Bitwa pod Lenino

Kategorie: 

public domain

12-13 pazdziernika 1943 roku 1 Dywizja Piechoty im Tadeusza Kosciuszki stoczyła bitwę pod Lenino. Wiem, że dziś w modzie jest AK i NSZ  a czyn zbrojny Polaków idących do Polski ze wschodu jest obecnie zapominany i niemodny. W większości byli to jednak ludzie, którzy nie zdążyli do Andersa i nie mieli wyboru. Wstąpienie do wojska tworzonego w ZSRR postrzegali jako jedyną szansę na powrót do domu z sowieckiej gehenny a nie walkę za komunizm w Polsce. Oni też dali swą krew i życie dla Polski i z tego powodu zasłużyli na pamięć i szacunek.

Głównym celem natarcia 1 Dywizji było, we współdziałaniu z 42. i 290 Dywizjami Strzeleckimi Armii Czerwonej przełamać obronę niemiecką na dwukilometrowym odcinku. W powstałą lukę miały wejść główne siły radzieckie, w celu dotarcia do linii Dniepru. Dywizję wspierać miały pułki artylerii lekkiej 144 i 164 Dywizji Piechoty, 538 pułk moździerzy i 67 Brygada Haubic Armii Czerwonej. Należy zaznaczyć, że obie współdziałające dywizje radzieckie liczyły zaledwie po 4 000 żołnierzy, czyli stanowiły jedynie połowę tego czym dysponowała dywizja polska.

Przed atakiem planowano zmasowane przygotowanie artyleryjskie, mające trwać 100 minut. Z chwilą poderwania się piechoty, artyleria miała stworzyć przed piechotą podwójny wał ogniowy, który przesuwałby się przed nią w odległości ok. 200-300 m.

O 20:00 11 października gen. Berling otrzymał ze sztabu armii rozkaz przeprowadzenia 12 października o 6:00 rozpoznania walką siłami batalionu. Nie będąc przekonany o słuszności takiego rozwiązania, prosił dowódcę armii o zmianę decyzji lub użycie mniejszych sił. Rozkazu nie zmieniono. Do rozpoznania wyznaczono 1/1 pp.

Powiadomiony wieczorem o zadaniu dowódca 1 pp nie poinformował natychmiast o nim dowódcy batalionu – mjr. Lachowicza. Rozkaz do rozpoznania walką przekazał dopiero o 4:00, czyli dwie godziny przed natarciem. Zaskoczony mjr Lachowicz miał powiedzieć: „No, to 50 procent mego batalionu już nie ma”. Udał się do pierwszorzutowych kompanii i przekazał zadania. Na sygnał czerwonej rakiety kompanie miały ruszyć do natarcia, podejść do rzeki Mierei, sforsować ją i zaatakować przedni skraj obrony nieprzyjaciela na kierunku wzgórza 215.5.

Rozpoznanie walką nie powiodło się i batalion poniósł ogromne straty. Niemcy byli silniejsi niż przypuszczano, posiadali duży potencjał ogniowy i zawczasu rozbudowaną obronę. Ta nierówna walka toczyła się od 6:00 aż do chwili rozpoczęcia przygotowania artyleryjskiego natarcia, a więc ponad trzy godziny.

Rozpoznanie walką za cenę olbrzymich strat (ponad 50 procent) potwierdziło opinię dowódcy dywizji, że Niemcy nie opuścili pozycji (jak sugerował gen. Gordow), a wręcz przeciwnie, wzmocnili swoje siły. Ujawniono dużą ilość nowych środków ogniowych, w tym większość na wzgórzu 215,5.

O 8:20 miało rozpocząć się przygotowanie artyleryjskie. Ze względu na mgłę, termin przesunięto o godzinę. Punktualnie o 9:20 salwa katiusz zapoczątkowała ogień artylerii. Jednak na rozkaz dowódcy 33 Armii, gen. Wasilija Gordowa skrócono czas przygotowania artyleryjskiego o 60 minut.

Decyzja ta spowodowała, że nie zniszczono większości potencjału ogniowego i ludzkiego Niemców co było przyczyną pózniejszych strat polskich. Na duże straty Polaków miał też fakt, że rozkazy przekazywane do oddziałów na froncie, dowództwo przekazywało nie szyfrowane otwartym tekstem przez radio.

Dowództwo radzieckie uznało, że Niemcy się wycofują. Było jednak inaczej. Niemcy opuścili pierwszą linie i ukryli się w przygotowanych schronach polowych. Choć ponieśli pewne straty zachowali pełną zdolność bojową.

Atak zaczął się o godz. 10:00. Wyrównana tyraliera z miejsca bez większego trudu zajęła pierwszą linię okopów niemieckich.  Zapowiadał się pomyślny przebieg dalszego natarcia i Polacy rozpoczęli szturm drugiej linii okopów. Jednak po początkowym zaskoczeniu Niemcy wrócili na pozycje i otworzyli ogień. Dodatkowo  sąsiednie dywizje radzieckie nie osiągnęły jednak takich efektów. Po chwilowym powodzeniu ich natarcie załamało się i nie ruszyło już z miejsca do końca bitwy. Poza tym artyleria sąsiednich dywizji nie zmieniła rubieży ogniowych i część polskich kompanii dostała się pod ich ogień.

Powstało zamieszanie, natarcie chwilowo wstrzymano. Pułki tylko częściowo wykonały postawione zadania, ponosząc przy tym duże straty. Zaczął się jednak kryzys bitwy, zabrakło amunicji, a czołgi nie podeszły jeszcze do rzeki i nie wsparły piechoty. Sąsiednie dywizje zostały zatrzymane na linii natarcia. 1 Dywizja wbiła się klinem na 2-3 km w ugrupowanie niemieckie, mając odsłonięte skrzydła.

Dopiero około 12:00 rozpoczęła się przeprawa czołgów przez Miereję, nie przygotowano jednak podejść do mostów. W 2 kompanii czołgów na podejściach do przeprawy ugrzęzło pięć wozów, a dwa zostały uszkodzone. Pozostałe trzy nie mogły się przeprawić. 1 kcz miała przejść po moście w Lenino. Została jednak zbombardowana przez samoloty niemieckie.

Dopiero po południu udało się przeprawić kilka czołgów. Część z nich podczas ataków na Trygubową i Połzuchy została zniszczona i uszkodzona, pozostałe wspierały piechotę z niewielkim skutkiem. Te same trudności spotkały na przeprawie artylerię. Moździerze i lekkie działa pułkowe przenoszono dosłownie na plecach, wyrywano z bagna, by przeprawić je na drugi brzeg.

O godzinie 14-00 Niemcy przeszli do kontrataku.  Mgła podniosła się wyżej i do akcji wkroczyło niemieckie lotnictwo szturmowe i bombowe. Pierwszy kontratak na Trygubową został odparty, ale drugi przy wsparciu czołgów i dział pancernych wyrzucił 2 batalion piechoty z Trygubowej. Kontratak polskiego  3 batalionu piechoty tylko częściowo załagodził sytuację a wsparcie artyleryjskie zaczęło słabnąć.

Kolejne niemieckie kontrataki odrzuciły Polaków na zachodnie stoki wzg. 215.5. Brakowało amunicji, czołgów i wsparcia artylerii. Dowódca pułku ppłk Derks utracił zdolność dowodzenia. W szeregi 1 pułku wkradł się chaos. Dowództwo przejął płk Kieniewicz, zastępca dowódcy 1 Dywizji Piechoty. Na kierunku 2 pp sytuacja nie wyglądała lepiej. Niemcy naciskali mocno a od zniszczenia pułk ocalił ogień zaporowy położony przez 67 Brygady Haubic.  Około 14:00  2 pułk został  odrzucony z rejonu Połzuch i zmuszony do przejścia do obrony.

W póznych godzinach popołudniowych rozpoczęło się wchodzenie do walki drugiego rzutu  1DP. W miejsce 1pp wszedł 3 pp. Luzowanie następowało pod bezpośrednim ogniem nieprzyjacielskich oddziałów. 1 pułk piechoty w czasie wchodzenia do bitwy liczył ponad 2800 żołnierzy, a w chwili wycofania zaledwie 500.

O 19:20 pułki 2. i 3. wsparte 16 czołgami wznowiły natarcie. Nie udało się jednak złamać oporu Niemców. Nie zdobyto ponownie Trygubowej i Połzuch. W ciągu nocy walki nie ustawały. Odległość między pułkami a wrogiem przestała istnieć. Walka toczyła się na odległość karabinu, z trudem można było rozróżnić, gdzie swój, a gdzie wróg. Cała dolina huczała wystrzałami, bój toczył się wszędzie. Mimo zaangażowania 3 pułkowi nie udało się rozwinąć natarcia. 2 pułk piechoty odparł w nocy pięć kontrataków i utrzymał linię obrony.

O godzinie 20-00 gen. Berling otrzymał rozkazy na następny dzień. Według planu o 7.45 miała rozpocząć się 15-minutowa nawała artyleryjska, a o 8:00 powinna ruszyć do natarcia piechota wsparta czołgami. W nocy uzupełniono amunicję, którą trzeba było zbierać z aż trzech radzieckich dywizji wypoczywających na zapleczu.

Rano mimo nalotów niemieckich na polskie pozycje 1 DP ruszyła do natarcia. Natarcie zostało wsparte (nieudanie) przez 1 i 2 kompanie czołgów, 3 kompania czołgów utknęła w rozlewisku Mierji i nie zdołała sforsować rzeki. Niemcy kontratakowali a po krwawym boju 2 pp odzyskał wieś Połzuchy, 3 pp mimo wsparcia czołgów nie zdobył wsi Trygubowa. Kontrataki i naloty niemieckie trwały a oba pułki przeszły do obrony. W wyniku walk 2 pp utracił Połzuchy zdobyte krwawo kilka godzin wcześniej.

Gen. Berling został wezwany na stanowisko dowodzenia 33 Armii gdzie doszło do kłótni i ostrej wymiany zdań pomiędzy dowódcami. W jej wyniku o 17-00 otrzymał rozkaz informujący, że w nocy jego dywizja zostanie zluzowana przez 164 Dywizję Strzelecką i wycofana na tyły. Do godziny 20-00 Polacy odzyskali jeszcze wieś Połzuchy. 14 pazdziernika wraz z oddziałami radzieckimi wycofali się za Miereję.

Tak zakończyła się pierwsza bitwa kościuszkowców, która nie przyniosła zmiany linii frontu. Kosztem ogromnych strat udało się zadać wrogowi duże straty w ludziach i sprzęcie.  W walkach Niemcy stracili 1500 żołnierzy, a 326 dostało się do niewoli. Zniszczono 72 karabiny maszynowe, 42 działa i moździerze, 2 czołgi oraz strącono 5 samolotów.

1. Dywizja Piechoty im. T. Kościuszki w dwudniowej bitwie straciła ponad 3 tysiące żołnierzy. Poległo, zmarło z ran lub chorób 510 żołnierzy (w tym 51 oficerów, 116 podoficerów, 343 szeregowców). Rannych zostało 1776 żołnierzy, zaginęło bez wieści 652 osób, do niewoli zostało wziętych 116. Straty polskiej dywizji wynosiły zatem 23,7 % ogólnego stanu osobowego dywizji i przewyższały procentowo straty II korpusu w walkach pod Monte Cassino. Straty takie były jednak w ówczesnych warunkach radzieckich "normalne" jak to tłumaczył Wandzie Wasilewskiej Wiaczesław Mołotow.

Dwudniowe walki na froncie pokazały znaczące braki w dowodzeniu, pracy sztabów i łączności. Także współdziałanie piechoty z innymi rodzajami wojsk budziło wiele zastrzeżeń. Bardzo źle działała ewakuacja rannych z pola bitwy, służby kwatermistrzowskie praktycznie nie pracowały. Trzeba jednak mocno zaakcentować, że dla większości Polaków były to pierwsze doświadczenia bojowe.

Mając to na uwadze należy stwierdzić, że Polacy spisali się dobrze na tle doświadczonego i dobrze uzbrojonego przeciwnika, który miał zakaz odwrotu. Osiągnięcia polskiej dywizji z powodu niezdolności do walki sąsiednich dywizji radzieckich niestety nie przerodziły się w jakikolwiek sukces operacyjny. Dlatego też z militarnego punktu widzenia bitwy tej nie można w żadnym wypadku nazwać klęską, lecz niepowodzeniem taktycznym, bardzo często zdarzającym się w czasie II wojny światowej na wszystkich frontach.

Ocena: 

4
Średnio: 4 (1 vote)

Komentarze

Portret użytkownika ja

Niestety była to jedna z

Niestety była to jedna z potyczek w tej wojnie ukierunkowana na wykrwawienie polskich żołnierzy i tak już ledwo zipiącej zdradzonej ojczyzny przez władze w londynie i ich sojuszników. Chwała Bohaterom!!

0
0

Skomentuj