Bitwa o Konungahelę
Image
10 sierpnia 1136 r rozegrała się mało znana acz jedna z największych bitew lądowo- morskich epoki średniowiecza. Flota księcia Pomorza Racibora I posiłkowana przez Ranów i Połabian, pobiła koalicję duńsko-norweską w bitwie o Konungahelę.
Racibor I będący lennikiem Bolesława Krzywoustego znajdował się niemal ciągle w konflikcie z Danią, która prowadziła agresywną ekspansję na tereny południowego Bałtyku. Impulsem do działania dla Pomorzan było zawarcie sojuszu pomiędzy królem Danii Erykiem II a władcą Marchii Północnej Albrechtem Niedźwiedziem znanym ze swej brutalności w czasie krucjat połabskich.
Celem wyprawy na Duńczyków było wyeliminowanie jednego z sojuszników, zanim połączone siły agresorów uderzą pierwsze. Przygotowania do wyprawy ruszyły pełną parą a Bolesław Krzywousty nie tylko o niej wiedział ale zaangażował się w nią finansowo. To on sfinansował budowę potężnej floty i opłacił najemników z Nowogrodu Wielkiego.
Przygotowania rozpoczęto w samą porę gdyż do Racibora I przyszła informacja o wyprawie Duńczyków na Rugię. Wyprawa ta została zainspirowana i sfinansowana przez biskupa Asgera któremu zależało na schrystianizowaniu i podporządkowaniu tego ważnego osrodka Słowian który ciągle trwał przy wierze przodków. Racibor I do którego dołączyli Ranowie postanowił przechwycić i zniszczyć flotę Eryka II jeszcze na na duńskich wodach.
Kiedy doszło do spotkania wrogich flot okazało się, że większa częsć floty duńskiej nie ma serca do walki i zawróciła nie podejmując wyzwania, widząc to Eryk II także opuścił plac boju. Ta częsć floty duńskiej, która zdecydowała się na walkę została szybko otoczona.
[ibimage==47186==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]
W tym momencie Racibor I wykazał się zmysłem politycznym i zatrzymał masakrę jaką urządzili sobie pogańscy Ranowie. Racibor I wiedział, że okazanie łaski pokonanym i porzuconym przez swego króla wojownikom duńskim, osłabi i tak wątłą pozycję Eryka II na wiecu do którego miało dojsć.
Racibor I kontynuował wyprawę i postanowił zdobyć i zniszczyć Roskilde miasto traktowane przez Eryka II jako stolicę. Miasto i port poddały się bez walki natomiast cytadelę broniącą miasto i port zdobyto szturmem. Po obowiązkowym splądrowaniu i spaleniu miasta i cytadeli Słowianie powrócili do siebie by dokończyć przygotowania do głównej wyprawy.
Na cel wyprawy obrano miasto Konungahela (dzis Kungalv kilkanaście km na północ od Goteborga). W tym okresie było to duże, bogate i ludne miasto będące ważnym osrodkiem handlu w regionie.
Szczegółowy opis wyprawy i samej bitwy znamy dzięki islandzkiemu sagamadrowi z XIIIw Snorremu Sturlasonowi który opisał tamte wydarzenia w sadze „Heimskringla” co znaczy Krąg Swiata. Relacja wydaje się być wiarygodna gdyż autor opisuje wydarzenia na podstawie wspomnień naocznego ich świadka, swego wychowawcy Jana Loptssona.
Flota Słowian liczyła 650 okrętów i statków transportowych na każdym z nich miało być 44 wojowników i 2 konie, łatwo wiec policzyć, że siły inwazyjne liczyły co najmniej 28 000 wojowników w tym ponad 1000 konnych. Nawet jeśli liczby są przesadzone to flota i armia inwazyjna musiała być imponująca. Dla porównania Wilhelm Zdobywca w roku 1066 dokonał inwazji Anglii na 690 okrętach i miał do dyspozycji około 7000 wojowników z czego 2000 to wojownicy konni.
Flota Słowian po minięciu trudnych wód ciesnin duńskich, dotarła do fiordu Gotalev gdzie marynarze musieli wykazać się kunsztem a ogromna flota dyscypliną. Tam bowiem napotkano wbite w dno pale drewniane, które miały zapobiec własnie inwazji od strony morza.
Po minięciu tej przeszkody flota Słowian popłynęła w kierunku Konungaheli położonej kilkanaście kilometrów w głąb lądu. Do miasta prowadziły dwie odnogi rzeki Goty, dlatego podzielono flotę Słowian na dwie części by szybkim manewrem dopłynąć do miasta i zapobiec zatorom powodowanym przez dużą liczbę okrętów stłoczonych w wąskim fiordzie.
Wschodnią odnogą rzeki flotę poprowadzili dwaj wojewodowie Unibor i Dunimysł przez zachodnią odnogę zas, flotę porowadził sam Racibor I. Mieszkańcy miasta byli zupełnie zaskoczeni obecnością ogromnej floty Słowian u bram ich miasta. Za nic wzięli sobie ostrzeżenia od króla Eryka II i metropolity Lundu Osura, zignorowali gońców którzy przynieśli wiadomość następującej tresci.
„Słowianie są w drodze z wielką wyprawą, bijąc chrześcijan i odnosząc stale zwycięstwa”
Nie poczuli się oni zagrożeni gdyż wiedzieli, że na wodach tych nie widziano już dawno słowiańskich piratów. Ufni też byli w siłę fortyfikacji miasta oraz zamku strzegącego portu. W porcie stały okręty skandynawskie, których załogi wraz z mieszkańcami miasta próbowały odeprzeć i uniemożliwić desant sił słowiańskich. Sprawny desant konnicy, która zaatakowała miasto od tyłu rozstrzygnął bitwę o dolne miasto.
Widząc swe tragiczne położenie obrońcy rzucili się do ucieczki do cytadeli, po drodze ratując co się da ze swego dobytku. Zwycięzcy splądrowali i spalili miasto a następnie oblegli cytadelę. Racibor I chcąc uniknąć strat w swoim wojsku wysłał pod wały grodu posła z tłumaczem. Oferując oblężonym, że będą mogli zabrać wszystko co uniosą i bezpiecznie opuścić zamek.
Obrońcy pewni swych umocnień oraz wiedząc, że nadejdzie odsiecz odpowiedzieli na tą propozycję okrzykiem wojennym i zasypali oblegających gradem pocisków. Ci z uciekinierów którzy nie schronili się w cytadeli zbiegło na wies gdzie zaalarmowali lokalnych naczelników. Którzy rozesłali po całej okolicy znak strzały (odpowiednik słowiańskich wici) w ten sposób sformowali oddział składający się z 720 wojów, który wyruszył na odsiecz oblężonej twierdzy.
Pierwszy oddział prowadził Sigurd syn Gyrda jednak on sam jak i jego ludzie poszli w rozsypkę po pierwszym starciu z oblegającymi gród Słowianami (Sigurd zmarł wkrótce okryty hańbą). Drugi oddział pod wodzą Sigarda walczył mężnie do ostatniego woja. Po odparciu odsieczy Słowianie przystąpili do budowy własnych szańców otaczających twierdzę i odcinających załogę od pomocy z zewnątrz. Kronika wspomina także o licznych machinach oblężniczych po które Racibor posyłał wielokrotnie swe statki.
Wspomniana wczesniej saga odnotowuje, że Słowianie do osłony szturmów używali doskonale wyszkolonego łucznika, który precyzyjnie mierzonymi strzałami likwidował najlepszych wojowników w szeregach obrońców. Naczelnik grodu imieniem Semund wiedział, że nie może pozwolić sobie na takie straty postanowił zatem usunąć groznego snajpera.
Przywołał do siebie swego syna Asmunda, także doskonałego łucznika. I powiedział mu „ wymierzę do tego co trzyma tarczę” Semund więc wystrzelił do tarczownika osłaniającego snajpera zmuszając go do osłony własnego ciała, na ten moment czekał Asmund.
„ wypuścił strzałę między tarcze i ugodził łucznika w czoło tak, że strzała wyszła ciemieniem i ten padł do tyłu zabity”
Po tym wydarzeniu Racibor postanowił spróbować raz jeszcze dyplomacji, lecz obrońcy odmówili poddania się zasypując oblegających ich Słowian pociskami. Racibor wydał kolejny raz rozkaz do szturmu. Słowianie wydali okrzyk bojowy i ruszyli do ataku na bramę, kronika wspomina „zawyli wszyscy jak psy lub wilki”
Jeden z wojowników słowiańskich owładnięty szałem bitewnym odrzucił tarczę i zbroje i z samym tylko toporem nie zważając na rany mu zadawane przedostał się na bramę grodu gdzie położył trupem załogę bramy. Ciskane w niego groty nie robiły na nim wrażenia lub nie trafiały w rozsierdzonego wojownika. Obrońcy pomyśleli, że poganin posiada potężną moc magiczną która go ochrania.
Oddajmy głos sadze która tak opisuje walkę z tym słowiańskim berserkerem!
„Na to ksiądz Andrzej wziął swięcony ogień pobłogosławił go i wsadził weń ostrze, aż się opaliło to nabił na strzałę i podał Asmundowi. Ów wystrzelił ją na czarownika, a ta ugodziła go tak, że od razu miał dosć i padł na ziemię”
Widząc to napastnicy cofnęli się i tak odparto kolejny szturm wojsk słowiańskich. Racibor po raz kolejny zaproponował honorową kapitulację, którą obrońcy początkowo odrzucili. Jednak po wielu tygodniach zaciętych walk (wyprawa musiała trwać co najmniej do przełomu listopada i grudnia gdyż Racibor w drodze powrotnej miał problemy z lodem w ciesninie Sund) kiedy obrońcy nie mieli już czym odpierać ataków. A morale upadło z powodu śmierci żony naczelnika grodu, oraz brakiem perspektyw na odsiecz obrońcy poddali gród.
Niestety Racibor I mający już wczesniej problemy z utrzymaniem dyscypliny wśród swych pogańskich posiłków z Rugii nie mógł zapanować nad wojami którzy wdarłszy się do grodu przystąpili do łupienia i palenia. Pomimo obietnicy danej księdzowi Andrzejowi przez Racibora, że kościół pozostanie nie tknięty i ten podzielił los miasta i zamku zamieniając się w zgliszcza.
Sam ksiądz Andrzej miał więcej szczęścia i zdołał się wykupić darowując Raciborowi srebrny pastorał a Dunimysłowi złoty pierścień. Pod ochroną Racibora ksiądz Andrzej został odstawiony na książęcy okręt a później w tajemnicy w drodze powrotnej wysadzony na brzeg.
[ibimage==47181==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]
Ten gest Racibora może dziwić ale trzeba pamiętać, że Racibor był już księciem chrześcijańskim i dbał o ty by nie postrzegano go jako sojusznika pogan. Później wykupywał on wiele relikwi od Ranów i oddawał je Skandynawom, okazał się także hojnym nadawcą dóbr dla młodych struktur koscielnych na swych ziemiach oraz fundatorem kilku kosciołów.
Wyprawa na Konungahelę była dużym sukcesem pod każdym względem tak logistycznym, militarnym, i politycznym. Główny cel wyprawy osłabienie i neutralizacja niebezpieczeństwa ze strony Eryka II został osiągnięty. Nieudolny wojownik Eryk II został odrzucony przez zwasalizowane do tej pory przez Danię Szwecję i Norwegię które zawarły sojusz.
Snorri Sturlason tak opisuje zakończenie wyprawy.
„Król Racibor i jego zwycięskie wojska ustąpiły i powróciły do Slavii, a wielka liczba ludu, który wzięty był w Konungaheli, potem długo żył u Słowian w niewoli. Wielki port Konungahela nigdy nie wrócił do tego samego stanu co przedtem”
- Dodaj komentarz
- 14226 odsłon