luty 2014

Nan Madol, tajemnicze kamienne miasto w sercu Mikronezji

Megalityczne miasto Nan Madol położone jest na wschodnim wybrzeżu wyspy Pohnpei w Mikronezji na Pacyfiku. Przeprowadzone badania ujawniły, że wyspa zamieszkiwana była od około 200 roku p.n.e. A budowa kompleksu który przetrwał do dzis rozpoczęła się około roku 1100.

 

Nan Madol i sąsiednie wyspy rządzone były przez dynastię Saudeleur. Od powstania miasta w XII w aż do 1623 r kiedy zostali obaleni przez  Isokelekel. Według legendy utrwalonej na wyspie, Saudeleur byli przybyszami z dalekiej krainy położonej na południe od Pohnpei. Ta sama legenda opisuje mitycznych założycieli miasta jako mocno odróżniających się wyglądem od tubylców, mieli oni być także znacznie wyżsi on rdzennych mieszkańców.

Legenda głosi, że 17 osób mężczyzn i kobiet pod przywództwem dwóch braci czarowników Olisihpa i  Olosohpa. Przypłynęła na wyspę w dużej łodzi poszukując miejsca do osiedlenia. Tajemniczym i zastanawiającym fragmentem legendy jest opis w jaki sposób czarownicy zbudowali miasto na rafie koralowej i mieszczący się tam system swiątyń. Mianowicie mieli oni podnosić ogromne megality przy pomocy „latającego smoka”

Fundatorzy miasta rządzili mądrze i sprawiedliwie. Jednak ich następcy sprowadzili tubylców do roli niewolników, zmuszonych do pracy i płacenia regularnych danin w płodach rolnych i rybach. Wyspy i wszystko co na nich było, łącznie z mieszkańcami uważali za swoją własność, i dzierżawili ziemię  i pospólstwo klasie szlacheckiej, która nadzorowała produkcję żywności. Warstwa szlachecka wytworzyła się z potomków przybyszów i z tych tubylców którzy weszli w związki rodzinne z przybyszami. Wiemy, że sam Olosohpa  poslubił lokalną kobietę i zapoczątkował dynastię 16 kolejnych władców.

Nan Madol zbudowane zostało na rafie koralowej i składa się z prawie 100 sztucznych wysepek. Do budowy użyto wulkanicznej skały bazaltowej, która w czasie wydobycia  łatwo przybiera formę kolumny. Taki kształt idealnie nadawał się do układania bloków skalnych poziomo i naprzemiennie. Aż do uzyskania pożądanej wysokości 15 m i grubości 5 m. Przeciętna waga pojedynczego bloku to 5 ton a największych do 25 ton. Zostały zidentyfikowane potencjalne kamieniołomy w których  wydobywano budulec. Na samej wyspie Pohnpei nie ma sladów po kamieniołomach dlatego bazaltowe bloki musiały być transportowane na tratwach z innych części archipelagu.

 

Dno morskie w całej okolicy usłane jest takimi blokami, które musiały zostać utracone w czasie transportu. Dziwne jest to, że na miejsce budowy miasta wybrano wyspę na której nie ma dostępu do słodkiej wody ani dogodnej ziemi do uprawy roślin. Jednak władcy i około 1000 mieszkańców Nan Madol nie miało z tym problemu gdyż wszystko co potrzebowali było dostarczane do miasta przez poddanych. Nan Madol zostało opuszczone krótko po podboju wyspy przez Isokelekel gdyż ci zmieniwszy system rządów nie byli w stanie utrzymać się na wyspie bez regularnych dostaw z zewnątrz.  

 

 

Krypta wielkich mistrzów odnaleziona w Kwidzynie

W maju 2007 r archeolodzy przeprowadzili prace  badawcze w  krypcie katedry  kwidzyńskiej. W wyniku badań ustalono, że odnalezione szczątki trzech mężczyzn. Z niemal całkowitą pewnością należą do wielkich mistrzów Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie.

Odnaleziona krypta znajduje się pod prezbiterium, a więc w miejscu zarezerwowanym dla biskupów pomezańskich, Sw Doroty oraz wielkich mistrzów zakonu. Wyniki interdyscyplinarnych badań potwierdziły, że odnalezione szkielety to  wielcy mistrzowie zakonu  Werner von Orslen, Ludolf Konig von Wattzau i Heinrich von Plauen.

W zlokalizowaniu grobów pomogły XVI wieczne freski namalowane na ścianach katedry. Jak się miało później okazać na osi fresków ulokowane były groby mistrzów zakonu. Wyniki badań pokrywają się z przekazami pisemnymi z epoki, zdradzając nam charakterystyczne cechy anatomiczne, zwyrodnienia i choroby na które cierpieli mistrzowie w trakcie życia. Z kronik wiemy, że mistrz Ludolf Konig von Wattzau miał poważne problemy zdrowotne. Wyniki DNA potwierdziły przekazy pisane i stwierdziły, że Ludolf Konig von Wattzau miał predyspozycje do chorób prionowych, takich jak choroba Creutzfeldta-Jakoba i niektórych form Parkinsona i Alzhaimera. Na podstawie badań biochemicznych kosci ustalono jakość i rodzaj diety. Wyniki badań dwóch szkieletów, były porównywalne do wyników uzyskanych w trakcie badań szczątków Gdańszczan z tego samego okresu. Inny był natomiast szkielet Heinricha von Plauena, przeprowadzone badania wykazały, że jego dieta w ostatniej dekadzie życia składała się wyłącznie z produktów pochodzenia mlecznego, co może wskazywać na więzienną  dietę (mistrz był więziony za zdradę)

 

Badania dendrochronologiczne określiły daty pochówków wielkich mistrzów. Na przykład drewno sosnowe z którego wykonano trumnę Wernera von Orslena pochodziło z drzewa sciętego w 1325 roku (mistrz został zamordowany przez Jana von Endorf w 1330 r) Posród szczątków odnaleziono klamry i spinki oraz fragmenty skórzanego obuwia. Mistrzowie zostali złożeni do grobu ubrani w drogie jedwabne szaty o bogatej ornamentyce. Wyodrębniono aż 30 rodzajów jedwabiu, niektóre malowane złotem. Udało się także odtworzyć kolorystykę jedwabiu ( czerwień i błękit) a więc kolory zarezerwowane dla władców.

Warto przybliżyć krótko sylwetki mistrzów.

 

Werner von Orslen  ur około 1280 roku zm 18 listopada 1330 roku. Wielkim mistrzem był od  1324 r do 1330 r. W trakcie swej kariery zajmował wysokie stanowiska komtura Ragnety i Malborka. Jako wielki mistrz dał się poznać jako reformator. Zaostrzył dyscyplinę w zakonie i dbał o podwyższenie umiejętności wojskowych braci a także ich życia religijnego. Zginął zamordowany przez obłąkanego brata Jana von Endorf.

 

Ludolf Konig von Wattzau  ur około 1280/ 1290 roku w kronikach zakonu pojawia się od razu jako wielki podskarbi a więc jeden z najwyższych urzędników zakonu. Pełni także funkcję wielkiego komtura i komtura Malborka. Jako komtur Malborku prowadzi dynamicznie akcję kolonizacyjną w swoim obwodzie, sprowadzając kolonistów z Niemiec. W 1342 r zostaje wybrany na mistrza zakonu. Prowadzi liczne najazdy na Litwę. Wielka, nie udana wyprawa na Litwę w której brał udział król Węgier Karol Robert i król Czech Jan Luksemburski z synem, późniejszym cesarzem Karolem IV. Sprowokowała litewski najazd odwetowy na Prusy czyniąc tam ogromne spustoszenia. Według ówczesnych kronikarzy to miało być przyczyną choroby psychicznej i depresji  wielkiego mistrza. Sam rezygnuje z funkcji wielkiego mistrza i odsuwa się w cień do Pokrzywna. Gdzie do końca swych dni piastuje urząd  komtura, umiera około 1348 r.

Heinrich von Plauen  ur w 1370 r  zm w 1429 r. Pochodził ze znanego rodu rycerskiego z Turyngii. Przybył do Prus w 1390 roku jako gosć zakonu by później stac się jego członkiem. Początkowo nie pełni żadnych funkcji.  W 1402 roku zostaje mianowany komturem Nieszawy a w 1407 komturem Swiecia. W 1409 roku na krótko dostaje się do polskiej niewoli, pojmany przez załogę Bydgoszczy dokonującej rajdu w głąb terytorium wroga. Odziały krzyżackie przybyłe pod Bydgoszcz zdobyły miasto i uwolniły go. Von  Plauen nie bierze udziału w bitwie pod Grunwaldem. Na wiesć o klęsce wraz ze swym hufcem udaje się do Malborka, gdzie organizuje obronę stolicy zakonu, co ratuje nie tylko stolicę ale i byt państwa zakonnego nad Bałtykiem. Kapituła zakonna w uznaniu obrony Malborka obiera go na mistrza zakonu w 1410 r. Pomimo, że nie był on najwyższym z ocalałych z rzezi grunwaldzkiej urzędników zakonnych. Dał się poznać jako zręczny dyplomata zawierając z Polską pokój zwany toruńskim na bardzo korzystnych dla zakonu warunkach. Mimo osłabienia państwa  prowadzi  przygotowania do kolejnej wojny z Polską. Co w połączeniu z okrutnym i porywczym charakterem prowadzi do konfliktu z frakcją opowiadającą się za negocjacjami z Polską. W wyniku przewrotu z 1413 r  pod wodzą wielkiego marszałka  i komtura Królewca Michaela Kuchmeistra zostaje obalony i uwięziony. Z więzienia uwolniony zostaje po śmierci Kuchmeistra w 1422 r  Zostaje prokuratorem w Lochstadt w Sambii gdzie umiera w roku 1429.    

 

Galeria zdjęć z Carcassonne, największej średniowiecznej twierdzy na świecie

Francuskie Carcassonne jest ufortyfikowanym miastem w departamencie Aude w Langwedocji-Rousillon. Carcassonne znajduje się na liscie UNESCO od 1997 r i jest największą sredniowieczną fortyfikacją na swiecie wyprzedzając pod tym względem Malbork i Kerak des Chevaliers w Syrii. Jego historia zaczyna się w VI w p.n.e kiedy plemię Volcae Tectosages ufortyfikowało oppidum.

 

W 100 roku p.n.e Rzymianie rozbudowali fortyfikacje a miasto stało się ważnym osrodkiem handlu w regionie.

W roku 462 Rzymianie przekazali oficjalnie kontrolę nad regionem Septymania Wizygotom którzy kontrolowali Carcassonne od 453 roku. Teodoryk II  król Wizygotów wybudował w miescie bazylikę i rozbudował fortyfikacje. W roku 508 Wizygoci skutecznie odparli najazdy Franków pod wodzą Chlodwiga. Saraceni z Barcelony spustoszyli region i zdobyli Carcassonne w 725 roku, jednak Pepin Krótki w kampanii z lat 759-760 zdobył i właczył do swego królestwa cały region.

 

Spotkał się tam jednak z silnym oporem lokalnych władców i ludności, mówiącej językiem oksytańskim (spokrewnionym z katalońskim) i nieidentyfikujacej się z obcymi na tych ziemiach Francuzami. Pod wodzą księcia Akwitanii Waifera z pomocą oddziałów baskijskich i katalońskich doszło do serii powstań krwawo stłumionych przez Pepina Krótkiego.

W późniejszych latach do1067 roku, region i miasto Carcassonne rządzone było przez  dynastię Bellonidów szczycącą się gockim pochodzeniem. W 1067 roku miasto stało się własnością rodziny Trancavel hrabiów Albi i Nimes. Carcassonne i cały region stało się obszarem działań wojennych w czasie krucjat przeciwko sekcie Katarów(Albigensów) 1209-1229.

Papież zaniepokojony rozwojem sekty, cieszącej się poparciem lokalnych władców hrabiego Raymonda-Rogera de Trancavel i potężnego hrabiego Tuluzy Raymonda VI i pozyskującej szerokie masy zwolenników, ogłosił krucjatę przeciwko nim. Krucjata przeciw heretykom była swietnym pretekstem dla Francji, chcącej złamać ostatecznie niezależność południowych hrabstw ciążących raczej ku Katalonii niż obcej językowo Francji. W krucjacie wzięły udział tłumy rycerstwa z północnej Francji zwabionej obietnicą bogatych łupów i nadań ziemskich obiecanych przez papieża. 20 lat wojny zniszczyło nie tylko sektę Katarów ale także spustoszyło kwitnący kraj i odrębną  kulturę jego ludu.

W okresie przed krucjatowym region był osrodkiem kulturalnym z którym w ówczesnej Europie mogły się tylko równać północne Włochy i Katalonia. Z tego powodu wielu historyków twierdzi, że gdyby nie zniszczenia dokonane podczas krucjat tam własnie norodziłby  się renesans. W 1209 r. Carcassonne pada z powodu braku wody po dwóch tygodniach oblężenia przez krzyżowców francuskich pod wodzą Szymona de Montfort. Od tego czasu miasto i twierdza staje się własnością króla i siedzibą seneszala. W tym okresie fortyfikacje zostały zmodernizowane poprzez dodanie do każdej baszty cysterny na wodę deszczową, dodano także drugi zewnętrzny obwód murów.

W czasie wojny stuletniej Edward Czarny Książe w 1355 roku nie zdołał zdobyć potężnych fortyfikacji, a wojska angielskie w odwecie spaliły przedmieścia. W roku 1659 zostaje podpisany traktat pokojowy pomiędzy Francją i Hiszpanią. W wyniku przesunięcia granic Carcassonne traci swe strategiczne znaczenie. Twierdza zostaje opuszczona i popada w ruinę, będąc źródłem surowca na budowę domów dla okolicznej ludności. W 1853 roku uszkodzenia zostają naprawione z inicjatywy architekta Eugène Viollet-le-Duc i zamek staje się atrakcją turystyczną przyciągającą miłośników średniowiecznej architektury i fortyfikacji.

 

 

Swastyka, znienawidzony symbol. Czy słusznie?

Przez tysiące lat, symbol swastyki otaczany był czcią i szacunkiem wielu ludów na całym niemal  świecie. Tak było do czasu kiedy Adolf Hitler, jeden z największych zbrodniarzy w historii ludzkości, wybrał ją sobie na swój symbol.

 

Dzięki jego działaniom  wydaje się, że już na zawsze swastyka będzie kojarzona na zachodzie w sposób  pejoratywny. Jej pierwotne znaczenie przesłonięte zostało przez całe zło wyrządzone przez niemieckich nazistów w okresie II wojny swiatowej. W moim artykule postaram się przybliżyć państwu, historie, znaczenie i formy, w których swastyka występowała na przestrzeni wieków.

                                    Powyżej mozaika podłogowa w rzymskiej villi

Słowo swastyka pochodzi z sanskrytu i znaczy tyle co „dobro” „pomyślność”. Najstarszy znany wizerunek swastyki pochodzi z terenu dzisiejszej Ukrainy. Na terenie występowania paleolitycznej kultury Mezine, odnaleziono ozdobioną swastyką figurkę wykonaną z ciosów mamuta, której wiek datuje się na od  10.000 do 12.000 lat. Symbol swastyki odnaleziono także na neolitycznym stanowisku IIkley Moor w Anglii. Na szeroką skale w Europie swastyki używali ludzie tworzący kulturę Vinca (VI-V milenium p.n.e)  z terenu dzisiejszych Bałkanów.

                    Powyżej symbol swatyki odnaleziony w ruinach starożytnej synagogi

 

Kultura ta stworzyła system symboli nieznanego nam przeznaczenia (patrz symbole Vinca). Przez niektórych badaczy uważane za najstarsze pismo na swiecie, predatujące pismo sumeryjskie i minojskie a nawet  symbole z tabliczki Dispilio-> (patrz osobny artykuł na www.tojuzbylo.pl). Swastyka była popularnym symbolem w starożytnej Grecji i Rzymie. Także w późniejszym okresie swastyka używana była przez wiele ludów europejskich by wymienić tylko kilka jak Słowianie, Celtowie, Germanie, Scytowie i Sarmaci. Wizerunki swastyk odkryto nawet w czasie prac archeologicznych w Izraelu w ruinach synagog sprzed 2000 lat. W Ameryce (przed przybyciem Europejczyków) swastykę używało  plemię Nawaho. 

 

Poza Europą swastyka występowała w starożytnej cywilizacji doliny Indusu, gdzie jej wizerunki odnaleziono w ruinach miast takich jak Mochendżo-Daro i Harappa. Rodzący się wraz z rozkwitem kultury Ariów hinduizm, inkorporował symbol swastyki gdzie do dzis jest popularnym i najważniejszym symbolem. Buddyzm, który pojawił się  około V wieku p.n.e. rozprzestrzenił swastykę do Japonii i Korei. (W Chinach swastyka znana była znacznie wczesniej bo już w  neolicie, w kulturach Majiabang, Dawenkou oraz Xiaoheyan)

 

                                                    Powyżej herb rodu Boreyko

Swastyka wiązana jest głównie z kultem solarnym, reprezentując ogień i Słońce. Jednak przypuszcza się także, że cztery ramiona swastyki mogą reprezentować cztery aspekty natury  takie jak słońce, wiatr, wodę i glebę. Inna hipoteza głosi, że cztery ramiona symbolizują cztery pory roku a dziewięćdziesięcio stopniowy podział swastyki koresponduje z przesileniami i równonocami.

 

                                          Powyżej kolowrat forma swatyki używana przez Słowian.

W Indiach maluje się swastyki na progach lub na belkach nad wejściem do domu jako talizman, chroniący domostwo i sprowadzający dobrobyt i zdrowie. Swastykę maluje się także na wygolonej uprzednio głowie młodego chłopca, w czasie rytuału inicjacyjnego zwanego Upanayana.

U German swastyka pojawia się w trójramiennej wersji zwanej „triskelion” około I- IV wieku n.e.  W mitologii nordyckiej, swastykę utożsamia się z Thorem i jak sugeruje badacz i znawca germańskiej wiary rodzimej Hilda Ellis Davidson może ona symbolizować jego młot Mjolnir. Swastyka odnajdywana była też w wielu grobach skandynawskich co wskazuje na jej duże znaczenie w skandynawskich obrzędach pogrzebowych. Trójramienne swastyki zachowane w herbach Sycylii i Wyspy Man są pozostałościami po podbojach Normanów.

                       Powyżej patrząc od góry herb Wyspy Man oraz niżej herb Sycylii

 

U Słowian swastyka zwana swargą lub swarzycą  była symbolem Swaroga, boga nieba, słońca, ognia i kowalstwa. Spełniała także funkcję talizmanu przynoszącego szczęscie i odpędzającego zło. Oprócz tradycyjnej swastyki Słowianie używali też tak zwanego kołowrotu, ośmioramiennej formy swastyki. Stylizowanej w ten sposób by imitować promienie słońca. Czesem swastyki występowały wpisane w "ręce boga" inny symbol religijny Słowian. Swastyki różnych form malowano, rzeźbiono na domach,dziecięcych kołyskach i  na tarczach wojowników. Słowianie umieszczali swastyki także na urnach pogrzebowych i w formie ozdoby na  ceramice codziennego użytku domowego. Dużą liczbę fragmentów takiej ceramiki wykopano w okolicach Kruszwicy. Do dzis swastyka i haftowane wzorki na jej bazie pozostają częstym motywem  ozdabiającym tradycyjne kostiumy ludowe na Białorusi.

 

Powyżej swastyki na ceramice słowiańskiej wpisane w inny symbol używany przez Słowian znany jako "ręce boga"

 

Choć wraz z nadejściem chrześcijaństwa, zastąpiono swastykę symbolem krzyża. Swastyka przetrwała w tradycyjnej ornamentyce ludowej wielu ludów słowiańskich a jej znaczenie w folklorze. Wspomnę tylko o Hucułach którzy czasem umieszczają swastyki na charakterystycznych dla siebie długich trąbach zwanych trombitami. W Polsce swastyka przetrwała w swym pierwotnym znaczeniu talizmanu w Tatrach gdzie zwana jest „krzyżem niespodzianym”.

Do II wojny swiatowej wiele jednostek Wojska Polskiego zwłaszcza strzelców podhalańskich miało w swych herbach swastykę np. 6 Pułk Strzelców Podhalańskich, 2 Pułk Strzelców Podhalańskich czy nawet 4 Pułk Piechoty Legionów. Swastyki używane były w tym czasie także przez harcerstwo polskie. Także w heraldyce polskich rodów szlacheckich zachowały się swastyki czego najlepszym przykładem jest herb rodziny Boreyko. Podwójną swastykę można zobaczyć wyrytą na kamieniu wmurowanym w scianę kolegiaty w Kruszwicy pochodzącej z XII w .

 

Dzis swastyka powoli odzyskuje swą reputację, będąc często symbolem organizacji i ruchów religijnych. Propagujących przedchrzescijańską kulturę i wiarę rodzimą odradzającą się  powoli w wielu krajach Europy. Niestety ciągle istnieją ludzie którzy wprost odwołują się do ideologii nazizmu, szargając opinie tego starożytnego symbolu  szczęścia i  pomyślności.

 

 

 

W Izraelu odkryto starożytną wioskę sprzed 2300 lat

Urząd Starożytności Izraela poinformował, że archeolodzy odkryli na obrzeżach Jerozolimy pozostałości po wiosce, która pochodzi z okresu Drugiej Świątyni a dokładniej sprzed 2 300 lat.

 

Wykopy obejmujące około 750 metrów kwadratowych ujawniły wąskie uliczki i kilka jednorodzinnych kamiennych domów. Każdy z nich zawiera kilka pokoi i otwarty dziedziniec. Archeolodzy znaleźli również kilkadziesiąt monet, garnki, narzędzia skrawające oraz słoiki do przechowywania oliwy i wina. Według dyrektora wykopalisk z Urzędu Starożytności Izraela (IAA) Irina Zilberdon, pokoje zazwyczaj służyły jako pomieszczenia mieszkalne lub magazynowe a prace domowe były wykonywane na podwórkach.

 

Archeolodzy nie wiedzą jaką nazwę mogła mieć ta wioska w starożytności, ale znajduje się ona w pobliżu Drogi Birmańskiej. Jest to trasa, którą transportowano żywność i materiały do Jerozolimy w trakcie wojny izraelsko-arabskiej w 1948 roku. Obszar położony jest na grzbiecie z wyraźnym widokiem na okolice i ludzi zamieszkujących ten region w okresie Drugiej Świątyni, którzy uprawiali sady i winnice.

 

Okres Drugiej Świątyni (od 538 roku p.n.e. do 70 roku n.e.) odnosi się do czasów, w których została zbudowana świątynia żydowska na Wzgórzach Świątynnych w Jerozolimie, która miała zastąpić pierwszą zniszczoną świątynię. Archeologiczne dowody wskazują na to, że odkryta wioska osiągnęła swój szczyt w trzecim wieku p.n.e. gdy Judea była pod kontrolą monarchii Seleucydów po rozpadie imperium Aleksandra Wielkiego. Mieszkańcy prawdopodobnie opuścili miasto pod koniec dynastii Hasmonean, gdy do władzy doszedł Herod Wielki w 37 roku p.n.e.

 

 

Źródło: http://www.foxnews.com/science/2014/02/18/2300-year-old-village-discovered-in-israel/

Galeria czołgów z muzeum w Bovington

Zdjęcia zostały wykonane w muzeum w Bovington. Znajduje się tam ogromna kolekcja broni pancernej, z rzadkimi egzeplarzami pojazdów z wielu państw. Jak na przykład jedyny na swiecie Tygrys poruszający się o własnych siłach na oryginalnym silniku.

 

Tygrys został zdobyty przez wojska brytyjskie w Tunezji. Załoga Tygrysa spanikowała i opusciła pojazd kiedy jeden z pocisków brytyjskich zablokował wieże Tygrysa (slady po brytyjskim pocisku widoczne są na zdjęciu) Inną ciekawostką jest iracki T-55 wyprodukowany w Polsce i zmodyfikowany przez Irakijczyków poprzez dodanie dodatkowego pancerza.

 

Odwiedzający muzeum mogą wejsć do niektórych z czołgów lub poczuć się jak członek załogi w symulatorze czołgu. Raz do roku odbywa się wielka impreza Tank Fest przyciągająca miłosników broni pancernej z całego swiata. Z garażu wyprowadzane są wtedy czołgi bedące w stanie się poruszać o własnych siłach w tym legenda panzerwaffe  Tygrys.

Malleus Maleficarum. Czyli jak w czarownice wierzono i je zwalczano - zdjęte

Wiara w gusła, czary i  moce nadprzyrodzone czarownic i czarowników,   jest tak stara jak ludzkość, a jej formy przetrwały do dzisiaj. Jeszcze kilka lat przed  wojną w Warszawie odbył się proces czarownika, który okaleczył młodą dziewczynę w celu utoczenia z niej krwi, potrzebnej mu do jego magicznych praktyk lekarskich.

 

W czasach dzisiejszych wystarczy otworzyć gazetę lub włączyć telewizor by zauważyć całą masę ogłoszeń wróżek, wróżbitów i innych chiromantów, którym naiwni czy głupi ludzie skłonni są płacić dużo pieniędzy za ich usługi. Jest to lukratywny biznes przynoszący duże dochody, świadczy to zatem o skali zapotrzebowania w społeczeństwie. W Rumunii istnieje nawet związek zawodowy czarownic. Kiedy rząd rumuński zmusił czarownice do zarejestrowania biznesu i płacenia podatków od swego procederu i fiskalizowania usług, te najpierw rzuciły na rząd klątwę i urok, a kiedy to oczywiście nie podziałało wytoczyły rządowi proces sądowy.

 

Jakkolwiek wiara w czary, czarownice i ich moce w dzisiejszych czasach jest po prostu absurdalna i zasługuje na wyśmianie i potępienie, jako niegodne nowoczesnego człowieka. Nie powinniśmy jednak oceniać wieków dawnych przez pryzmat dzisiejszych standardów i wiedzy jaką posiadamy obecnie. Pamiętajmy, że ludzie w starożytności i średniowieczu nie mieli pojęcia o wielu naturalnych procesach fizycznych czy chemicznych zachodzących w środowisku i oddziałujących na ich życie czasem w sposób szkodliwy i niszczący. Stąd rodziły się podejrzenia  i oskarżenia wobec osób które podejrzewano o  kontakty z siłami zła, któremu osoby te miały zawdzięczać swe zdolności.

 

Jak już wspomniałem na wstępie wiara w czarownice i czary jest  tak stara jak rodzaj ludzki. Pierwsze odnotowane wzmianki o wrogim czarostwie  znajdują się w najstarszych zachowanych kodeksach prawnych starożytnego Egiptu i Babilonu (Kodeks Hammurabiego). Także w Starym Testamencie (Księga Powtórzonego Prawa) można odnaleźć wzmianki co zrobić z osobą praktykującą magie i czary.

 

W czasach rzymskich prześladowania czarownic przybierają na sile. W roku 331 p.n.e zabito 170 kobiet oskarżonych o sprowadzenie epidemii, w roku 184 p.n.e. zabito 2000  kobiet  za czarostwo (veneficium) a w latach 182-180 p.n.e.  3000 kobiet zabito w związku z plagą pustoszącą imperium. Prześladowania czarownic trwały w Rzymie aż do IV w n.e. kiedy to wprowadzenie chrześcijaństwa, jako religii państwowej zahamowało tymczasowo ten obłęd. Jordanes kronikarz bizantyjski wspomina w swym dziele „Getica” o prześladowaniach czarownic u Gotów.

 

Wczesne chrześcijaństwo ostro potępiało i zwalczało  polowania na czarownice. Dla przykładu można wspomnieć o  soborze w Paderborn z 785 r. zakazującego procesów o czary i nakładającego karę śmierci na osoby łamiące to prawo, prawa te potwierdził następnie Karol Wielki na soborze w Frankfurcie w 794r. Także kodeks Lombardzki z 643 r. zakazuje przeprowadzania procesów o czary oraz potępia wiarę w czarownice i czary. W roku 1100 r. król Węgier Koloman wydał dekret zakazujący w całym swym królestwie ścigania czarownic „gdyż te nie istnieją”. Biskup Wormacji Burchard w swym dekrecie z około 1020 r. ostro potępia prześladowania niewinnych  kobiet oskarżonych o czarostwo. Papież Grzegorz VII w swym liście z 1080r do króla Danii zakazuje procesów o czary.

 

Sądy kościelne pozostawały bardzo sceptyczne w stosunku do procesów o czary i zajmowały się nimi niechętnie. W średniowieczu procesy o czary były domeną sądów świeckich. Jeśli już dochodziło do procesu o czary przed trybunałem inkwizycyjnym było to tylko dodatkiem do oskarżenia o herezje, które było bardzo poważnym zarzutem. Jak np. w czasie procesów sekty Katarów, w których nauczaniu dopatrzono się elementów czarnej magii.

 

Większość inkwizytorów po prostu nie wierzyła w czary. Tak było w przypadku słynnego procesu Madonna Oriente w 1384 r.  kiedy dwie kobiety przywiedzione do sądu zeznawały, że praktykują magie i należą do grupy religijnej zbierającej się w domu pewnego bogatego Mediolańczyka w celu czczenia Madonny Oriente. Kobiety zostały zwolnione i pouczone by trzymały się z dala od tego typu  spraw. W drugim procesie, 1390 r. nie miały już tyle szczęścia i zostały skazane na stos. Ważną osobą kościoła  nauczającą przeciw procesom o czary był  święty Bernard ze Sieny, który wypowiadał się także na problemy trapiące społeczeństwo jak hazard , sodomia i rujnująca ludzi lichwa praktykowana przez Żydów.

 

Prześladowania czarownic wzmagają się w późnym średniowieczu, by przybrać formę masowego obłędu  w renesansie, absurdalnie raczej przeciwstawianego „barbarzyńskim” wiekom średnim, jako czas oświecenia. Do największych prześladowań dochodziło w protestanckich landach Niemiec oraz w Szwajcarii i Niderlandach.  Wielki wpływ na wywołanie histerii miała publikacja w 1478r  książki Malleus Meleficarum (Młot na czarownice) autorstwa Heinricha Kramera i Jacoba Sprengera, mnichów dominikańskich. Oraz bulla papieża Innocentego VII (sankcjonująca polowania na czarownice) wydana na prośbę Kramera i Sprengera, którym lokalni  biskupi odmówili  pomocy  w tępieniu czarownic.

 

Wart wspomnieć, że to właśnie Innocenty VII bardzo źle zapisał się w historii kościoła zezwalając na handlowanie odpustami. Był to tylko jeden z sygnałów alarmujących kościół o pogłębiającym się na wielu płaszczyznach kryzysie. Książka ta została szybko zakazana przez kościół w 1490 r. Ale dzięki wynalezieniu prasy drukarskiej szybko się rozpowszechniła ( 14 wydań do 1520 roku)  i stała się wpływowym podręcznikiem dla wielu pokoleń sędziów i  prokuratorów. Wskazując jak wykryć, rozpoznać i ukarać czarownice. W 1538 r. Hiszpańska Inkwizycja  instruowała swych inkwizytorów by nie wierzyli w to, co jest napisane w Malleus Maleficarum. Na język polski  przetłumaczył ją w 1614 r.  niejaki Ząbkowic.

W Polsce gdzie procesy o herezje i  kacerstwo były stosunkowo rzadkie, procesy o czary były powszechne i  na porządku dziennym. Te morderstwa sądowe nie przybrały jednak takich rozmiarów jak w Niemczech. Z Niemiec szaleństwo to  rozłaziło się po całym kontynencie. Fakultet prawniczy w Getyndze wydał orzeczenie, że dopóki czarownica ma włosy na ciele dopóty diabeł ma nad nią moc, a w momencie, kiedy się czarownice „odwłosi” diabeł traci moc.

 

Fakultety filozoficzne prowadziły rozprawy na temat ile diabłów może się zmieścić na czubku szpilki a matematycy układali tablice statystyczne „zadiablenia” Niemiec przez różne rodzaje diabłów. Członkowie miejskich sądów „prawa magdeburskiego” albo patrymonialne sądy dziedzica czy też wiejskie sądy ławnicze. Szczerze wierzyły, że czarownice odpowiedzialne są za klęski takie jak posuchy, gradobicia czy choroby zwierząt i ludzi. Wierzono, że czarownica nabiał umie zepsuć albo dzieci morduje by z nich maść czarodziejską zrobić. Na podstawie takich oto niedorzecznych „dowodów” sądy poddawały niewinnych ludzi najokrutniejszym torturom i wyrokom. Prawo niemieckie przyjęte i zwane u nas „Saksonem”  w artykule 13 postanawia.

„ Każdy chrześcijanin, który jest heretykiem lub trudni czarostwem lub truciem, ma być na stosie spalony”

Wzorując się na niemieckiej ustawie Constitutio Criminalis Carolina zwaną potocznie „Karoliną” sejm uchwalił w 1543 r. ustawę, która przekazywała sprawy o czary przeciw czarownicom sądom duchownym. A w tych przypadkach gdy w wyniku czarów powstała strata majątkowa lub na zdrowiu sprawę przejmował sąd świecki. Jako, że czary prawie zawsze wyrządzały jakaś stratę utrwaliła się w tych sprawach jurysdykcja świeckich sądów miejskich i  wiejskich. W sądzie wiejskim we wsiach królewskich lub kościelnych proces przeprowadzała władza gromadzka w postaci wójta i siedmiu przysiężnych urzędujących przy uczestnictwie zastępcy dworu. W dobrach szlacheckich dominium sprawował pan na włościach. Często taki wypożyczał sobie sędziego z pobliskiego miasteczka razem z katem zwanym też „mistrzem” oraz pomocnikami zwanymi „hyclami”. Sądów takich było w Polsce kilkanaście tysięcy, czyli tyle ile miast i „państewek” szlacheckich.

 

Trzy rodzaje czarowników rozróżniano, pierwszy nazywał się species devinatoria  i zajmował się wróżeniem o rzeczach przeszłych i przyszłych, drugi zwano species amatoria bo działali dla amorów lubieżnych nakłaniając kobiety i mężczyzn do lubieżności i ostatni species venefica lub malefica, najbardziej  niebezpieczny bo z ich działalności wynikały nieszczęścia, śmierć i choroby. Nie dużo trzeba było by wdrożono postępowanie przeciw osobie podejrzanej o czary. Wystarczył donos skonfliktowanego lub zawistnego sąsiada, lub wskazanie kogoś jako wspólnika w diabelskich sztuczkach. Najlepszym jednak dowodem na czarostwo było przyznanie się osoby oskarżonej. W celu wydobycia obciążającego zeznania poddawano oskarżoną osobę torturom.

Zanim jednak przystępowano do tortur, czarownice „próbowano”. Praktyka sądowa znała pięć sposobów na rozpoznanie czarownicy. Stosowano próbę łez, próbę szpilkową, próbę ogniową, próbę wodna i próbę wagową. Próba łez polegała na tym,  że sędzia zaklinał podejrzaną na łzy Jezusa Chrystusa, który krew swą na  krzyżu przelał by łzy roniła jeśli jest niewinna jeśli winna aby łez nie roniła. Nawet jeśli sparaliżowanej ze strachu, przerażonej ofierze udało się zapłakać na rozkaz to nie zawsze ją to ratowało. Gdyż sędzia mógł to przypisać sztuczkom czartowskim. Stosowano więc następną próbę szpilkową po uprzednim  wygoleniu wszystkich włosów na ciele czarownicy.

 

Próba szpilkowa polegała na kłuciu brodawek, znamion czy innych plam na ciele, które uważano za diabelską pieczęć. Miejsce takie miało odznaczać się tym, że krew z niego nie leci. Najczęściej stosowano próbę wody, zabierano wtedy oskarżoną nad jezioro lub rzekę. Wiązano jej prawą dłoń z lewą stopą i lewą dłoń z prawą stopą i wrzucano na linie do wody. Jeśli wrzucona tonęła natychmiast był to dowód na niewinność jeśli zaś unosiła się na wodzie był to znak, że jest czarownicą. W niektórych miastach stosowano próbę ważenia. Utarł się pogląd, że czarownica za sprawką szatana  jest lżejsza od pierza. Jeśli kobieta ważyła mniej niż określał przepis stanowiło to dowód jej winny jeśli ważenie dało wynik korzystny uzyskiwała certyfikat wagi i mogła odejść.

 

Przebieg procesów i tortur znamy z zachowanych do dziś akt sądowych. Prym w paleniu czarownic w Polsce wiodło miasto Poznań. W roku 1544 spalono tam Dorotę Gnieczkowską za trudnienie się wróżeniem. Także w Poznaniu uwięziono pod zarzutem uprawiania  czarów  Katarzynę z Nowca , nie przetrzymała ona procesu i zmarła w więzieniu. Jej zwłoki kat spalił pod szubienicą.

 

Zachował się protokół procesu o czary we wsi Wierzbocice z 1699 r . Szlachcic Jaroszewski oskarżył Annę Ratajkę,  chłopkę o czary i szkodzenie jego gospodarstwu. Na pierwszych torturach Anna Ratajka nic nie zeznała wzywała tylko do pomocy Najświętszą Pannę Marie i Najświętszy Sakrament oraz ludzi błagała o zmiłowanie. Wieczorem tego samego dnia wieczorem zabrano ją na drugie tortury, na których w mękach, oszalała z bólu zaczęła zeznawać nonsensy. Zeznała, że czarować nauczyła ją Jagna Łakomianka z Wierzbocic, że „przykrasiła” jej diabła, z którym „wesele miała”, że na sabacie na Łysej Górze bywała.

 

Wymieniła też kobiety z sąsiednich wsi Chwalibogowa, Skarboszewa, Ciążenia, z którymi razem na sabat latała. Wszystkie choroby bydła w oborze Jaroszewskiego  przypisywała czarom także nieurodzaj. Agatę Korfankę oskarżyła o to, że ukradła Pana Jezusa na odpuście i na Łysej Górze smagała aż krew popłynęła. Siebie oskarżyła o  to, że dziecko zatruła i oddała diabłu na Łysej Górze. Zeznała też, że deszcz zatrzymała i proszki trujące sporządzała z trupich koszul i żab parszywych. Odprzysięgła się i innymi  Boga Stwórcy i Matki Chrystusowej.  Sąd skazał na stos  Annę Ratajkę i cztery obciążone przez nią kobiety. Karę obostrzono dla Agaty Korfanki, która ważyła się zbeszczescić Najświętszy Sakrament. Skazano ją dodatkowo na to by  „ręce obiedwie jej po kikut smołą i siarką polane w górę wyniesione i tak gorzały za to. iż się  ona ważyła dotykać Najświętszego Sakramentu, a to na ukazanie wszystkich ludzi, aby się złego wystrzegali, a do  dobrego pobudkę mieli.” 

 

W Krowodrzy w roku1698 sąd gromadzki sądził sprawę Stanisława Dutki. Opowiadał on brednie o tym, że Regina Budzynka jest czarownicą, bo na jego miedzy gałązką kropiła, wierzbą trzęsła, bez opasywała powrósłami i garnki napełnione „czarostwem” na jego ziemi zostawiła. W tym przypadku sąd wykazał się rozsądkiem i po przysiędze złożonej przez Budzynkę, że czarownicą nie jest ukarał oszczercę.

 

W Siarach w roku 1610 pokłóciła się Szczęsna Szczepanka ze Stanisławem Kołodziejem i pomówiła jego żonę o czary. I tym razem sąd nie dał wiary oskarżeniom i po przysiędze żony Kołodzieja, że czarownicą nie jest, zwaśnione strony musiały przyrzec, że więcej nie będą sobie takich zbrodni „wymiatać”

 

W Jadownikach 30 kwietnia 1698 roku rozpoczął się proces Reginy Białej oskarżonej o czary. Zwyczajowo zastosowano prawo magdeburskie, po torturach, na których się przyznała do bycia czarownicą skazano Reginę na stos. Widocznie sąd gromadzki przestraszył się konsekwencji własnej głupoty, bo „sam nisko do nóg upadłszy Wielmożnej Dobrodziejce” błagał o darowanie Reginie życia. Dobrodziejka darowała życie oskarżonej, ale zasądziła ją na zapłacenie „ekspensów prawnych” i „mistrzowskich”, kar pieniężnych dla dworu i danie wosku dla kościoła. Kara nie ominęła  oskarżycieli, którymi byli Duda, Gąsior i Kurowski, którzy ja oskarżyli „ a na żadnym pewnym uczynku doskonałym nie dociekli”. Musieli zapłacić grzywny dworowi, sądowi i dać wosk dla kościoła, ponadto  trzy razy musieli leżeć krzyżem w kościele w czasie nabożeństwa. Łagodna to kara za  to, że narazili inną osobę na groźbę utraty  życia.

 

Sąd miejski w Kozienicach w 1625 roku spalił siedem kobiet przypisując ich czarom posuchę. Sąd w Turku spalił Annę Jedynaczkę i Annę Bogdankę, bo były „w przymierzu z diabłem do złych uczynków”. W roku 1664 spalono Agnieszkę Podolankę, bo „ z diabłami konferencje odbywała i ludziom szkodziła na zdrowiu”.

W roku 1645 spalono Reginę Boroszkę ze Stęszewa, bo zeznała, że spółkowała z czterema diabłami: Rokickim, Tchórzem, Trzcinką i Rogalińskim.

 

Dorotę Pilecką, żonę szewca spalono w Kęcicach. Po tym jak znaleziono u niej martwego nietoperza, co było wystarczającym dowodem jej winy i „ kaci ją na stos przyprawili i takowy zażegli, aż dymy srogie buchnęły, z których niegodna przykład zacny a ustraszenie białym głowom czyniąc, głosy żałośnie strzeliste często puszczała, aż zasię w dymach zdławiona, nad zachodem zgorzała. Lud zasię sławiąc sprawiedliwość a mądrość sądu, do domiech z ukontentowaniem szedł.”

 

Przytoczone tu przykłady są tylko kroplą w morzu, tysięcy znanych przypadków procesów o czary. Ciężko to sobie wyobrazić, ale polowania na czarownice przeciągnęły się na cały XVIII w. Ostatnim odnotowanym procesem o czary na ziemiach polskich była sprawa dwóch kobiet spalonych na stosie w jakimś miasteczku na granicy z Prusami. Kobiety owe miały rzekomo czerwone, zapalone oczy (infekcja?), a bydło ich sąsiada chorowało(niefortunny przypadek?). Władze Poznania dowiedziawszy się o tej sprawie natychmiast wysłały zakaz wykonania wyroku.

 

Jednak zanim zakaz doszedł z czarownic został tylko popiół, był to rok  1793! Nawet w XIX w zdarzały się przypadki pławienia i topienia kobiet oskarżonych o czary tak jak w Chałupach koło Wejherowa w 1836 r. czy Dżurkowie koło Stanisławowa w 1872 r. A w roku 1874 powieszono na drzewie czarownika w Bysinie w powiecie myślenickim. Były to jednak akty samosądu, zabobonnego ciemnego tłumu. Władze w tym udziału już nie brały i pociągały do odpowiedzialności osoby popełniające te zbrodnie. Sejm w roku 1776 podjął uchwałę zabraniającą sądom stosowania tortur i rozpatrywania spraw o czary. Dyskusję w sejmie sprowokowały wydarzenia z Doruchowa gdzie w  1775 roku zamordowano 14 kobiet.

 

 

Ale żeby nie było tak przerażająco przytoczę dwie raczej zabawne historyjki. Mianowicie w roku 1789 ofiarą własnej głupoty i cwanej baby, padła grupa niemieckich kolonistów, osiedlonych w Mierzwicy obok Kulikowa. Koloniści ci przetracili rządowe dotacje na hodowle rabarbaru i postanowili uciec do rodzinnego Palatynatu. Wiedząc jednak, że granice są dobrze strzeżone poprosili o pomoc czarownice niejaką Jędrzejową ze Skwarzawy. Ta cwana kobieta obiecała naiwnym Niemcom po uprzednim zabraniu resztek pieniędzy jakie posiadali. Że przy pomocy bajkowego króla Mikity przeniesie ich  w jedną noc do Niemiec i tam obdaruje złotem. Gdy pomoc Mikity zawiodła spróbowali normalnej ucieczki, lecz zostali złapani i postawieni przed sąd, którego tak się obawiali. W trakcie procesu zostało ujawnione oszustwo czarownicy.

W roku 1783 chłopi pławili konowała by się przekonać czy jest czarownikiem. Nieborak szedł na dno jak kamień, więc go z wody wyciągnięto i orzeczono, że jest niewinny. Gdyby wartki nurt rzeki zniósł go, tłum mógł go pobić a nawet zabić. Zadowoleni z wyniku próby chłopi zrobili na konowała składkę i tryumfalnie zanieśli do gospody.

 

Prawdziwa liczba ofiar polowań na czarownice jest nieznana. Wiemy na pewno na podstawie zachowanych  dokumentów sądowych z całej Europy i Ameryki, że 12 000 procesów zakończyło się egzekucją. Badacze tematu są podzieleni co do liczby ofiar jednak uznaje się, że w okresie od 1450 r. do 1750 r. zamordowano nawet 80.000 ludzi, z czego 75%-80%  to kobiety.

 

Wiek XXI nie jest wolny od polowań na czarownice. Do wypadków palenia ludzi na stosie regularnie dochodzi w wielu krajach afrykańskich. Czasem przy wsparciu władz, tak jak w Gambii gdzie nagonka na czarownice została zainicjowana przez prezydenta Yahya Jammeh. Do oskarżeń kobiet o czary dochodzi w Indiach i Papui Nowej Gwinei. W Indiach często używa się tego typu oskarżeń w celu wyrugowania kobiet z ziemi lub domu zmuszając je w ten sposób do opuszczenia wioski, częstym powodem pomówień jest odrzucenie przez kobietę seksualnych propozycji mężczyzn. Szacuje się, że tylko 2% takich przypadków zostaje zgłoszona na policję. Arabia Saudyjska jest krajem gdzie zgodnie z kodeksem karnym, paranie się magią i czarami pozostaje przestępstwem kryminalnym karanym śmiercią. Każdego roku dochodzi tam do egzekucji osób uznanych za czarownice i czarowników. 12 grudnia 2011 r. Amina bint Abdulhalim Nassar została ścięta w prowincji Al Jawf. 19 czerwca 2012 roku ten sam los spotkał  Muree bin Ali bin Issa al-Asiri w prowincji Najran. 

 

 

 

Czaszki Paracas. Dowód na nowy nieznany gatunek człowieka?

Cztery godziny jazdy na południe od Limy, stolicy Peru, znajduje się pustynny półwysep Paracas, od którego nazwy naukowcy utworzyli umowną nazwę tajemniczego ludu zamieszkującego niegdyś tę urodzajną krainę.W 1928 r. jeden z największych peruwiańskich archeologów Julio Tello, odkrył tam duże cmentarzysko. Każdy z podziemnych grobowców, zawierał szczątki całych rodzin.

 

Osoby tam pochowane, były zawinięte pieczołowicie w kilka warstw bogato dekorowanej barwionej tkaniny. W pobliżu odnaleziono także pozostałości osady, składającej się z dużej liczby domów. Osada rozciągała się na dystansie 2 km wzdłuż brzegu morza. Jednak najcenniejszym i zarazem najbardziej enigmatycznym znaleziskiem, były wydłużone czaszki. Większość z nich nawet w porównaniu z innymi wydłużonymi czaszkami znanymi  z innych rejonów swiata jest po prostu „ogromna”. Wiek czaszek, używając metody  C14, określono na 3000 lat.

Wydłużone czaszki nie są znaleziskiem ekskluzywnym dla Peru, Boliwii czy Meksyku. Zabieg wydłużania czaszek praktykowali Egipcjanie w czasach faraona Amenhotepa IV. Wydłużone czaszki odnajdywano również w Sudanie, Iraku, Syrii, a także w Europie, w tym w Rosji, Francji i na Malcie. Ostatnie znane przypadki deformacji odnotowane zostały w XX w. na terenie Kongo oraz na melanezyjskiej wyspie Vanuatu.

 

W jaki zatem sposób wykonywano deformacje czaszki? Zabiegowi poddawano bardzo małe dzieci, których kosci są miękkie i dlatego podatne na formowanie. W celu deformacji używano bandaży i niewielkich deseczek, które ciasno przymocowane do głowy wymuszały rozrost tkanki kostnej  do góry. Szacuje się, że zabieg deformacji trwał od 6 miesięcy do 3 lat.

W następstwie  tego sztucznego, mechanicznego wymuszenia - osiąga się zmianę naturalnego kształtu czaszki. Nie można jednak zmienić jej pojemności ani wagi czaszki. I to własnie odróżnia czaszki Paracas od innych tego typu znalezisk. Pomiędzy 5 a 10 % czaszek Paracas nie wykazuje charakterystycznego wypłaszczenia na przodzie lub z tyły czaszki spowodowanego mechaniczną deformacją przy użyciu deseczki przymocowanej do głowy.

 

Wskazywać to może na to, że osobnik taki urodził się już z takim kształtem głowy. Czaszki Paracas których odnaleziono przynajmniej 300 są o 25% większej pojemnosci i ważą w niektórych przypadkach 60% więcej niż czaszki ludzkie. Kolejną różnicą i chyba najbardziej szokującą jest fakt, że czaszki Paracas mają tylko jedną kość ciemieniową podczas gdy standardowa czaszka Homo sapiens ma dwie!

 

Podczas badań zauważono też, że czaszki Paracas mają dwa małe naturalnego pochodzenia otwory w tylnej czesci, których nie posiadają czaszki Homo sapiens. Otwory te miały prawdopodobnie takie samo przeznaczenie, jak otwory znajdujące się po obu stronach szczęki homo sapiens, przez które przebiegają żyły i nerwy zasilające tkankę  głowy. Inną charakterystyczną cechą ludu Paracas jest nietypowa dla mieszkańców Ameryki kolorystyka włosów i wysoki wzrost często ponad 182cm.

 

Zwłaszcza w bogatych grobowcach wskazujących na przynależność do elity społecznej, odnaleziono mumie o rudych, brązowych a nawet blond włosach. Nie wiadomo skąd lud Paracas przybył, ale nasuwa się tu natychmiast skojarzenie z kultem Wirakocza i legendami związanymi z Wirakocza  krażącymi pośród ludów Ameryki Płd. Wedle jednej z legend jasnowłosi przybysze nauczali tubylczą ludność w sztuce i nauce. Na przełomie er Paracas tajemniczo znikają a wraz z nimi wydłużone czaszki. Kultura Paracas zostaje zastąpiona przez wojowniczą kulturę Nazca (twórców słynnych geoglifów) w której nie ma śladów wydłużania czaszek.

Juan Navarro,kustosz lokalnego muzeum. w którym znajduje się 35 czaszek Paracas, zezwolił na pobranie próbek z pięciu czaszek w celu dokonania testów DNA. Z czaszek pobrano włosy razem z cebulkami, po jednym zębie oraz fragment kości czaszki oraz zmumifikowaną skórę. Proces pobierania próbek został sfilmowany i udokumentowany zdjęciami. Próbki wysłano do laboratorium genetycznego w Teksasie.

 

Ogłoszone wstępne wyniki są zdumiewające, by nie powiedzieć sensacyjne. Przebadane próbki zawierały mtDNA (mitochondrialne DNA) z mutacjami nie występującymi u ludzi i naczelnych. Brien Foerster badacz i znawca zagadnienia wydłużonych czaszek, raportujący wyniki badań genetyków stwierdził.

„Jeśli badania okażą się prawidłowe to mamy tu doczynienia z nową istotą ludzką bardzo daleką od Homo sapiens, Neandertalczyków a także od ludzi z jaskini Denisova. Skutki będą oczywiście olbrzymie gdyż będzie trzeba zrewidować dotychczasowe drzewo ewolucji” Foerster dodał „jeśli Paracas byli tak odlegli i biologicznie inni niż Homo sapiens mogli nie być w stanie krzyżować się z  nimi”.

Oczywiście trzeba się wstrzymać z konkluzjami i poczekać na zakończenie testów DNA, które zostaną powtórzone na pobranych próbkach, a także na nowych próbkach pobranych z innych czaszek, w celu porównania materiału badawczego.

 

 

 

Karol Wielki, odnowiciel cesarstwa rzymskiego

W minionym tygodniu w mediach pojawiła się ciekawa informacja dotycząca Karola Wielkiego, fundatora odnowionego cesarstwa rzymskiego. Niemieccy naukowcy stwierdzili, że kosci złożone w sarkofagu znajdującym się w katedrze w Aachen(Akwizgran), należą z wielką dozą prawdopodobieństwa do Karola Wielkiego.

 

Naukowcy ogłosili rezultaty swych badań 1200 lat co do dnia od śmierci Karola Wielkiego. Po raz pierwszy  zespół naukowy otworzył potajemnie sarkofag w 1988 r, wyjmując z niego 94 kosci. Fragmenty kosci czaszki wyjęto ze zdobionego popiersia cesarza, a jeden z goleni odkryto w relikwiarzu. Brakujące kosci zostały prawdopodobnie rozdane jako relikwie krótko po śmierci cesarza Na podstawie pomiarów kosci  nóg i ramion stwierdzono wzrost Karola Wielkiego na 184 cm a wage na 78 kilogramów co czyniło władce bardzo wysokim w owych czasach. Może to dziwić gdyż, ojciec Karola Wielkiego zwany był Pepin Krótki . Poprzednie badania z 1861r szacujące jego wzrost na 192 cm były więc błedne.

 

Z  pisanych przekazów średniowiecznych, autorstwa Einharda  Franka. Wiemy, że Karol Wielki w swych latach starczych utykał. Zwyrodnienia kosci stawów kolanowych potwierdzają  więc średniowieczny przekaz. Nie potwierdzono natomiast przekazów jakoby Karol Wielki miał umrzeć w wyniku pneumonii. Badania nie są jeszcze zakończone gdyż naukowcy oczekują na wyniki testów DNA.

 

Warto dorzucić tu kilka suchych faktów o Karolu Wielkim przybliżających tę postać czytelnikowi. W czasach kiedy brukselscy eurokraci promują Karola Wielkiego na  prekursora mysli zjednoczonej Europy i jej patrona. Byłoby wstydem dla  nowoczesnego, wykształconego (z dużego miasta oczywiście) obywatela UE  nic o nim  nie wiedzieć.

Data urodzin Karola Wielkiego nie jest pewna. Uznaje się, że jest to 2 kwietnia 742 r lub 747r zmarł 28 stycznia 814 r w Akwizgranie gdzie został pochowany. Po śmierci swgo  ojca Pepina  Krótkiego w 768r. Władzą nad państwem Franków zgodnie z tradycją podzielili się bracia Karol i Karloman. Pomimo wysiłków matki Bertrady stosunki pomiędzy braćmi były napięte. Tylko śmierć Karlomana uchroniła państwo Franków od poważnych perturbacji. Karol natychmiast przechwycił władze nad częścią królestwa należącego do swego brata, gwałcąc przy tym prawa swego bratanka Pepina.

 

 

Dążąc do realizacji swej koncepcji, stworzenia uniwersalnego cesarstwa chrześcijańskiego. Prowadził liczne wojny, po stosunkowo łatwym podboju niezależnej dotąd Bawarii. Wojny z Sasami okazały się bardzo krwawe i zacięte. Z rozkazu Karola scięto 4500 jeńców saskich w odwecie za bunt ich pobratymców. W czasie swego panowania przeprowadził 54 kampanie wojenne, (tylko dwa razy w latach 790 i 807 nie zwołał wojska na wyprawę wojenną) w tym przeciwko Arabom, ciągle penetrującym w głąb Francji. Na wezwanie papieża interweniował w Italii gdzie po pokonaniu Longobardów ogłosił się ich władcą. Po wielu wyprawach pobił chanat Awarski.

 

Władzy Karola Wielkiego (w latach 781 -789) podporządkować musiały się także plemiona słowiańskie  zamieszkujące nad Łabą i Soławą. Do pełnego sukcesu brakowało Karolowi tylko tytułu cesarza. Otrzymał on upragniony tytuł z rąk papieża Leona III w Boże Narodzenia 800 roku. Był to wielki cios dla Bizancjum, którego władcy ciągle uważali się  za cesarzy  rzymskich. Minęło 12 lat zanim Konstantynopol uznał tytuł cesarski Karola Wielkiego. Nie powiódł się plan Karola poslubienia bizantyjskiej cesarzowej Ireny i zjednoczenia tym samym pod władzą jednego władcy  podzielonego na Wschód i Zachód cesarstwa.

 

Po śmierci Karola Wielkiego jego państwo utrzymało się jeszcze przez 30 lat  pod rządami najmłodszego z  jego synów  Ludwika Pobożnego. Jednak zróżnicowane etnicznie i językowo państwo, którego spoiwem była tylko osoba brutalnego władcy i chrześcijaństwo narzucone często pod grozbą miecza, musiało runąć. Do upadku  targanego konfliktami wewnętrznymi cesarstwa, przyczyniły się także najazdy Madziarów, Arabów i wikingów.

 

Upadek cesarstwa przypieczętował Traktat w Verdun z 843r dzielący państwo karolińskie pomiędzy trzech wnuków Karola Wielkiego. Lotara, który dostał częsć srodkową  z Italią  oraz pas ziemi wzdłuż Renu aż po Morze Północne była to część najbardziej różnorodna pod względem etnicznym i językowym. Częsć wschodnia przypadła Ludwikowi Niemieckiemu tam przeważał żywioł germański. Natomiast częsć wschodnia przypadła Karolowi Łysemu gdzie dominował żywioł romański.  Podział  monarchii karolińskiej miał duże znaczenie dla kolejnych losów Europy. Gdyż na gruzach państwa Franków wyrosły państwa i narody Europy zachodniej.