Nowe runy odnalezione w Danii

W czasie prac archeologicznych na placu Wilhelma Wernera  w Odense w Danii, archeolodzy odkryli pochodzącą z XIII wieku deszczułkę pokrytą skandynawskim pismem runicznym. Licząca sobie 800 lat inskrypcja jest obecnie przedmiotem badań zespołu naukowców próbujących rozszyfrować tajemniczy tekst.

 

Artefakt odnaleziony został w miejscu, w którym  w średniowieczu funkcjonował targ rybny nazywany w kronikach Sildeboderne co znaczy po prostu stragany śledziowe.  Badania trwające od kilku lat dobiegały końca, kiedy oczom archeologów ukazały się trzy kawałki drewna zapisane runami.   Artefakt ma długość 8,5 cm i przypuszcza się  się, że był noszony jako talizman lub amulet.

 

Lisbeth Imer z Muzeum Narodowego  Danii podkreśliła niezwykle delikatną naturę artefaktu, stwierdzając w komunikacie. "Deszczułka miała konsystencję zimnego masła zanim została zakonserwowana i zabezpieczona". Stwierdziła też, że dużym zawodem jest fakt, że artefakt jest uszkodzony co może utrudnić odszyfrowanie run.

                                                              Deszczułka zapisana runami

Naukowcy twierdzą, że słowa są trudne do odczytania, ale napis runiczny odnosi się do właściciela talizmanu jako Tomme  i nazywa  go sługą Bożym. Innymi już odszyfrowanymi słowami, wyciętymi w drewnie są słowa  "dobre zdrowie"

 

Znalezisko ma duże znaczenie gdyż pokazuje, że runy stosowane często w praktykach magicznych i rytualnych nie zostały kompletnie zarzucone w średniowieczu. Pismo runiczne zaczęło być zastępowane przez alfabet łaciński około roku 1000 wraz z nadejściem chrześcijaństwa. Co zatem spowodowało, że stare pismo przetrwało tak długo?

                                    Stanowisko na którym odnaleziono artefakt runiczny

Oprócz czynnika jakim było przywiązanie do tradycji i chęć zachowania spuścizny po przodkach, innym prozaicznym powodem był aspekt praktyczny. Osoba która miała nóż i kawałek drewna lub kości mogła zacząć pisać, także kształt run sprzyjał wycinaniu znaków runicznych w twardym materiale ( mało łuków, głównie linie proste i skośne), nawet w kamieniu. Alfabet łaciński ze względu na kształt liter bardziej nadawał się do zapisywania na pergaminie niż wycinania w twardym materiale, wymagał także atramentu i pióra, co było zbyt drogie i niepraktyczne dla pospolitego ludu.

 

Najwcześniejsze znane nam runy skandynawskie pochodzą z około 150-200 roku n.e. Słowo runa w języku starogermańskim znaczy tyle co tajemnica lub sekret. Ich pochodzenie jest trudne do zidentyfikowania. System pisma runicznego zapożyczony został prawdopodobnie od ludów zamieszkujących północną Italię (alfabet alpejski) Niektórzy naukowcy zwracają uwagę na podobieństwa łączące go z alfabetem  fenickim i hebrajskim.

 

Czasami można spotkać się z twierdzeniem, że runy wywodzą się od liter greckich. Rzeczywiście niektóre z liter runicznych starszej formy run, mają odpowiedniki graficzne i fonetyczne w alfabecie greckim. Jednak generalnie kanciaste w formie runy porównane do okrągławych w swej formie  liter greckich rażą innością, także kolejność liter greckich i run w alfabecie jest inna.

 

Warto wspomnieć, że nazwa runy nie jest przypisana wyłącznie runom skandynawskim. Mianem run określa się także pismo orchońskie używane przez ludy tureckie. Choć na pierwszy rzut oka runy tureckie, jak się je czasem nazywa wyglądają podobnie do run skandynawskich, nie mają nic z nimi wspólnego. Są dużo młodsze, wykształciły się w sposób niezależny około VIII w.n.e kiedy konglomerat ludów tureckich zamieszkiwał na północ od Chin nad rzeką Jenisej. Uznaje się, że runy tureckie pochodzą  od pisma sogdyjskiego.

 

Innym systemem pisma runicznego jest madziarski rowasz. Wśród Madziarów pismo to było w powszechnym użyciu przed rokiem 1000 i wykazuje podobieństwa z runami tureckimi. Tak jak w przypadku run skandynawskich, rowasz został wyparty przez alfabet łaciński wraz z wprowadzeniem chrześcijaństwa przez króla Stefana I. Najdłużej, bo aż do roku 1850  rowasz przetrwał w użyciu wśród Szeklerów, zmadziaryzowanej grupy etnicznej zamieszkującej Siedmigród (prawdopodobnie potomków Pieczyngów i Połowców). Przykłady pisma rowasz zachowały się na typowych dla kultury Szeklerów nagrobkach w formie drewnianego lub kamiennego bogato dekorowanego  słupa.

 

Nie można oczywiście pominąć tutaj kwestii piśmiennictwa Słowian. Zdania są podzielone i od XIX wieku trwa spór w kręgach naukowych czy Słowianie wykształcili własne pismo. Dla jednych  Księga Welesa czy kamienie mikorzyńskie są dowodem na istnienie run słowiańskich inni twierdzą, że to fałszerstwa. Rzeczywiście 100% rzetelnych dowodów archeologicznych na istnienie pisma Słowian brakuje. Istnieją jednak inne wiarygodne dowody, głównie przekazy kronikarskie wczesnośredniowiecznych pisarzy różnego pochodzenia.

 

Za istnieniem pisma Słowian lub systemu znaków graficznych, mają świadczyć niektóre z liter w alfabecie głagolickim. Kiedy porówna się je z literami greckimi są zupełnie inne co sugeruje, że funkcjonujące już wcześniej znaki zostały inkorporowane do nowego alfabetu. Uznając wszelkie wpływy pisma greckiego w procesie tworzenia głagolicy, uznaje się  obecnie, że głagolica powstała częściowo w oparciu o zestaw symboli używanych przez Słowian na długo przed świętymi Cyrylem i Metodym, twórcami głagolicy.  Kontrowersje związane ze wspomnianym archaicznym systemem znaków, wiążą się tu jedynie z pytaniem czy był to system na tyle rozwinięty by można przy jego pomocy zapisywać całe zdania, przekazywać informacje i wyrażać myśli, czy był to tylko system pojedynczych stylizowanych znaków.

 

Przekazem kronikarskim który bez wątpienia stwierdza o istnieniu pisma Słowian jest kronika Gesta Saxonum (Dzieje Sasów) z X wieku autorstwa biskupa Thietmara z Merseburga. W szerokim i bardzo szczegółowym opisie grodu i świątyni w Radogoszczy autor kroniki pisze

 

"jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń, każdy z wyrytym u spodu imieniem"

 

 

Innym jeszcze starszym bo z przełomu IX i X wieku przekazem pisemnym informującym o istnieniu pisma Słowian, są kroniki autorstwa mnicha i kronikarza z Bułgarii Chrabara.

 

Pisał on "Wprzódy bowiem Słowianie nie mieli ksiąg, lecz kreskami i nacięciami czytali i gadali"

 

Wreszcie trzeci rodzaj dowodów ma charakter etymologiczny: starosłowiańskie określenie liter to buki (od tabliczek wykonanych z drewna bukowego). Słowo "bukwa" używane jest do dziś m.in w języku rosyjskim. Jakkolwiek nie jest jasne, kiedy rzeczownik ten powstał, to jednak powszechność stosowania pergaminu jako materiału piśmienniczego w całym świecie chrześcijańskim wskazuje na wcześniejszy rodowód słowa buki. Zatem jedynymi bukami mogły być inne niż łacińskie i greckie litery. Słowo "pisać" brzmi prawie identycznie we wszystkich językach słowiańskich i znacząco różni się od odpowiedników w łacinie i grece, co świadczy o tym, że czynność pisania była znana Słowianom jeszcze zanim podzielili się na grupy, a było to na długo przed św. Cyrylem i Metodym.

Pancho Villa i historia jednego rajdu z rewolucją w tle

Obce ataki na  amerykańską ziemię były nieliczne. Ale w dniu 9 marca 1916 roku, 99 lat temu Meksykański dowódca rewolucyjny  Pancho Villa zainicjował jeden z najbardziej śmiałych ataków na USA.

 

Wielu porównywało ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku, do japońskiego ataku na Pearl Harbor z 7 grudnia 1941 r .W przeciwieństwie do zbombardowania Pearl Harbor,  ataki na World Trade Center i Pentagon zostały wykonane bez  zezwolenia rządu atakującej strony. Z tego względu 9/11 można bardziej porównać do 09 marca 1916, kiedy to meksykański dowódca Pancho Villa dokonał rajdu na pograniczne miasto Columbus, zabijając przy tym amerykańskich cywilów i żołnierzy. W odpowiedzi, prezydent Woodrow Wilson wysłał tysiące amerykańskich żołnierzy w głąb Meksyku w poszukiwaniu Pancho Villi co o mały włos nie doprowadziło do wojną z Meksykiem.

 

Historyk Donald R. Shaffer stwierdził w artykule napisanym tuż po 9/11, że najazd na Columbus "uczynił z Pancho Villi,  postać tak znaną  wśród Amerykanów w 1916 roku, jaką Osama bin Laden stał się  85 lat później." Podejmując próbę ujęcia nieuchwytnego Pancho Villi, Stany Zjednoczone osiągnęły tylko jedną rzecz,  pomogły wykreować legendę ludowego bohatera Meksyku. Ostatecznie prezydent Wilson użył  narzędzi dyplomatycznych by rozładować kryzys i zapobiec wybuchowi wojny z Meksykiem. Dodatkowo kalkulując, że dalsze wysiłki w celu pojmania i ukarania Pancho Villi tylko zaszkodzą szerzej pojętym interesom USA w Meksyku odstąpiono ostatecznie od zamiaru wymierzenia sprawiedliwości meksykańskiemu trybunowi ludowemu.

 

Viva Villa!

Atak Pancho Villi  na Columbus był szokiem dla Amerykanów, gdyż nie spodziewano się tego po człowieku który utrzymywał z USA przyjazne stosunki. Pancho Villa urodził się w ubogiej rodzinie w Durango w 1878 roku. Już w wieku 16 lat został wyjęty spod prawa  po zastrzeleniu właściciela ziemskiego za napaść jego siostrę. Ta historia wzmocniła jego reputację jako Robin Hooda, obrońcy słabych i uciśnionych, zabierającego bogatym by pomóc biednym. Kiedy jego bohater Francisco Madero, który rozpoczął rewolucję meksykańską, został odsunięty a następnie zabity przez gen Victoriano Huertę w lutym 1913, Villa zorganizował ataki na wojska federalne gen Huerty. Chociaż nie miał formalnego wykształcenia wojskowego, okazał się być odważnym i skutecznym dowódcą. Siły Rebeliantów rosły a ich zawołaniem stało się Viva Villa!!! Pod wodzą Pancho Villi rebelianci zadali wiele dotkliwych porażek wojskom rządowym.

 

                                               Pancho Villa z grupą rewolucjonistów

Kluczem do sukcesu Villi była pomoc, którą uzyskał od Amerykanów. Kiedy Wilson został prezydentem w marcu 1913 roku, dowiedział się ku swemu przerażeniu, że amerykański ambasador w Meksyku współdziałał z Huertą w obaleniu  prezydenta Madero. Niektórzy Amerykanie sprzyjali reakcyjnemu Huercie w przekonaniu, że będzie on chronić ich interesy finansowe w Meksyku. ale Wilson nie pozwolił by interesy te regulowały jego polityką zagraniczną. "Jestem gotów zdobyć  dla Ameryki wszystko co ​​pieniądze i interesy mogą pozyskać ale nie kosztem tłumienia praw innych ludzi" powiedział. Prezydent Wilson postrzegał  rewolucję meksykańską jako "walkę ludzi o swoje".

 

Nie pozostawił jednak wyniku tej walki przypadkowi a bojowników samym sobie. W kwietniu 1914 interweniował zbrojnie zajmując port Veracruz w odwecie za  aresztowanie  amerykańskich marynarzy przez siły lojalne wobec Huerty a także by uniemożliwić Huercie odebranie dużego transportu broni i amunicji z Niemiec. Wielu Meksykan oburzyła ta zagraniczna interwencja i okupacja  ale Villa nie protestował. Zaopatrywał się w broń i amunicję u amerykańskich producentów. Z radością witał dziennikarzy,  amerykańskie i zagraniczne ekipy filmowe,  które uczyniły go międzynarodowym ludowym bohaterem.

 

Rebelianci zmusili Huertę do udania się na wygnanie w lipcu 1914 roku ale nie mogli dojść do porozumienia w sprawie następcy. Villa, który był w dużej mierze samoukiem, czuł, że brakowało mu kwalifikacji do kierowania państwem, jak sam stwierdził "jestem wojownikiem, nie mężem stanu".  Ale ani on, ani jego sojusznik Emiliano Zapata, który także bronił starań o sprawiedliwy podział  ziemi pomiędzy bogatych i biednych, nie był gotów poddać się władzy bardziej konserwatywnego szefa rebeliantów Venustiano Carranzy.

 

W kolejnych walkach o władzę zginęło wielu żołnierzy i cywilów, kraj pogrążył się w chaosie a gospodarka Meksyku upadła. Wilson nie  ufał Carranzie lecz uznał jego rząd, kiedy ten zdobył przewagę w walce. Pod koniec 1915 roku Wilson pozwolił wojskom Carranzy na przekraczanie granicy amerykańskiej co zaskoczyło ludzi Villi nie spodziewających się ataku od strony USA. Pancho Villa poczuł się zdradzony i postanowił się zemścić na Amerykanach. W styczniu 1916 roku grupa Villistas, jak byli nazywani jego zwolennicy, zatrzymała pociąg w Chihuahua i zabiła 17 amerykańskich pasażerów pracujących dla firmy z branży  górniczej.  Villa zaprzeczył odpowiedzialności za atak ale skrycie przygotowywał się by prowadzić  swe wojska przez granicę i zaatakować Amerykanów na ich własnym terenie.

 

Atak na  Columbus

Podobnie jak w przypadku późniejszych ataków na terytorium amerykańskie, atak Pancho Villi na Columbus był przewidywalną  katastrofą.  W dniu 7 marca, płk Henry Slocum, dowodzący 13. Pułkiem Kawalerii w obozie Furlong, w pobliżu Columbus, dowiedział się, że grupy Villistas działały, wykazując wrogie zamiary  tylko 15km od granicy. Dzień później, El Paso Times doniósł, że  Pancho Villa i kilkuset bojowników  zbliża się do granicy.

 

Villa uderzył przed świtem 9 marca. Podzielił swe siły na dwa oddziały, jeden wysłał do ataku na koszary w Furlong z rozkazem związania wojsk amerykańskich walką, drugi oddział w tym czasie zaatakował miasto. Mimo ostrzeżeń, że Villistas  są w pobliżu płk Slocum był zaskoczony. On i inni żonaci oficerowie byli ze swoimi  rodzinami w mieście gdzie mieszkali poza godzinami służbowymi. Z tego powodu mieli problemy z dotarciem do koszar, gdzie  spali zaskoczeni  we śnie żołnierze.

 

Zastępca szeryfa Daniel Chadborn zostawił  swoją żonę i dzieci z  sąsiadami w piwnicy w domu na obrzeżach Columbus i pobiegł z innym funkcjonariuszem by pomóc odeprzeć najazd. Daniel Chadborn wspomina "W czasie kiedy przybyliśmy do miasta płonęło już kilka budynków". "Kule latały wszędzie. W ogniu  pożarów mogliśmy zobaczyć tłum Meksykan   z wielkimi sombrero na głowach i skrzyżowanymi na piersiach pasami amunicyjnymi, wykrzykiwali " Viva Villa! " i "Viva Mexico!"  "Skupili swój  atak na  Hotelu Commercial, w którym wiele osób zostało zabitych i obrabowanych. Jeden farmer kupił tam swoje życie  najpierw oferując im wszystkie pieniądze jakie miał, a następnie wypisując  czeki".

 

Płomienie  palących się budynków sprawiły, że dokonujący grabieży ludzie Villi byli łatwym celem dla amerykańskich strzelców. Wielu Meksykan, którzy zginęli "były tylko dziecmi", wspomina Chadborn. "Znalazłem martwego chłopca około czternastu, lat trzymał w ręku parę kobiecych czarnych pantofli inny martwy chłopiec miał ręce pełne cukierków." Chcąc dokonać grabieży sklepów hotelu, napastnicy zostawili większość z 300 mieszkańców miasta bez szwanku. Pośród 10 cywilów zabitych w Columbus, była tylko jedna kobieta. Wśród tych, oszczędzonych była żona kpt. Thomasa F. Ryana, który był w tym czasie  na patrolu. Została ona zatrzymana przez jednego z napastników kiedy wybiegła z domu, aby ukryć w stodole. "Adonde va?" ("Gdzie idziesz?") zapytał. "Nigdzie", odpowiedziała, a on pozwolił jej odejść.  Szczęście dopisało także  Maude Wright, która została wzięta do niewoli w swoim ranczo w Chihuahua 1 marca. Zdobyła szacunek Villi poprzez zachowanie stoickiego spokoju i godności podczas  trudów życia na szlaku. Przed wycofaniem swoich ludzi z Columbus Villa zwrócił  jej  wolność.

Napastnicy, którzy zaatakowali obóz Furlong włamali się do stajni  i uprowadzili  80 koni i 30 mułów, ważny łup dla Villi i jego ludzi prowadzących mobilną, podjazdową walkę partyzancką. Później oddział Villi stracił wiele z tych zwierząt i innych skradzionych łupów podczas poscigu w który ruszyli kawalerzyści płk Solcuma. Płk Slocum i jego ludzie kazali słono zapłacić Villi za napad, zabijając prawie 100 najeźdźców tracąc zaledwie ośmiu żołnierzy. Obiektywnie patrząc z militarnego punktu widzenia najazd na Columbus był ciosem dla Pancho Villi, ale rozgłos jaki zyskał wzmocnił jego prestiż pokazując Meksykanom, że może uderzyć w Stany Zjednoczone kiedy chce i gdzie chce.

 

Generał Pershing w pościgu

Prezydent Wilson czuł, że musi zdecydowanie reagować na prowokacyjne zachowanie Pancho Villi i  zapobiec kolejnym atakom krewkiego rewolucjonisty na USA. Wysłał więc Gen. Johna Pershing do Meksyku na czele oddziału liczącego 10.000 żołnierzy by schwytał Pancho Villę. Dla Carranzy,  który chciał pojmać Pancho Villę bez amerykańskiej pomocy amerykańska ekspedycja karna była rażącym naruszeniem meksykańskiej suwerenności. Amerykanie za wszelką cenę chcieli uniknąć sytuacji w której zostaliby ukazani jako siła interwencyjna mieszająca się w wewnętrzne sprawy Meksyku.

 

Dlatego też prezydent Woodrow Wilson ściśle określił i narzucił gen Pershingowi zasady których on i jego żołnierze mieli się trzymać w czasie ekspedycji na terenie Meksyku. Meksykańskie miasta nie miały być wykorzystywane jako bazy amerykańskiej armii,  zakaz obejmował także zajmowanie i używanie meksykańskich linii kolejowych, do których amerykańskim żołnierzom odmówił dostępu Carranza. Generał Pershing oraz jego Szef Sztabu Armii Hugh Scott utyskiwali na te utrudnienia ograniczające swobodę działania podległych im wojsk. Scott odgrażał się nawet, że jeśli Carranza stanie na jego drodze " rozjedzie drania" . Obaj panowie respektowali jednak wolę prezydenta i wypełniali jego rozkazy.

 

Unikanie zadrażnień było ważne dla powodzenia ekspedycji w kraju w którym wciąż żywe były wspomnienia ostatniej wojny z USA i zaboru ziemi meksykańskiej. Kiedy amerykańscy żołnierze przechodzili przez miasto Parral, zostali zaatakowani przez wściekłych mieszkańców i starli się z oddziałami federalnymi Carranzy stacjonującymi w pobliżu miasta. Dwóch Amerykanów zginęło, a  prezydent Wilson wzmocnił restrykcje którym podlegały siły Pershinga, wszystko to po to by ekspedycja karna nie przerodziła się w drugą wojnę z Meksykiem.

 

Chociaż Amerykanie do transportu zaopatrzenia mieli do dyspozycji ciężarówki ich postęp był powolny gdyż odbywał się głównie pieszo i konno, a w wytropieniu Pancho Villi nie pomogła nawet wydzielona do ekspedycji eskadra samolotów zwiadowczych. Siły Pershinga wielokrotnie wchodziły w kontakt z bojownikami Pancho Villi jednak nigdy nie wytropili samego lidera. A ten ukrywał się w jaskiniach wysoko w górach lecząc ranę odniesioną w starciu z armią federalną Carranzy. Kiedy stan zdrowia Villi się polepszył wyszedł z ukrycia i zwerbował dodatkowe siły z którymi najechał miasto Chihuahua gdzie uwolnił 200 więźniów którzy zasilili szeregi jego oddziału.

 

Generał Pershing doznawał największych strat w walkach nie przeciwko rebeliantom Villi, ale przeciwko armii federalnej Carranzy. Pewien kapitan z 10 pułku ignorując rozkazy Pershinga nakazujące przeprowadzenie tylko zwiadu wdał się w bitwę z armią meksykańską w której poległ wraz z kilkunastoma żołnierzami  pod Carrizal w czerwcu 1916 roku. Klęska ta nie mogła przyjść w gorszym momencie. Radykalne elementy przenikały w tym czasie z Meksyku do Teksasu w którym mieli nadzieję wzniecić anty amerykańskie powstanie, sytuacja w Teksasie była bardzo napięta a nastroje pośród marginalizowanej ekonomicznie i politycznie większości latynoskiej Teksasu wojownicze. Do powstania na pełną skalę nie doszło,  jednak powszechne były najazdy zrewoltowanych Meksykan na rancza bogatych właścicieli ziemskich, którzy weszli w jej posiadanie  rugując faktycznie z niej rdzennych mieszkańców.

 

Gdy wieści o starciu w Carrizal dotarły do Waszyngtonu, wojna z Meksykiem wydawała się nieuchronna.  Generał Pershing doradzał w liście prezydentowi Wilsonowi podjęcie radykalnych działań. Ale prezydent Wilson  powstrzymał się od podjęcia ostatecznej decyzji do czasu uzyskania pełnego raportu w sprawie incydentu w Carrizal. raport. Kiedy stało się jasne, że to Amerykanie sprowokowali starcie prezydent Wilson dążył do ugody dyplomatycznej, do czego zachęcała także decyzja Carranzy o wydaniu jeńców amerykańskich  wziętych do niewoli pod Carrizal.

 

Niechęć Wilsona do wojny z Meksykiem została wzmocnione przez wydarzenia w Europie.  Prezydent zdawał sobie sprawę, że będzie potrzebował wszystkich dostępnych sił jeśli USA zostaną wciągnięte w wojnę z Niemcami. A wojna z Niemcami wisiała w powietrzu kiedy w styczniu 1917 roku Niemcy ogłosili, że celem ich okrętów podwodnych stają się także statki handlowe pod banderą państw neutralnych w tym USA. Jeszcze przed zapytaniem kongresu o wypowiedzenie wojny Niemcom, prezydent Wilson dał rozkaz wycofania sił amerykańskich z Meksyku. Powściągliwość Wilsona uchroniła Amerykę od wciągnięcia jej w chaos rewolucji meksykańskiej, która pochłonęła życie co najmniej 10 procent mieszkańców Meksyku.

                                                            Śmierć Pancho Villi

Pancho Villa kontynuował walkę aż do obalenia władzy Carranzy w 1920 roku. Wtedy to w zamian za zapewnienie że nie będzie ścigany, złożył nowej władzy obietnicę wycofania się z polityki i złożenia broni. Rozpuścił swój kilkutysięczny oddział  nazywany Dywizją Północy i osiadł na swym ranczo w mieście Parral, mając nadzieję na spokojne życie pozostawiając sobie jednak grupę 50 ochroniarzy. W czasie rewolucji Pancho Villa zrobił sobie wielu wrogów, którzy pałali chęcią zemsty. Pancho Villa został zamordowany w 1923 roku w swym samochodzie przez Jesusa Salasa Barrazę. Nie wiadomo kto stał za morderstwem Pancho Villi, wrogowie z czasów rewolucji czy może prominentni politycy reprezentujący nową władzę, obawiający się wciąż popularnego wśród mas ludności Pancho Villi. Minęły lata zanim Meksyk odzyskał stabilność i rozpoczął wdrażanie sprawiedliwych  reform społecznych o które walczyli rewolucjoniści. 

Krótka historia rywalizacji o Alaskę i jej sprzedaż, czyli interes wszech czasów

W dniu 30 marca 1867 roku amerykański sekretarz stanu William H. Seward, podpisał traktat z rosyjskim ministrem, baronem Eduardem de Stoeckl, potwierdzający prawdopodobnie najkorzystniejszą transakcję w historii swiata. Alaska o powierzchni 586.400 km kwadratowych ziemi, obfitowała i obfituje do dzis w  futra , ryby, drewno, minerały, złoto i ropę naftową została sprzedana za cenę 7.200.000 dolarów czyli za zaledwie dwa centy za  1 akr (1 akr =  40arów)

 

Zakup Alaski był jedynym triumfem spośród ekspansjonistycznych projektów Sewarda. Mimo, że z powodzeniem przeciwstawił się Francuzom w Meksyku. Nie uzyskał wsparcia, jeżeli chodzi o jego własne starania na rzecz rozszerzenia terytorium USA. Kraj był wtedy po prostu zmęczony  morderczą wojną domową i projekty pozyskania Duńskich Indii Zachodnich lub Santo Domingo nie wzbudzały zainteresowania i wstępne negocjacje zakończyły się fiaskiem.

 

Zaskakuje więc fakt, że Steward prawie w pojedynkę zaprojektował i przeprowadził nabycie Alaski. Opozycja była silna, a całą sprawę Alaski potraktowano pogardliwie. Wielu nazywało projekt "Szaleństwem Sewarda" Pojawiły się także oskarżenia o korupcję a Robert Walker z Missisipi został oskarżony o lobbing w kongresie na rzecz zakupu. Jeden zirytowany kongresman wykrzyczał, że cały projekt to wyraz „niewypowiedzianej głupoty i  bezmyślnej rozrzutność"

 

                             Powyżej czek którym Stany Zjednoczone zapłaciły Rosji za Alaskę

Od połowy XVI wieku w Rosja prowadziła ekspansję w kierunku wschodnim. Kamczatka została poznana i dało się słyszeć silne pogłoski o innych ziemiach dalej na wschód. Kiedy francuscy traperzy i kupcy penetrowali  obszary w rejonie Wielkich Jezior, Piotr Wielki zatrudnił duńskiego żeglarza Vitusa Beringa by ten  zbadał ziemie północno-wschodniej, azjatyckiej masy lądowej. Pierwszy rejs Beringa w 1728 roku nie osiągnął Alaski, choć dojrzano Wyspę Świętego Wawrzyńca. Na  drugą wyprawę w roku 1741 Bering zabrał dwa statki, jeden z nich dowodzony przez Rosjanina, Aleksieja Czirikowa.

 

15 lipca, Bering dostrzegł monumentalne zbocza Góry Swiętego Eliasza na południowym wybrzeżu Alaski. Jego moment chwały był niestety krótki, jego statek zatonął a sam Bering zmarł na wyspie, która nosi dzis jego imię. Ocaleni członkowie wyprawy, przywiezli do Pietropawłowska wysokiej jakosci skóry wydry morskiej. Teraz penetracja Alaski przez myśliwych i kupców rozpoczęła się na dobre, w ciągu następnych sześćdziesięciu lat postępowała nie tylko eksploracja nowego lądu ale także eksploatacja rdzennej ludności Alaski i Aleutów.

 

Rzadko kiedy nowo odkryty ląd wielkość Alaski, pozostawał pod kontrolą jednego narodu  bez rywalizacji ze strony innych zainteresowanych państw. Pierwsze wyzwanie rosyjskiej dominacji w regionie rzuciła Hiszpania, wysyłając w 1775 roku swą własną ekspedycję na Alaskę pod dowództwem Juana Francisco Quadro. Zaledwie trzy lata później, Brytyjczyk James Cook wyszedł na ląd w pobliżu  Góry Edgecumbe przed tym gdy wypłynął na  Ocean Arktyczny w celu poszukiwania przejścia północno-zachodniego. Nie udało mu się go znaleźć. Kolejna próba w następnym roku również nie przyniosła pomyślnego rezultatu. Jednak wielkie znaczenie dla losu Alaski miały wysokie ceny futer które płacili żeglarzom Cooka Chińczycy. To zachęcało i stymulowało do handlu i wypraw na Alaskę po futra a stamtąd do Chin gdzie towar wymieniano na luksusowe orientalne produkty.

 

Także Francuzi nie pozostawali w tyle. Mniej niż dziesięć lat po wyprawie Cooka, Jean Francois de La Perouse poprowadził wyprawę naukową w rejonie Zatoki Lituya  gdzie pozostał przez sześć tygodni.

 

Hiszpania kontynuowała zainteresowanie Alaską wysyłając tam kolejne ekspedycje Pod wodzą Jose Martineza i Estevana Lopeza de Haro. Hiszpanie napotkali tam w 1778 roku kolejne rosyjskie osady na wyspie Kodiak i Unalaska.

 

Kiedy do ​​Hiszpanów dotarły pogłoski, że Rosjanie planują założyć osady na wyspie Vancouver. Wicekról Meksyku postanowił ubiec Rosjan. W 1789 roku nakazał założenie hiszpańskiej osady w Ciesninie Nootka na Wyspie Vancouver. Zastali tam jednak nie Rosjan a Brytyjczyków. Flota hiszpańska pod dowództwem Jose Martineza zagarnęła 4 statki brytyjskie co doprowadziło do kryzysu pomiędzy państwami i omal nie wywołało wojny.

 

Hiszpania rządzona tak jak Francja przez Burbonów, poszukiwała wsparcia we Francji jako sojusznika w potencjalnym starciu z Wielką Brytanią. O ile król Francji był gotowy wesprzeć Hiszpanię nie można tego powiedzieć o Zgromadzeniu Narodowym, które zablokowało wojenne pomysły króla. Podupadająca w tym okresie Hiszpania nie ryzykował starcia z rosnącą w siłę Wielką Brytanią i przystąpiła do negocjacji które zakończyły się zwróceniem zajętych statków i wypłatą odszkodowania. 

 

Za rozwój rosyjskiego osadnictwa i handlu na Alasce odpowiedzialny był Grigorij Szelichow, który założył Rosyjsko-Amerykańską Kompanię Handlową. Kompania zakładała nowe osady i porty. Zadanie to było niezwykle trudne ze względu na ciężkie warunki klimatyczne. W celu zapewnienia samowystarczalności koloniści wybudowali stocznię która wyprodukowała kilka statków. Wybudowano także odlewnie która dostarczała metal. Niestety dla Rosjan nie udało się nigdy osiągnąć samowystarczalności w zakresie żywności, w surowym klimacie zboże nie chciało rosnąć i w 1806 roku koloniści musieli się zmierzyć z klęską głodu.

 

Rosyjskie stosunki z Indianami były typowe dla kontaktów Europejczyków z ludnością nowo odkrytych ziem. Gdy miejscowa ludność zorientowała się jak wielkim zagrożeniem dla nich są Europejczycy, trzebiący na skalę przemysłową zwierzęta na lądzie i morzu. Podjęli  próbę pozbycia się intruzów. W 1802 roku Indianie z plemienia Tlingit napadli na osadę Sitka paląc ją doszczętnie i zabijając wszystkich osadników. W Roku 1804 Rosjanie powrócili na czele Aleksandra Baranowa i odzyskali osadę którą odbudowano.

 

Niegościnny klimat i wrogo nastawieni tubylcy spowodowały, że Rosjanie poszukiwali lepszych miejsc na założenie faktorii handlowej. Hrabia Nikołaj Riezanow udał się do Kalifornii gdzie powstała rosyjska osada w Fort Ross. Cała operacja nie funkcjonowała sprawnie i w 1841 roku projekt został porzucony. Jeszcze mniej skuteczne okazały się rosyjskie próby usadowienia się na Hawajach gdzie działał współpracownik Baranowa  Jegor Scheffer.

 

Dopiero w 1833 roku, Rosja zaczęła penetrować wnętrze Alaski. W tym samym czasie ze wschodu brytyjska Kompania Zatoki Hudsona postępowała nieubłaganie na zachód. W 1847 roku Alexander Murray założył Fort Yukon wewnątrz terytorium Alaski kontrolowanego przez Rosję. Rosyjskie obawy o wtargnięcie obcych mocarstw pogłębiły się, wzmocnione świadomością tego jak krucha jest obecność Rosji na tym terenie. Tak Brytyjczycy jak i Amerykanie mieli po prostu bliżej do kontestowanych terytoriów.

 

W 1821 roku  rząd rosyjski wydał "ukaz", który zakazała wszystkim innym narodom do prowadzenia handlu, połowu wielorybów i innej działalnosci przemysłowej w obszarze rozciągającym się od Cieśniny Beringa na północy do 51 ° szerokości geograficznej północnej na południu. Ukaz był niemożliwy do wyegzekwowania. Rosyjskie osady na Alasce by przetrwać musiały kupować większość zaopatrzenia od zagranicznych przedsiębiorców. Także obecność militarna floty rosyjskiej na wodach południowej Alaski była znikoma.

 

Francja i Hiszpania zrezygnowały z udziału w wyścigu o nowe ziemie ale Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zdecydowanie protestowały przeciwko ukazowi. W 1824 roku Rosja i Stany Zjednoczone podpisały traktat, aby ustanowić granicę południowo-wschodniej Rosyjskiej Ameryki na 54 ° 40 'N.

 

Kiedy Peter Skene Ogden z Kompanii Zatoki Hudsona, nie uzyskał zezwolenia Rosjan na przekroczenie rzeki Stikine, rząd brytyjski protestował i żądał  odszkodowań za naruszenie traktatu. Amerykańscy wielorybnicy także regularnie pojawiali się w coraz to większej liczbie na wodach które Rosja uważała za swoje. Gubernator Etolin wielokrotnie porosił rząd o posiłki, aby w ten sposób zmusić Amerykanów i Brytyjczyków do wycofania się z Morza Beringa. Bezskutecznie.

 

Wraz z wybuchem  wojny krymskiej, stosunkowo drobne incydenty z przeszłości z udziałem Brytyjczyków stały się naprawdę bez znaczenia. Teraz obecnosć Rosji na Pacyfiku stała pod znakiem zapytania. Jak już wspomniałem obecność militarna Rosji na Alasce była znikoma a jej flota w regionie nie mogła się równać z flotą brytyjską czy amerykańską. To zapewne skłoniło Rosjan to sprzedaży terytorium zagrożonego utratą w wyniku prawdopodobnej konfrontacji zbrojnej.

 

Dlatego Rosja zdecydowała w grudniu 1866 roku o sprzedaży Alaski Stanom Zjednoczonym. Było wiele przyczyn tej decyzji obok wyżej wymienionych należy też wspomnieć kłopoty finansowe Rosji i malejące przychody z Rosyjsko Amerykańskiej Kompanii.

 

9 marca 1867 roku baron Edouard de Stoeckl, działając z polecenia cara Aleksandra II, nawiązał kontakt z Sewardem. Jakże wielka i nie oczekiwana szansa dla amerykańskiego sekretarza stanu! Alaska została podana na talerzu, wystarczyło sięgnąć. Seward zgodził się na ofertą rosyjskiego ministra i natychmiast starał się doprowadzić sprawę do jak najszybszego końca. Traktat podpisano o czwartej rano, 30 marca, zaledwie trzy tygodnie po wstępnych rozmowach.

 

Negocjacje Stewarda mogły zakończyć się fiaskiem w Senacie gdyż bieżąca sesja pracy Senatu dobiegała końca. Z tego względu Steward nie mógł pozwolić sobie na opóźnienia. Na szczęście, Senat ratyfikował umowę i wydał formalną zgodę na zawarcie transakcji.

 

Jednym z powodów szybkiego zatwierdzenia działań Sewarda może być uczucie wdzięczności do Rosji za wysłanie w gescie poparcia floty wojennej na wody amerykańskie w 1863 roku. Demonstracja ta została potraktowana jako ostrzeżenie przez Francję i Wielką Brytanię by nie wtrącały się za bardzo w wewnętrzny konflikt Stanów Zjednoczonych. Choć oba państwa nie uznały zbuntowanej Konfederacji, całkiem otwarcie sympatyzowały i wspierały rebeliantów z południa.

 

W dniu 20 czerwca 1867 roku dokonano wymiany ratyfikacji traktatu, którego zawarcie ogłoszona tego samego dnia. 18 października Rosja przekazała oficjalnie Alaskę  Stanom Zjednoczonym w ceremonii w miasteczku Sitka, które było stolicą rosyjskiej Alaski. Wkrótce po tym wydarzeniu większość Rosjan opósciła miasteczko.

 

Traktat okreslił granice terytorialne Alaski. I w ten sposób potwierdził wschodnią granicę Alaski z Kanadą, jaką uzgodniono wczesniej w traktacie z 1825 roku z Wielką Brytanią. Rosjanie zgodzili się scedować prawo własności wszystkich nieruchomości i ziem należących do Rosji a nie będących własnością prywatną. Jako ciekawostkę można wspomnieć, że jednym z głównych negocjatorów a potem pierwszym administratorem Alaski z ramienia Stanów Zjednoczonych był Polak Włodzimierz Krzyżanowski,  amerykański generał, uczestnik wojny secesyjnej po stronie Unii.

 

Tym sposobem Alaska stała się  amerykańską posiadłością za cenę 7.200.000 dolarów w złocie. Na szczęście dla Stanów Zjednoczonych baron Stoeckl nie był w stanie przewidywać przyszłosci i w trzynaście lat  po podpisaniu traktatu w 1880 roku, Joe Juneau i Richard Harris odkryli złoto na obszarze Juneau początkując gwałtowny rozwój górnictwa złota zwany „gorączką złota”. Do 1965 roku wydobycie złota na  Alasce przyniosło USA 757.000.000 dolarów zysku. Pokłady węgla na Alasce szacuje się na 100 miliardów ton a rezerwy gazu naturalnego i ropy idą w tryliony, liczby wyrażające wartość tych surowców są wręcz niewyobrażalne. Jak by na to nie spojrzeć Rosja sprzedała Alaskę delikatnie mówiąc pochopnie i zrobiła zbyt mało by zabezpieczyć Alaskę dla siebie.

Jaryło i Jare Swięto

Jaryło był bóstwem słowiańskim czczonym przez Słowian południowych i wschodnich. Z racji pełnienia podobnych funkcji w panteonie Słowian,  kojarzony jest często z zachodniosłowiańskim Jarowitem.

 

Jaryło był bogiem płodności, zwiastował zakończenie zimy i początek wiosny. Przedstawiany był często jako bosy młodzieniec (rzadziej jako dziewczyna) na białym koniu. Jego atrybutami był snop zboża w jednej ręce i ludzka głowa w drugiej. Ludzka głowa symbolizowała starego Jaryłę czyli stary rok, detronizował Go młody Jaryło uosabiający nowy rok.

Jeszcze w połowie XIX wieku pomiędzy 23 a 27 kwietnia  na Białorusi obchodzono swięto Jaryły.  W czasie uroczystości na białym koniu sadzano najpiękniejszą i najpracowitszą dziewczynę w wiosce ubraną w białą suknię. Inne zebrane dziewczęta spiewały.

 

„Włóczył się Jaryło, Po całym świecie, rodził żyto w polu, płodził ludziom dzieci, a gdzież on nogą, Tam żyto kopą, A gdzież on na ziarnie, Tam kłos zakwitnie

 

                                                           Posąg  Jaryły w Doniecku

Po tańcach i uroczystej procesji następował rytualny pierwszy siew. Do pierwszego siewu używano ziarna pochodzącego ze snopka zwanego diduchem, który stał w izbie w czasie Szczodrych Godów (grudniowe swięto). Obchody kończyły się uroczystą ucztą. U Słowian zachodnich nie odnotowano swięta Jaryły a pożegnanie zimy związane jest z topieniem Marzanny symbolizującą śmierć i zimę.

Archeologia nietypowa

Poprzez badania bakterii i grzybów wykrytych w skamieniałych odchodach ludzkich, mikrobiolodzy dostarczają dowody wspierające hipotezy archeologów, dotyczące kultur zamieszkujących  Karaiby ponad 1500 lat temu. Wyniki badań ogłoszone zostały na corocznym spotkaniu American Society for Microbiology.

 

Różne rdzenne kultury zamieszkiwały Wielkie Antyle tysiące lat temu. W Dominikanie i Portoryko zachowało się tysiące prekolumbijskich rdzennych osiedli należących do wymarłych kultur, które wyemigrowały w pewnym okresie historii na Karaiby. Wykopaliska archeologiczne w Vieques, Puerto Rico odkryły narzędzia i inne przykłady rzemiosła, a także skamieniałe odchody pochodzące z lat 200 do 400 n.e. Obecność dwóch różnych stylów artystycznych i rzemieslniczych, wskazuje, że artefakty zostały wykonane przez dwie odrębne kultury.

 

Jedna z kultur  wyróżniała się wysokimi umiejętosciami w  dziedzinie ceramiki. Ich znakiem rozpoznawczym stało się zastosowanie czerwonej i białej farby używanej do nanoszenia na ceramikę ozdobnej ornamentyki. Pomogło to zidentyfikować ten lud jako potomków kultury Saladoid, pochodzącej z terenów dzisiejszej Wenezueli. Natomiast druga kultura osiągnęła wysoki poziom w sztuce i obróbce kamieni półszlachetnych, wykonując z nich ozdoby. Niektóre z ozdób przedstawiają kondora andyjskiego, w więc gatunek ptaka nie występujący na Karaibach. Sugeruje to  boliwijskie Andy jako możliwą kolebkę tego ludu zwanego umownie Huecoid.

 

Aby pomóc w potwierdzeniu  archeologicznych hipotez, Rivera-Perez i jej koledzy zbadali DNA zachowane w koprolitach zarówno z osiedli kultur Saladoid jak i Huecoid. Porównali  populacje bakteryjne i grzybicze występujące w każdej z kultur. Wykryto duże różnice w srodowisku kałowym obu kultur. Zapewniło to dodatkowe wsparcie teorii o multi-etnicznym pochodzeniu pierwotnych mieszkańców Basenu Morza Karaibskiego.. Ponadto w koprolitach kultury Huecoid odkryto slady DNA grzybów i kukurydzy. Sugeruje to spożywanie przez lud Huecido kukurydzianego, sfermentowanego napoju, charakterystycznego dla kultur wywodzących się z Andów. .

„Mimo, że skamieniałe odchody (koprolity) były badane w przeszłosci,  nigdy nie były używane jako narzędzie do określenia rasy i odróżnienia dwóch wymarłych  kultur. Badając DNA zachowane w koprolitach, pochodzące z dwóch starożytnych kultur tubylczych, nasza grupa była w stanie określić bakteryjną i grzybiczą  biotę fizjologiczną charakterystycznie inną dla każdej z populacji, a także niektóre składniki ich diety " powiedziała Jessica Rivera-Perez z Uniwersytetu  Puerto Rico.

 

"Badanie paleo-mikrobiomów zachowanych w koprolitach potwierdziło hipotezę o różnym pochodzeniu pierwotnych mieszkańców Karaibów. I w przyszłosci może dostarczyć kolejnych ważnych dowodów dotyczących migracji  pradawnych kultur i społeczeństw Ameryki Płd i Karaibów", powiedziała Rivera-Perez.

Strony

Subscribe to tojuzbylo.pl RSS