Październik 2017

29 pazdziernika to rocznica Hołdu Ruskiego triumfu Polski nad Rosją

29 pazdziernika 1611roku  miał miejsce jeden z największych triumfów Polski nad Rosją, ukoronowanie zwycięskiej kampanii Stanisława Żółkiewskiego w Rosji. Hołd Szujskich.

Pojmani po zdobyciu Kremla przez wojska polskie car Wasyl IV Szujski i jego dwaj bracia Dymitr i Iwan, złożyli homagium królowi Polski Zygmuntowi III Wazie i królewiczowi Władysławowi (ówczesnemu carowi Rosji). Uroczysty akt odbył się w sali senatu Zamku Krolewskiego w Warszawie.

Wracający ze zwycięskiej wyprawy hetman Stanisław Żółkiewski dokonał triumfalnego wjazdu do Warszawy wiodąc za sobą znamienitych jeńców.  cara rosyjskiego Wasyla IV Szujskiego, jego braci: Dymitra Szujskiego z żoną – wielką księżną Jekatierinę Grigoriewną, Iwana Pugowkę Szujskiego, Michaiła Szeina, patriarchę moskiewskiego i całej Rusi Filareta.

Żółkiewski przedstawił ich Senatowi, podnosząc w swej przemowie zmienność szczęścia. Przed Zygmuntem III na tronie car Wasyl IV dotknął ziemi prawą ręką i ją ucałował składając przysięgę wierności. Wódz wojsk moskiewskich Dymitr Szujski bił czołem o ziemię a Iwan Szujski uczynił to trzykrotnie.

Car i jego synowie nigdy nie powrócili żywi do Rosji,  zmarli w niewoli polskiej. Pochowani zostali w Kaplicy Moskiewskiej, będącej mauzoleum carów Szujskich. Kaplica, która została wzniesiona około 1620 roku. Niestety kaplica nie przetrwała do naszych czasów.  Według większości opracowań rozebrana wraz z kościołem po 1818 roku, jeśli zaś uznać słuszność hipotez utożsamiających kaplicę ze skarbczykiem przy pałacu Słuszków, rozebrana została dopiero w 1954 roku.

Kaplica od samego początku była solą w oku carów Rosji. Przypominała upokarzający okres historii, drażniąc majestat carski. Stała się pretekstem szeregu żądań wysuwanych przez kolejnych przedstawicieli dynastii Romanowów do władców Rzeczypospolitej w XVII i XVIII w.

W czasach cara Michała I Romanowa strona moskiewska podjęła negocjacje w celu odzyskania zwłok cara Wasyla IV Szujskiego i jego rodziny. Po Pokoju w Polanowie ciała cara, brata i księżnej Jekateriny wydano Rosji w 1635. W 1647 od cara Aleksego I Romanowa  wpłynęła prośba strony moskiewskiej, aby zburzyć Kaplicę Moskiewską,  wówczas jedyną prawosławną kaplicę grobową w Warszawie, lecz król Władysław IV odmówił, przekazując, że może zwrócić tablicę nagrobną. Kolejne żądania dotyczyły opisów polskiego tryumfu.

Oto tekst z tablicy,  tak bardzo irytujący moskali

"Jezusowi Chrystusowi Synowi Bożemu, Królowi Królów, Bogu zastępów, Chwała. Zygmunt Trzeci Król Polski i Szwecji zwyciężywszy wojska moskiewskie pod Kłuszynem, przyjął kapitulację stołecznej Moskwy, przywracając Smoleńsk Rzeczypospolitej. Wasyl Szujski, Wielki Książę Moskiewski, I jego brat Dymitr, dowódca, ujęci prawem wojennym i przyjęci. Mieszkając pod strażą w Zamku Gostynińskim, tamże dokonali żywota, pomny na los ludzki, składa tu ich szczątki. I choć ci wrogowie bezprawnie władali i bezprawnie berła dzierżyli, nie zostali pozbawieni pogrzebu. Na tym wzniesionym pomniku dla powszechnej pamięci potomnych rozkazuje umieścić swoje imię. Roku [Pańskiego] od narodzenia z Dziewicy 1620. Królowania Naszego w Polsce 33. w Szwecji 26"

Ktokolwiek opisywał hołd cara Szujskiego w sejmie Rzeczypospolitej mógł się spodziewać, że poseł moskiewski zażąda spalenia dzieła i głowy piszącego, jako zadośćuczynienie zniewagi carskiego majestatu. W 1678 za panowania króla Jana III Sobieskiego  wpłynęła prośba cara Fiodora Romanowa o wydanie dwóch obrazów Tomasza Dolabelli z Zamku Królewskiego. 

Przedstawiających hołd cara Wasyla Szujskiego z braćmi Dymitrem i Iwanem zwanym  Pugowką (pol guzik) przed królem Zygmuntem III Wazą, jako znieważających majestat carski. Prośbom tym uległ król August II Mocny i obrazy (które uważa się dziś za zaginione) przekazał carowi Piotrowi I.

W okresie między latami około 1764-1768, z polecenia posła rosyjskiego Nikołaja Repnina wydobyto i zniszczono zachowaną tablicę lub tablice z czasów króla Zygmunta III Wazy. W latach 1892-1895, w czasach zaboru rosyjskiego z inicjatywy Aleksandra Apuchtina przebudowano Pałac Staszica w stylu bizantyjsko-ruskim według projektu rosyjskiego architekta Władymira Pokrowskiego, oraz utworzono w budynku pałacu cerkiew św. Tatiany Rzymianki celem zniszczenia architektury Corazziego oraz aby

„...na zawsze pogrzebać w pamięci Polaków wspomnienia o poprzednim polskim gmachu, myslą i wysiłkiem Staszica wzniesionym...” 

Pretekstem było rzekome istnienie w tym miejscu Kaplicy Moskiewskiej z grobowcem cara Wasyla Szujskiego.  Rosjanie do dziś przeżywają upokarzające czasy tak zwanej "wielkiej smuty" czego wyrazem jest Święto Jedności Narodowej,  obchodzone 4 listopada  w rocznicę zdobycia w 1612 roku opanowanego przez Polaków moskiewskiego Kremla.

Archeolodzy rosyjscy wydobyli unikalną figurkę na Syberii

Archeolodzy rosyjscy dokonali odkrycia, które nazwali unikalnym. W Nowosybirsku nad rzeką Ob, na terenie prehistorycznego cmentarzyska "Turist-2" wydobyto z ziemi unikalną figurkę sprzed około 5000 lat.  Naukowcy twierdzą, że znalezisko jest zaskakujące ponieważ nigdy wcześniej nie spotkali się z takim artefaktem na Syberii.

 

Spośród wielu artefaktów wydobytych z ziemi najbardziej interesującym jest właśnie figurka, która przedstawia postać mającą na głowie coś co przypomina pióropusz. Naukowcy snują przypuszczenia, że może to być aureola unosząca się nad głową bóstwa.

Obok intrygującej figurki z pióropuszem odnaleziono szereg innych nie mniej interesujących artefaktów. Uwagę zwraca antropomorficzna figurka wykonana z ciosów mamuta i  kościany wizerunek ptaka. W artefaktach wywiercone zostały dziurki co wskazuje na to, że przyszywano je do ubrań w czasie ceremonii i rytuałów.

 

Naukowcy wstępnie datują stanowisko na koniec trzeciego milenium p.n.e. Obiekty wykonane z kamienia datują na neolit, czwarte milenium p.n.e. W miejscu wykopalisk odnaleziono także osadę kultury Irmen z póznej epoki brązu oraz średniowieczne pochówki z okresu wpływów ludów tureckich.

Główne cmentarzysko pochodzi zapewne z okresu środkowej epoki brązu i przynależy do kultury Krotovo. Naukowcy jednak rezerwują sobie czas na dodatkowe badania, nim ostatecznie potwierdzą chronologię miejsca na którym nawarstwiło się kilka kultur egzystujących w różnych czasach.

Badania i datowanie dodatkowo utrudnia fakt, że w przeszłości gleba w tym miejscu została wielokrotnie przemieszczona. Pierwszy raz 4000 lat temu przez olbrzymią falę wywołaną trzęsieniem ziemi. W czasach współczesnych znajdowało się tam kartoflisko, następnie miejsce zostało splantowane by upiększyć miasto, także muł z pogłębianej rzeki Ob był wysypywany w miejsce dzisiejszych wykopalisk.

 

Już wiadomo, że znalezisko znajdzie swe miejsce w najsławniejszym z rosyjskich muzeów, w Ermitażu.

Odnalezione banderowskie dokumenty wzywają bojców UPA do mordowania Polaków

W marcu w czasie prac ziemnych na jednej z posesji w Chochołowie w gminie Dołchobyczów w powiecie hrubieszowskim, pracujący robotnicy wykopali z ziemi tajemniczą tubę. Po otwarciu  tuby, w której znajdowały się dokumenty szybko stało się jasne, że odnaleziono archiwum banderowskie.

 

Właściciel posesji wezwał na miejsce policję i przekazał  mundurowym swe znalezisko. Policja przekazała następnie znalezisko do IPN. Nim jednak śledczy z IPN mogli przystąpić do oględzin dokumentów, te musiały przejść konserwację w zakresie odgrzybiania i osuszania. Teraz Dariusz Antoniak,  prokurator z Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w lubelskim IPN, potwierdza, że dokumenty rzeczywiście należały do UPA.

Prokurator IPN zapytany co konkretnie znajdowało się w banderowskim archiwum. Powiedział, że  w archiwum były powszechne apele i obwieszczenia do ludności, które mogły być na przykład przybite do drzwi lub drzewa. W archiwum były także wewnętrzne ulotki i instrukcje  skierowane do leśnych oddziałów UPA. Instruują one bojców banderowskich na przykład jak się poruszać po lesie,  lub jaka powinna być ich aktywność. Jest też instrukcja jak chronić ludność ukraińską przed polskimi bandytami. Wśród dokumentów był także wydawny przez banderowców magazyn dla dzieci a także niemiecka gazeta  Volkisher Beobachter.

W tubie było też kilka rozkazów. Jednym z nich był znany już historykom rozkaz nr 1, wzywający Ukraińców do tego by zabijali swe polskie żony lub mężów. Prokurator przeanalizował także ciekawy meldunek UPA o nastrojach wśród ludności na Chełmszczyznie. W meldunku opisane są między innymi ruchy wojsk niemieckich i ukraińskiego legionu samoobrony.W jednym z dokumentów pada nazwa "Krapka" co zapewne świadczy o tym, że dokument został stworzony w samodzielnej sotni Krapka, która działała na terenie powiatów łodawskiego, hrubieszowskiego, tomaszowskiego i bialskiego.

Dokumenty zostaną przekazane historykom dla, których będą arcy ciekawym materiałem do pogłębienia wiedzy na temat działań UPA na terenie Polski.Co ciekawe prokurator zapowiada przesłuchania osób w sprawie banderowskiego archiwum. W archiwum bowiem odnaleziono dokumenty wielu osób. Na przykład kenkartę lub indeks ukończenia szkoły pielęgniarskiej we Lwowie. Śledczy mają zamiar zapytać, w jaki sposób dokumenty trafiły do banderowskiego archiwum. Jeśli osoby do których należą dokumenty już nie żyją, przesłuchani zostaną ich krewni.   Być może komuś po latach odbije się czkawką działalność dziadzi w UPA.

Huragan Ophelia odsłania szczątki starożytnego Celta

Huragan Ophelia spustoszył Karaiby a następnie wytracając nieco swą moc nad Atlantykiem przetoczył się nad Irlandią. Jego niszczycielska moc spowodowała ogromne straty materialne także w Irlandii. Huragan jednak przyczynił się także do ciekawego odkrycia archeologicznego.

Jak donosi The Irish Post erozja gleby spowodowana przez huragan odsłoniła w Forlon Point niedaleko Kilmor Quay w hrabstwie Wexford  kompletny szkielet ludzki. Znalezisko zostało odkryte na plaży przez spacerujących ludzi, krótko po przejściu huraganu.

Miejsce znaleziska zostało zabezpieczone a śledczy antropolog przeprowadził oględziny szkieletu. Z oględzin wywnioskowano, że szkielet jest historyczny i pochodzi prawdopodobnie z epoki żelaza. Wstępnie oszacowano, że osoba której szczątki odnaleziono żyła około 500 lat p.n.e. a 400 n.e. a wiec w czasach kiedy plemiona celtyckie przybywały na zielona wyspę.  Szkielet został przetransportowany do Muzeum Narodowego Irlandii.

Unikalne na skalę Polski znalezisko odkryto na polu pod Oławą na Dolnym Śląsku.

Pozostałości monumentalnej konstrukcji sprzed 7000 lat odkryto na polu w okolicach Oławy na Dolnym Śląsku. W czasie archeologicznego rekonesansu lotniczego zauważono kręgi w zbożu.

 

Drewniano ziemną konstrukcję wznieśli ludzie nie znający jeszcze metalu używając prostych narzędzi kamiennych. Archeolodzy szacują, że budowlę wzniesiono około 4900-4600 lat p.n.e.Zarys konstrukcji jest bardzo wyrazny i naukowcy byli w stanie określić jej pierwotny kształt bez przeprowadzenia prac ziemnych.Budowla składa się z podwójnego systemu rowów. Po wewnętrznej stronie rowów znajdowała się centralna część obiektu, składająca się z potrójnej palisady. Do wnętrza obiektu prowadziły cztery regularnie rozmieszczone bramy.

Według dr Mirosława Furmanka z Uniwersytetu Wrocławskiego jest to tak zwany rondel, a więc typ konstrukcji bardzo rzadko spotykanej w naszym kraju. Do tej pory w Polsce odkryto tylko trzy podobne struktury: w Wenecji pod Biskupinem, w Bodzowie koło Głogowa, a w ostatnich miesiącach  pod Chojną w okolicach Szczecina. Są to najstarsze przykłady monumentalnej architektury w Europie, określane najczęściej mianem centrów ceremonialnych lub świątyń.

Archeolodzy ustalili też wstępnie funkcję odkrytej budowli. Najprawdopodobniej za palisadą odbywały się różne obrzędy i rytuały. Miejsca takie przyczyniały się do wzmacniania tożsamości i integracji grupowej, przekazywania wartości i wzorców zachowań oraz utrwalania pamięci społecznej,  sugerują naukowcy. Naukowcy nie wykluczają także, że cały kompleks był jednym wielkim kalendarzem,  a wejścia do kompleksu pełniły też funkcję związaną z obserwacjami astronomicznymi.

Rondel odkryty pod Oławą nie pełnił funkcji obronnych, choć nie można wykluczyć, że okoliczna ludność chroniła się za palisadami w razie zagrożeń.Funkcja rondeli była złożona i zapewne łączyła w sobie wiele przeznaczeń. Niektórzy z naukowców twierdzą, że miejsca takie były centrami redystrybucji dóbr. Archeolodzy planują dalsze badania konstrukcji, na razie z wykorzystaniem metod nieinwazyjnych, m.in. geofizycznych (np. z zastosowaniem georadaru), dzięki którym bez czasochłonnych i kosztownych wykopalisk uzyskają dodatkowe informacje o konstrukcji.

Zapomniane zwycięstwo, czyli II bitwa pod Parkanami

9 pazdziernika 1683 roku rozegrała się II bitwa pod Parkanami. Choć bitwa ta jest nieco zapomniana i pozostaje w cieniu wiktorii wiedeńskiej, jest być może ważniejsza niż zwycięstwo pod Wiedniem. Pod Wiedniem Turcy zostali pobici lecz nie rozbici. Armia osmańska ciągle stanowiła śmiertelne niebezpieczeństwo o czym przekonał się na własnej skórze sam Jan III Sobieski 7 pazdziernika w I bitwie pod Parkanami.


 

Wojska sprzymierzone ruszyły w pościg za Turkami i maszerowały lewym brzegiem Dunaju na Ostrzyhom. Kolumna maszerujących wojsk była podzielona na szereg mniejszych grup i rozciągnięta na dużym dystansie, co był lekkomyślne i lekceważące przeciwnika.


 

Niespodziewanie dla Sobieskiego 7 października uderzyli Turcy, rozbijając straż przednią jego armii. Sobieski na czele 4000 wojska próbował ratować sytuację. Jego odsiecz dla straży przedniej nie powiodła się i sam musiał ratować się ucieczką po wcześniejszym odprawieniu z placu boju swego syna Jakuba.


 

Sobieski przez pół mili uciekał wraz z 7 towarzyszami. Razem z królem uchodził koniuszy wielki koronny Marek Matczyński. Gdy dwóch spahisów dogoniło króla pod którym padł koń, zasłonił go rajtar o imieniu Jędrek, pochodzący prawdopodobnie z chłopów. Sobieski poczuł się bezpieczny dopiero wtedy, gdy dotarł do nadchodzącej polskiej piechoty i regimentów jazdy Karola V Leopolda.


 

Ściganym Polakom Turcy zadali znaczne straty. Przed całkowitą zagładą jazdę polską uratowała nadciągająca polska piechota i austriacka jazda, na widok których Turcy wstrzymali pościg. Przez pewien czas Turcy byli przekonani, że Sobieski poległ. Spowodowane było to tym, że znaleźli na pobojowisku ciało wojewody pomorskiego Władysława Denhoffa, bardzo podobnego do króla. Głowę wojewody odcięto i triumfalnie odwieziono do Budy.


 

II bitwa pod Parkanami.


 

8 pazdziernika Sobieski skoncentrował wszystkie dostępne siły i postanowił stoczyć z Turkami walną bitwę. Turcy także ściągnęli posiłki gromadząc 36000 wojska (głównie jazdy). Turcy rozwinęli szyki na północny zachód od Parkan (dziś Sturovo na Słowacji)


 

przy czym same Parkany obsadzone przez janczarów stanowiły osłonę lewego skrzydła armii tureckiej. Za szykiem tureckim znajdowała się rzeka Garam (obecnie Hron) dopływ Dunaju. Turcy pragnęli swym prawym skrzydłem złamać lewe skrzydło armii Sobieskiego i zepchnąć je do Dunaju.

 

Sobieski przewidział to, dlatego oparł liczące 7500 ustawionej w szachownicę jazdy i piechoty lewe skrzydło o wzgórza. W środku szyku stanęły liczące 16 000 żołnierzy wojska cesarskie (dowodzący Dunewald, Starhemberg, Ludwik Wilhelm Badeński)  piechota w centrum, a jazda na skrzydłach: na lewym Jabłonowski, na prawym Lubomirski.

 

Zadaniem lewego skrzydła i centrum było związanie Turków walką. W tym czasie prawe skrzydło polskie miało odciąć nieprzyjaciela od Parkan, uniemożliwiając w ten sposób odwrót. Dodatkowo lewe skrzydło miał osłaniać przed nadejściem Tatarów lub Węgrów Tökölego specjalny oddział Stefana Czarnieckiego, bliskiego kuzyna hetmana Czarnieckiego.


 

9 października pierwsze uderzenie Turcy przeprowadzili przeciwko wojskom cesarskim i zostali odparci. Następnie większość sił tureckich zaczęła koncentrować się naprzeciw lewego skrzydła armii Sobieskiego. Ataki jazdy tureckiej powstrzymywała swym ogniem polska piechota i artyleria.

 

Później następowały kontrataki jazdy Jabłonowskiego. Przedłużająca się walka na tym skrzydle coraz bardziej absorbowała uwagę Turków, co pozwoliło Sobieskiemu podsunąć jazdę prawego skrzydła pod Parkany i odciąć Turkom jedyną drogę odwrotu przez most. Fakt ten połączony z narastającym naciskiem sił polsko-cesarskich spowodował, że Turcy rzucili się do ucieczki.


 

Przedmoście zdobyła polska i austriacka piechota, a sam most zawalił się na skutek celnego ognia artylerii Marcina Kątskiego. Jazda turecka próbowała przeprawy przez Dunaj na Ostrzyhom, wyginęła jednak pod ogniem Polaków i żołnierzy cesarskich. Przed zniszczeniem mostu na drugi brzeg zdążył się przeprawić jedynie Mehmed na czele 800 żołnierzy. Około 2000 żołnierzy przedostało się na drugi brzeg rzeki innymi sposobami. Do niewoli wzięto zaledwie 1500 Turków, którzy poprosili o łaskę, na placu bitwy zginęło 9000 Turków.


 

Bitwa okazała się być całkowitym i dewastującym zwycięstwem wojsk dowodzonych przez Sobieskiego. W odmętach rzeki lub na kopiach husarskich poległ kwiat kawalerii tureckiej. Wielo tysięczne straty w szeregach elitarnej jazdy spahisów, zaprawionej w bojach i świetnie wyszkolonej. Były bardzo bolesne dla sułtana tureckiego. Dzięki temu ofensywne zapędy Turków zostały wyhamowane na kilka lat.


 

Praktycznie całkowita masakra spotkała kilkudziesięciotysięczną armię turecką, a droga do wyzwolenia Węgier stanęła otworem. Sprzeciw austriacki nie pozwolił jednak połączonym armiom koalicji wyzwolić krajów korony św. Stefana, co mogłoby się udać w ciągu kilku miesięcy, gdyż siły tureckie były całkowicie rozbite. Przebiegli Niemcy obawiali się niepodległych Węgier tak mocno jak Turków.