hodowli był niesłychanym luksusem, wyjątkiem były mało wymagające prosięta mnożące się licznie w przydomowych  chlewikach. Wbrew dzisiejszej obiegowej opinii konsumpcja dziczyzny stanowiła raczej niewielki procent mięsa zjadanego  we  wczesnym średniowieczu.

 

Zresztą wraz z postępującą feudalizacją dziczyzna stała się przysmakiem feudałów rezerwujących sobie wyłączne prawo do polowań na grubego zwierza. Jadano też drób domowy jak kury rzadziej kaczki i gęsi, które były pochodzenia dzikiego. Osobliwą notatkę pozostawił nam arabski podróżnik Ibrahim  ibn Jakub, który stwierdził, iż  unikają oni drobiu, bo mięso to wywołuje u nich czerwoną wysypkę, chętnie natomiast jedzą mięso gęsi i krowie „bo to im służy”. Otto z Bambergu niemiecki misjonarz na Pomorzu miał zakazać Słowianom jedzenia padliny, picia krwi zwierząt i zjadania innych obrzydliwości. Na prawych chrześcijan został tam nałożony zakaz jedzenia razem z poganami i używania tych samych naczyń. Jeśli to prawda to  zastrzeżenia te dotyczyły tylko  pokarmów mięsnych, które zawsze budziły wiele wątpliwości  religijnych i sanitarnych. Myślę jednak, że niemiecki misjonarz wypisując takie  bzdury chciał być złośliwy i dopiec tym Słowianom, którzy nie chcieli przyjąć nowej wiary.

 

Ryby jadane były chętnie, zwłaszcza szlachetne gatunki jak łosoś, jesiotr i węgorz. Jednak z czasem połów tych ryb został ograniczony przez prawo książęce i pospólstwu zostały się poślednie gatunki ryb. Wszelkie rekordy mieli pobić rybacy ze Szczecina łowiąc w Odrze gigantycznego suma, którego misjonarze jedli dwa tygodnie. Nad Bałtykiem łowiono śledzia, którego eksportowano zasolonego w beczkach  na południe. Jeden z misjonarzy po latach pobytu na Pomorzu wspominał smakowite śledzie bałtyckie „gdybym powiedział, co myślę o ich zapachu i tłustości, mógłbym być posądzony o łakomstwo” Świeżość śledzi bałtyckich  docenili też wojowie Bolesława Krzywoustego, którzy po zdobyciu Kołobrzegu śpiewali:

            Naszym przodkom wystarczyły ryby słone i cuchnące,

            My po świerze  przychodzimy, w oceanie pluskające!

Niewiele wiadomo o nabiale, gdyż  ten rodzaj pokarmu nie pozostawił śladów archeologicznych. Tylko skorupki jajek wskazują, że i jajecznica lądowała na stole Słowian. W porze wiosennej podbierano, jaka dzikiego ptactwa. Jeśli trzymano bydło rogate to i produkowano masło, mleko i sery. Otto z Bambergu pouczał nowe owieczki w trzodzie chrześcijańskiej, aby nie jedli tak mięsa i nabiału w dni postne. Ceniący sobie dobre jadło misjonarze, widać nie byli do końca zadowoleni z lokalnych produktów, lub może z ich nie dostatecznej ilości. Z entuzjazmem powitali prezent od arcybiskupa duńskiego, statek wyładowany masłem. Co jest najstarszym dowodem eksportu tego słynnego produktu eksportowego Danii.

 

Wczesnośredniowieczni Słowianie pijali nie tylko mleko! Warzono kwas i piwo. Piwo warzono z jęczmienia przyprawionego chmielem. Chmiel w tych czasach pochodził raczej z dziko rosnących roślin a nie z hodowli. Piwo warzono po domach a potem także w karczmach. Był to napój pospolity w przeciwieństwie do miodu pitnego, stanowiącego trunek zamożnych  biesiadników godny samych bogów. Raz do roku na Rugii kapłan napełniał miodem pitnym róg, trzymany przez posąg Świętowita.

 

Żywotopisarz  Ottona z Bambergu odnotował, że Słowianie „wina nie maja ani go nie poszukują, gdyż miodne napoje i piwo przewyższają  wina falernijskie” w innym miejscu jednak wyraża żal z powodu braku wina i stwierdza, że ”gdyby ziemia ta posiadała jeszcze winną latorośl, figę i oliwke, poczytałbys ją za Ziemie Obiecaną” Chcąc zaradzić tej biedzie misjonarze sprowadzili winorośl, która Janek nie przyjęła się zbyt dobrze w chłodnym klimacie. Przyjął się za to swietnie zwyczaj pokrzepiania winem z importu. Import przypraw był mały w okresie wczesnego średniowiecza  i rozpowszechnił się dopiero w XII w. Gama smaków ożywiających przsne i mdłe potrawy sprowadzała się do trzech  tonów.

 

Słodyczy, którą zapewniał miód, kwasu pozyskiwanego z różnych roślin i  kiszonek oraz sól. Której było pod dostatkiem poza może latami wojen. Cenna sól stanowiła często srodek  płatniczy. Używano jej nie tylko do doprawiania potraw, ale też do konserwacji artykułów spożywczych. Sól pomimo swej powszechności pozostała w cenie,   szczególnie  od momentu, kiedy książęta zmonopolizowali produkcje i sprzedaż tego produktu. Z tego powodu częstym sposobem konserwacji żywności było wędzenie i suszenie ryb czy mięsa. A także kiszenie warzyw w drewnianych lub kamiennych kadziach.

 

Potrawy gotowano zazwyczaj w glinianych garnkach przystawianych do paleniska. Na stanowiskach archeologicznych, nie ma  bardziej pospolitego znaleziska niż skorupy glinianych garnków. Co wskazuje na szybki proces wymiany  zastawy stołowej. Ceramika Słowian musiała cieszyć się popularnością  wśród sąsiednich ludów, na co wskazują liczne znaleziska na skandynawskich stanowiskach archeologicznych. Znaleziska te datują się już od połowy VIII w aż do XIIIw. Zwraca uwagę ceramika  typu  Feldberg, wysokiej jakości, mocno wypalana, cienkościenna  należąca do grupy „baltic-ware”. Produkowanej przez Słowian osiadłych w Skandynawii lub przez miejscowych garncarzy skandynawskich pod silnym wpływem garncarstwa słowiańskiego.Dowodzi to, że Słowianie byli stroną aktywną w kontaktach z sąsiadami. I zaprzecza tezą jakoby Słowianie stanowili wyłacznie element absorbujący obce wzorce.

Ceramika zawsze zdobiona była  ornamentami,  różniącymi się w zależności od regionu i lokalnej tradycji. Wśród przeważającej masy lokalnych wyrobów, archeolodzy odnajdują  importowane naczynia  z Nadrenii, Skandynawii czy Rusi. Rzadkim znaleziskiem są  brązowe kociołki przystosowane do zawieszania nad ogniem. Ugotowaną strwe jadano często wprost z naczynia, w którym je ugotowano. Misy i talerze wytoczone z drzewa należały do cenniejszych przedmiotów wyposażenia domowego. Używano łyżek niekiedy o bogato zdobionej rękojeści, nóż jako narzędzie uniwersalne używano tak do pracy jak do posiłku, o widelcach nikt wtedy jeszcze nie słyszał.

 

Kogo było na to stać mógł sobie pozwolić na sprowadzenie z zachodu,   kielichów z barwionego szkła. I zaimponować bogactwem oraz olśnić ich połyskiem swych gosci. Także  z importu pochodziła większość brązowych talerzy i mis. A  naczynia z kruszców szlachetnych jak złoto czy srebro,   należały wyłącznie do możnowładców. Stanowiły też wyposażenie świątyń. W czasie uczt urządzanych w świątyni. W imieniu Trzygława korzystali  z takiej zastawy kapłani i starszyzna miejska.

 

 

 

 

Tajemnicze znalezisko z Serbii

Dwa tajemnicze artefakty z epoki brązu, zostały odnalezione w 1903r  we wsi Dupljaja w Serbii. Dziś artefakty te znane są jako - Dupljajska kolica, a ich wiek szacowany jest na 3500 lat.

 

Naukowcy wierzą, że antropomorficzne wyobrażenia o ptasich głowach to bóstwa płodności. Specjaliści przypuszczają, że podobne kultowe rydwany mogły być wykorzystywane w obrzędach płodności. Odpędzających od pól złe moce i zapewniające dobre plony. Uwagę zwraca starożytny symbol swastyki, ozdabiający artefakty. Swastyka jest starożytnym symbolem, znanym z  wielu kultur. Od Japonii i Koreii po Indie i Iran.

 

Swastyka używana  była przez większość ludów europejskich w tym Słowian. Wśród których zwana  jest  swarzycą lub swargą, i otaczana była najwyższym szacunkiem. Najstarsza znana swastyka i terenów słowiańskich  datowana jest na 6000 lat. Samo słowo swastyka pochodzi z sanskrytu i znaczy tyle, co „przynoszący szczęście”. Swastyka najczęściej kojarzona  jest z kultem solarnym, jako symbol ognia i Słońca. Używana powszechnie, jako talizman  przynoszący szczęście, bywała też symbolem bogiń płodności. Ciekawy temat zapomnianej symboliki naszych przodków,   postaram się przybliżyć w osobnym artykule.

W czasie prac archeologicznych natknięto się także na pozostałości dużego miasta Słowian Karasz, które było największą twierdzą  w Banacie w XI w . Na terenie miasta odnaleziono ruiny kamiennego kościoła oraz innego budynku, który był prawdopodobnie pałacem książęcym. Wśród znalezisk są także setki monet z centralnej i zachodniej Europy oraz fragmenty złotej i srebrnej  biżuterii.

 

 

Wrak niemieckiego U-boota odnaleziony u wybrzeży Indonezji

Grupa indonezyjskich nurków natknęła się na wrak okrętu podwodnego. Wszystko wskazuje na to, że jest to wrak niemieckiego okrętu podwodnego zatopionego w czasie II wojny światowej. Znalezisko znajduje się około 100km od wyspy Karimunjawa na Morzu Jawajskim.

 

Zespół badawczy ciągle poszukuje  oznaczeń taktycznych, na kadłubie odnalezionej jednostki. Odczytanie ich pomogłoby w identyfikacji okrętu. Jednak odnalezione we wraku talerze ze swastykami, pozwalają wierzyć, iż jest to niemiecki U-boot. We wnętrzu jednostki odnaleziono także szczątki 17 członków załogi.

 

Wiadomo, że Niemcy stracili na Morzu Jawajskim dwa U-booty  typu IXC/40 o oznaczeniach U-183 i U168. Pierwszy z nich zatopiony został 23 kwietnia 1945 roku, za pomocą torpedy wystrzelonej z amerykańskiej łodzi podwodnej USS Besugo. Zespół badawczy z Narodowego Centrum Archeologicznego w Yogyakarta wierzy, że ich znalezisko to  U-168 zatopiony 6 października 1944r przez holenderski okręt podwodny HNLMS Zwaardvish.

 

Holenderski okręt wystrzelił wtedy aż 6 torped z dystansu 900 m, z których tylko jedna eksplodowała. Wystarczyło to jednak do zatopienia U-boota wraz z 23 członkami załogi. Dowódca okrętu Helmuth Pich wraz z 27 członkami załogi ocalał i trafił do niewoli, w której przebywał do 1947r. U-168 zbudowany w Bremie w 1942 roku i był częścią „Grupy Monsun” atakującej alianckie statki zaopatrzeniowe w Zatoce Arabskiej i Oceanie Indyjskim. U-168 zatopił trzy  i uszkodził  jeden statek aliancki, o łącznym tonażu 17 812 ton.

 

 

Słowiańskie łodzie odnalezione na Rugii

Legendarna wyspa Rugia skrywa wiele tajemnic, z czasów , kiedy była  sercem potężnej organizacji plemiennej Ranów. Często tylko przypadek z dużą dozą szczęścia powoduje, że udaje nam się wydrzeć tajemnice zazdrośnie  skrywaną przez ziemie. Tak było w 1967 r. we wiosce Ralswiek, w czasie prac ziemnych pod nową drogę koparka wykopała duże fragmenty drewna.

 

Zaintrygowani robotnicy zanieśli swe znalezisko do pracujących  w pobliżu archeologów. Archeolodzy natychmiast rozpoczęli prace  i wkrótce odkopali 4 słowiańskie łodzie i osadę targową. Osada ta była jednym z najważniejszych portów, jaki istniał nad Bałtykiem w VIII w.

 

Także ze  względu na korzystne położenie w głębi zatoki, chroniące port przed falami Bałtyku przypuszcza się, że było to także miejsce stacjonowania floty Ranów. Osada została zniszczona w czasie Duńskiego najazdu, o czym świadczy spalenizna w warstwach z tego okresu. Obok 4 łodzi słowiańskich wisienką na torcie archeologów jest skarb 2203 arabskich monet. Niestety archeolodzy z powodu braku funduszy musieli zasypać swe znalezisko. W 1980r  stanowisko zostało ponownie  na krótko odkopane,  w celu demonstracji podczas międzynarodowej konferencji archeologicznej.

 

Dopiero w 1993r znalazły się pieniądze i projekt ruszył pełną parą. Szczątki łodzi zakonserwowano i zatrudniono zespół rekonstruktorów pod kierownictwem Hanusa Jensena w celu budowy repliki. Archeolodzy  oszacowali, że łodzie zostały wybudowane około 977 r z drzewa pozyskanego na Rugii lub Pomorzu. Użycie przez wczesnośredniowiecznych budowniczych drewnianych kołków  w celu łączenia fragmentów łodzi, wskazuje definitywnie na słowiański rodowód łodzi. Wikingowie w tym czasie używali metalowych.

W czasie prac rekonstrukcyjnych dokładano starań, aby łodzie zostały wykonane w technologi i narzędziami dostępnymi w X w. Przestrzenie w poszyciu uszczelniano mieszanką  ludzkich i psich włosów oraz wełną owczą, do konserwacji użyto żywicy. Po 26 latach starań grupy entuzjastów, 1000 letnie statki Słowian  narodziły się na nowo.

 

Na tym jednak nie koniec historii! Grupa rekonstruktorów odbyła rejs z Rugii na Wolin, statkiem przez siebie wybudowanym. Zawijając do innych historycznych miast portowych Słowian jak np.: dzisiejsze Wolgast kiedyś Wołogoszcz.

 

 

Sukces polskich archeologów w Sudanie

Polscy archeolodzy odnaleźli 900-letnią średniowieczną kryptę. Zawierającą siedem naturalnie zmumifikowanych ciał. Odkrycia dokonano  na terenie klasztoru w Starej Dongoli, stolicy zapomnianego chrześcijańskiego królestwa Makuri.

 

Na podstawie odnalezionego epitafium stwierdzono, że jest to krypta Arcybiskupa Georgiosa wpływowego lidera religijnego w królestwie Makuri, który zmarł w 1113 roku w wieku 82 lat. Ściany krypty zostały zapisane w języku greckim i koptyjskim fragmentami z ewangelii św.  Łukasza, Jana, Marka i Mateusza. Na ścianach znajdują się także magiczne imiona i znaki oraz modlitwa mająca pochodzić od Maryji.

 

Inskrypcje na ścianach, pod którymi podpisał się niejaki Ioannes miały służyć zmarłym, jako ochrona przed złymi mocami a także, jako ochrona samej krypty. Krypta została odnaleziona w 1993 roku, lecz badania rozpoczęły się dopiero w 2009. Okazało się wtedy, że krypta pozostawała zamknięta od czasów ostatniego z pochówków aż do naszych czasów.

 

W czasie badań stwierdzono, że wszystkie z ciał należą do mężczyzn zmarłych po 40 roku życia. Mężczyźni pochowani zostali w bardzo skromny sposób, ubrani byli w skromne płócienne szaty przepasane prostym sznurem, tylko kilku z nich miało na sobie krzyżyk. W czasie badań ciała zostały z krypty wyniesione i szczegółowo przebadane, a inskrypcje na ścianach  zabezpieczone i skopiowane w celu dalszych badań. Na pewno jeszcze one potrwają, a szczegółowa analiza inskrypcji zostanie opublikowana w jakiejś publikacji w niedalekiej przyszłości.

 

Warto także poświęcić kilka zdań mało znanemu królestwu Makuri. W okresie kiedy krypta została wybudowana, królestwo Makuri znajdowało się w okresie swojej świetności  okres od późnego VIII w do XII w uznawany jest jako „złoty” w historii królestwa. Władcy Makuri władali obszarem dzisiejszego Sudanu a także częścią południowego Egiptu. Arabscy pisarze i podróżnicy z tego okresu byli zachwyceni klasztorami i innymi wspaniałymi budowlami w królestwie Makuri.

 

Dowodem na to jest niedawno odkryty, także przez polskich archeologów, kompleks świątyń w Banganari i Selib. Kluczem do sukcesu królestwa było ułożenie sobie dobrych stosunków z potężnym Kalifatem Fatymidów w Egipcie. Oba państwa powiązane były wymianą handlową, a wielu ludzi z królestwa Makuri służyła w armii Fatymidów. Niestety okres prosperity skończył się wraz z wejściem na tron W Egipcie dynastii Ajjubidów, która rozpoczęła wojny z królestwem Makuri doprowadzając do jego upadku w XIVw.

 

 

 

Odnaleziono najstarszy port starożytnego Egiptu

W czasie wykopalisk, prowadzonych na terenie podziemnego systemu magazynów, wyciętych w litej skale. Położonego 170km na południe od Suezu nad Morzem Czerwonym w miejscowości Wadi el-Jarf. Archeolodzy z Paryskiej Sorbony natknęli się na fragmenty łodzi, lin oraz ceramiki.

 

Artefakty pochodzą z okresu rządów faraonów 4 dynastii, Kufu i Cheopsa, którzy rządzili Egiptem w okresie 2551r do 2528r B.C.W toku prac archeolodzy odkopali molo w kształcie litery L wykonane z kamiennych bloków oraz płyt. Każdy z bloków opatrzony był imieniem Cheopsa. Kamienne kotwice dużych statków transportujących rude miedzi i kamień, pozyskane na półwyspie Synaj potwierdzają, że z portu odbywały się rejsy na w kierunku delty Nilu.

Śródlądowe porty rzeczne znane są z Egiptu, jednak ten jest o 1000 lat starszy od każdej znanej konstrukcji tego typu powiedział Pierre Tallet, kierownik ekspedycji. Ekspedycja francuskich archeologów okazała się być szczególnie owocna. Kiedy odnaleziono dziesięć dobrze zachowanych zwojów  papirusów, najstarszych kiedykolwiek odnalezionych w Egipcie!

 

Jeden z odnalezionych papirusów jest pamiętnikiem urzędnika o imieniu Merrer, osobiście uczestniczącego w budowie piramidy Cheopsa. Pamiętniki dają nam unikalny wgląd w każdy roboczy dzień budowniczych. Niestety szczegółowe dane dotyczące procesu konstrukcji piramidy, mogące pomóc rozwikłać tajemnice budowy piramid są nikłe.

 

 

 

Terakotowa Armia, efekt wczesnych kontaktów starożytnych cywilizacji?

Czy 8000 terakotowych rzeźb. Naturalnych rozmiarów, piechurów, łuczników, rydwanów, a także siłaczy, tancerzy i służby domowej. Z mauzoleum pierwszego cesarza Chin Qin Shi Huangdi który drogą podboju zjednoczył podzielone i zwaśnione państewka chińskie. Jest efektem kontaktów Chin z cywilizacją  Greków?

 

Na to pytanie Lukas Nickel naukowiec współpracujący z wydziałem orientalnym uniwersytetu w Londynie odpowiada twierdząco.Nickel popiera swą teze przetłumaczonymi  starożytnymi dokumentami chińskimi. Które opowiadają historie 12 olbrzymich posągów (11m wysokości), przedstawionych w obcym odzieniu. Które „pojawiły” się w Lintao, wtedy położonym w najbardziej na zachód zakątku Chin.

 

Posągi te miały zafascynować pierwszego cesarza, który rozkazał przetopić ogromne ilości uzbrojenia z bronzu i wykonać kopie posągów z Lintao, które postawił przed swym pałacem. Cesarz nie poprzestał na kopiach posągów.Zainspirowany nowością niespotykaną wcześniej w Chinach rozkazał budowe tysięcy naturalnej wielkości figur dla swojego  mauzoleum. Naturalnej wielkości posągi nie występowały w Chinach przed czasami pierwszego cesarza.

 

A ich nagłe pojawienie się w wielkiej liczbie Nickel tłumaczy kontaktom Chin z zhellenizowanymi królestwami w Azji srodkowej powstałymi w wyniku podbojów Aleksandra Wielkiego np. Baktri. Nawet jeśli nowo przetłumaczone teksty sugerują jakies niejasne kontakty z obcymi z zachodu. To przyglądając się figurom kilkudziesięciu półnagich tancerzy i akrobatów, odnalezionych także w mauzoleum, natychmiast zauważa się próby naśladownictwa w  przedstawieniu mięśni, ścięgien i kości osoby w ruchu.

 

W tym okresie stylu takiego używali wyłącznie artyści z kręgu kultury hellenistycznej. Lukas Nickel argumentuje, że tworzenie tak realistycznych rzezb nie jest możliwe bez praktyki i wiedzy którą zebrało wiele generacji artystów, jest to długi proces intelektualno artystyczny ,który nie dzieje się z dnia na dzień. Zagadką jest także to dlaczego po śmierci pierwszego cesarza Qin Shi Huangdi.Władcy z dynasti Han którzy obalili porzednią dynastie Qin zaprzestali budowy figur naturalnej wielkości na rzecz miniatur.

 

Wytłumaczenie może być prozaiczne. Ludzie którzy posiadali wiedze i umiejętności potrzebne do wykonywania tego trudnego zadania poprostu umarli, zanim dynastia Han zaczełła budować duże mauzolea dla siebie. Jednak warto wspomnieć o „niebiańskim tabu” wspomnianym przez pisarza dynasti Han Ban Gu. Cesarz Qin Shi Huangdi miał je złamać przez ślepe kopiowanie obcych wzorców i modeli, za co spotkała go nagła i niespodziewana śmierć. Nowi władcy chcąc zdyskredytować poprzednika i pokazać siebie w dobrym świetle, potępili obce wpływy i powrócili do starych wzorców wczesnej sztuki chińskiej gdzie rzeżby zajmowały marginalne miejsce.