Grudzień 2022

Heron z Aleksandrii, prawdziwy wynalazca silnika parowego

Heron z Aleksandrii, był Grekiem urodzonym w 10 roku n.e. Ten niezwykły człowiek żył i wychowywał się w Aleksandrii (obecnie część Egiptu). Heron był matematykiem i inżynierem, uważanym za jednego z największych wynalazców starożytności. Przypisuje się mu nawet wynalezienie pierwszego silnika parowego w historii ludzkości.

 

Nie wiadomo nam wiele o życiu Herona. Pewnym jest to, że urodził się w rodzinie Greków, którzy przenieśli się do Aleksandrii po podboju Aleksandra Wielkiego. W czasach jego życia, Biblioteka Aleksandryjska była u szczytu swojej chwały i uważa się, że Heron był jej częstym gościem. Zgodnie z dostępnymi dokumentami, często nauczał w Muzeum Aleksandryjskim - miejscu spotkań i dyskusji uczonych i badaczy.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że Heron z Aleksandrii, był pierwszym wynalazcą parowej turbiny. Urządzenie jego autorstwa, nosiło nazwę aeolipile. Nazwa pochodzi od greckiego słowa „Aiolos”, imienia greckiego boga wiatru. Turbina Herona, składała się z podgrzewanego ogniem kotła oraz turbiny w formie kuli zamocowanej na osi. Na jej obwodzie znajdowały się dwie dysze skierowane przeciwbieżnie. Powstająca w kotle para doprowadzana była do kuli przez wydrążone osie i wydostawała się z niej poprzez dysze.

 

Wywołane przez wypływ pary z dysz siły odrzutu o tym samym kierunku lecz przeciwnym zwrocie, wytwarzały siłę ciągu i wprawiały kulę w ruch obrotowy. W starożytności, wynalazek nie znalazł praktycznego zastosowania, ze względu na zbyt małą moc oraz brak układu automatycznej regulacji prędkości turbiny. Przez wieki, turbina Herona pozostała jedynie ciekawostką techniczną. Wynalazek został więc zapomniany i nie został właściwie wykorzystany, aż do 1577 roku. Wtedy to, silnik parowy został wynaleziony na nowo przez filozofa, astronoma i inżyniera Taku al-Dina. Istnieją doniesienia o innych urządzeniach podobnych do aeolipile na długo przed Heronem, jednak to on jako pierwszy opisał działanie swojego wynalazku i udzielił instrukcji jak stworzyć działający egzemplarz.

„Postaw kociołek nad ogniem: kula będzie się obracać na zawiasie. Pod garnkiem AB (ryc. 50) zawierającym wodę i zamykanym pokrywką CD na szyjce rozpala się ogień; komunikuje się z nim zakrzywiona rura EFG, której skrajna część jest umieszczona w wydrążonej kuli HK. Naprzeciwko końca G umieść kulkę LM opartą na okładce CD; i niech w kuli będą dwie zakrzywione rurki, komunikujące się z nią na przeciwległych końcach średnicy i zagięte w przeciwnych kierunkach, a zagięcia powinny być pod kątem prostym i w poprzek linii FG, L M. Gdy kocioł się nagrzewa, to okazuje się, że para, która dostaje się do piłki przez EFG, wychodzi przez zakrzywione rurki do pokrywki i powoduje obrót piłki, jak w przypadku tańczących postaci ”- Heron, Pneumatics

Innym wynalazkiem Herona było „koło wiatrowe”, które służyło do napędzania maszyny połączonej z organami piszczałkowymi. Wynalazł on też pierwszy automatycznie otwierające się drzwi, wóz strażacki, autonomiczną fontannę i wiele mechanizmów greckiego teatru. Jednym z jego wynalazków, był w pełni mechaniczny, zrobotyzowany spektakl teatralny,  wykorzystujący system węzłów i lin oraz prostych maszyn. Tworzyły one sztuczne dźwięki grzmotów i skupiały światł w określonych częściach spektaklu.

Jego dorobek obejmuje opisy maszyn pracujących pod ciśnieniem powietrza, pary lub wody, architektonicznych urządzeń do podnoszenia ciężkich przedmiotów, metody obliczania powierzchni i objętości – w tym  metody obliczania pierwiastka kwadratowego. Heron był geniuszem z niezwykle zaawansowaną wiedzą jak na tamte czasy. Niestety, większość z jego oryginalnych dzieł zaginęła i tylko nieliczne przetrwały w rękopisach arabskich.

 

Ewangelia Barnaby, przełomowy apokryf czy islamski paszkwil?

Jeszcze w 2012 roku, sieć obiegła informacja, jakoby tureckie Muzeum Etnograficzne w Ankarze było domem dla przełomowego tekstu. Zdaniem jego właścicieli jest to dzieło apostoła Barnaby, jednego z uczniów Jezusa Chrystusa. Kontrowersja otaczająca ten tekst, wynika głównie z zawartych w nim treści, które zupełnie przeczą pozostałym księgom Nowego Testamentu.

 

Wspomniany egzemplarz ewangelii Barnaby, znaleziono w 2000 roku, ale przez 12 lat fakt ten utrzymywano w ścisłej tajemnicy. Jej strony, zostały wykonane ze skóry zwierzęcej i znacznie poczerniały na skutek upływu lat. Cały tekst napisany jest w dialekcie aramejskim, a więc w języku Jezusa Chrystusa. Zgodnie z jej treścią, Jezus Chrystus nie został ukrzyżowany i nie był synem Boga. Stwierdza się tam jednak, że Jezus był prorokiem i żywy wstąpił do nieba. Uderza ona również w postać świętego Pawła, który jest wniej określony jako oszust. Tekst tej Ewangelii jest powszechnie uważany za islamski paszkwil przeciwko chrześcijaństwu.

 

Na jej temat, głośno zrobiło się jeszcze w 2012 roku, kiedy to dokument ujrzał światło dzienne. Wówczas, zainteresowanie księgą wyraziła nawet Stolica Apostolska. Projekt Vatican Insider, prowadzony przez włoską gazetę "La Stampa" utrzymuje że księga jest podróbką stworzoną w przez żydowskiego uczonego w średniowieczu. Zagadka miała zostać rozwikłana dzięki analizie inskrybcji na księdze. Zgodnie z ich tłumaczeniem, główna inskrypcja głosi: „W imię Pana ta księga została napisana przez mnichów z wysokiego klasztoru w Niniwie w 1500 roku pańskim”. Głównym problemem jest brak słowa „Biblia”, a nawet „Święta księga” co w ówczesnych czasach, było nie do pomyślenia. Dzieła biblijne sprzed 1500 lat, nie zostałyby nazwane „księgą”; a „Nowym Testamentem”, lub „Świętą Księgą”.

W rozdziale 217, jest nawet mowa o ważącym 100 funtów kamieniu, umieszczonym na ciele Chrystusa, co wydaje się zaskakujące, biorąc pod uwagę, że pierwsze użycie funta jako jednostka wagi datuje się na okres istnienia Imperium Osmańskigo. Strona obaliła również autentyczność twierdzenia, jakoby "Ewangelia Barnaby" liczyła sobie 1500 lat. The Vatican Insider twierdzi, że doniesienia medialne mylą 1500 lat przypisywanych książce przez media i datę 1500 roku n.e zapisaną w głównej inskrypcji książki.

 

Jest zresztą ku temu powód, ponieważ jeśli ta publikacja liczyłaby tyle lat, 1500-letnia Biblia przewidziałaby nadejście Mahometa. Warto nadmienić, że sam fakt istnienia księgi nazywanej "Ewangelią Barnaby", był znany już od XVI wieku a poszczególne egzemplarze znajdują się we Włoszech i Hiszpanii. Niektórzy naukowcy sugerują, że może zawierać pozostałości wcześniejszej, apokryficznej pracy (być może gnostyckiej, ebionitowej lub diatesarońskiej, zredagowanej w celu dostosowania jej do doktryny islamu.

 

Zagłada miasta Mohendżo-Daro. Co zniszczyło te starożytną metropolię?

Około 3500 lat temu z powierzchni ziemi zniknęło miasto Mohendżo-Daro. W języku hindi jego nazwa oznacza "Wzgórze Umarłych". W starożytnym hinduskim eposie Mahabharata, napisano, że przyczyną tej strasznej tragedii był potężny wybuch, który nastąpił po oślepiającym blasku "światła bez dymu". Potężna ilość ciepła doprowadziła do wrzenia otaczającą wodę, a "ryby wyglądały jak spalone". Co zatem mogło się stać w Mohendżo-Daro?

 

Ruiny tego miasta w okolicy rzeki Indus zostały znalezione dopiero w 1922 roku. Odkrycia na miejscu potwierdziły, że rzeczywiście doszło tam do opisanej w religijnym tekście nieznanej nam katastrofy. Wykopaliska pozwoliły odkryć stopione skały, ślady ognia i niezwykle potężnego wybuchu.

 

Właściwie wszystko w promieniu kilometra zostało całkowicie zniszczone. Wszystkie budynki w mieście zostały promieniście zmiecione. Położenie szkieletów wskazywało na to, że przed śmiercią ludzie ci spokojnie spacerowali ulicami miasta. Przypadek Mohendżo-Daro a zwłaszcza ustalona skala zniszczenia starożytnej metropolii bardzo przypomina to, co zobaczyliśmy w Hiroszimie i Nagasaki po wybuchach bomb atomowych.

Do tej pory zostały zaproponowane dwie hipotezy, które miały wyjaśnić przyczyny śmierci miasta. Jedna z nich zakłada, że była to eksplozja jądrowa. Ale naukowcy wykluczają to i to nawet nie ze względu na fakt, że oficjalnie nikt w starożytności takiej broni nie posiadał. Kłopotem w uznaniu takiej teorii jest brak śladu promieniowania znanych nam materiałów rozszczepialnych.

 

Nawet po kilku tysiącach lat nadal powinno się dać wykryć eksplozję jądrową. Według innej pokrewnej hipotezy, wybuch jądrowy miał miejsce na niebie i eksplodował obcy statek kosmiczny, który miał odwiedzić Ziemię w odległej przeszłości naszej planety. Jednak na poparcie tej teorii do tej pory również nie znaleziono żadnego bezpośredniego dowodu.

 

Pewne jest to, że była tam jakaś eksplozja i wywołała dużą temperaturę zdolną do topienia kamieni. Poza tym na miejscu znaleziono tektyty, małe cząstki kwarcu, które powstają na przykład podczas wejścia w atmosferę meteoru czy asteroidy. Obecność tych cząstek według niektórych jest dowodem na to, że nad Mohendżo-Daro mogło dojść do eksplozji podobnej do tej jaka miała miejsce w lutym 2013 roku nad Uralem.

Inna równie intrygująca teoria zakłada splot różnych okoliczności atmosferycznych, które wytworzyły coś, co bywa nazywane "czarną błyskawicą". Jej zwolennicy sugerują, że powietrze pod wpływem promieni kosmicznych i słonecznych podlegają polom elektrycznym aktywnych chemicznie składników atmosfery, zdolnych do tworzenia klastrów aerozoli, które zajmują dużą przestrzeń w atmosferze i mogą powodować efekty luminescencyjne. Struktury te poruszają się pod wpływem pól elektromagnetycznych i mają różne formy i średnice.

 

Teoretycznie może dojść do tego, że odpowiedni dużo takich klastrów pojawiło się nad Mohendżo-Daro powodując blask i jednocześnie toksyczne substancje, które nagle zabiły ludzi. Potem miało niby dojść do eksplozji jednego z nich co wywołało kolejne eksplozje a fala uderzeniowa dotarła do powierzchni Ziemi niszcząc miasto i topiąc wszystko w temperaturze od 10 do 15 tysięcy stopni. Mohendżo-Daro musi być solą w oku współczesnych naukowców, skoro na siłę wymyślają tak dziwne teorie. Ich celem jest raczej nie tylke odkrywanie prawdy, co petryfikowanie zestawu obecnie uznawanego zestawu ustaleń.